Kamil Semeniuk po pełnym sukcesów okresie w ZAKSIE Kędzierzyn-Koźle przeniósł się od tego sezonu do ligi włoskiej. Przyjmujący reprezentacji Polski został zawodnikiem Sir Safety Perugia i od początku prezentuje rewelacyjną formę. Stał się ważnym ogniwem zespołu Andrei Anastasiego, z którym rządzi w rozgrywkach ligowych, a początkiem listopada zdobył Superpuchar Włoch. Jak sam stwierdził, we Włoszech czuje się już coraz lepiej.
Semeniuk do początków we włoskiej lidze odniósł się w ostatniej rozmowie z Sarą Kalisz z TVP Sport. - Przed samym wylotem do Włoch otrzymałem wiele informacji od zawodników, którzy mieli okazję do gry w tym kraju, czy też od trenera Nikoli Grbicia. Musiałem się jednak przekonać na własnej skórze, jak to wszystko funkcjonuje. Potrzebowaliśmy razem z narzeczoną trochę czasu, by się odnaleźć w nowej rzeczywistości. W ciągu tygodnia wszystko sobie jednak zorganizowaliśmy. Zadomowiliśmy się w końcu - stwierdził reprezentant Polski.
Przyjmujący znany jest z pracowitości, co udowadnia również we włoskiej lidze. - Lubię pracować. Jeśli przyjeżdżam na trening, to robię to nie po to, by się nie spocić, ale by czas, który tam spędzam przepracować odpowiednio. Bywają momenty, w których trener troszeczkę mnie hamuje, bym nie przesadzał. Z drugiej strony jednak nasz obiekt dzielimy z drużyną żeńską, więc nie mogę sobie pozwolić na to, by w nim siedzieć 24 godziny na dobę. Jestem jednak zadowolony z tego jak trenuję - przyznał dwukrotny zwycięzca Ligi Mistrzów w barwach ZAKSY.
Od samego początku Semeniuk cieszył się ze zmiany klubu, która umożliwi mu dalszy rozwój kariery. Szybko jednak przekonał się, że również we Włoszech czeka go ogrom pracy. - Kiedy dowiedziałem się, że w PlusLidze będzie szesnaście zespołów, jeszcze bardziej ucieszyłem się z tego, że trafię do ligi, gdzie gra ich dwanaście. Uznałem, że będzie lżej. Tak było jednak tylko przez pierwszy miesiąc, w którym graliśmy wyłącznie w weekendy. Po każdym spotkaniu był dzień wolnego na regenerację. W ciągu tygodnia mogliśmy zrobić mocniejszą siłownię. Kiedy zaczęła się Liga Mistrzów, krajowe puchary i w perspektywie Klubowe Mistrzostwa Świata, zrobiło się bardzo gęsto - powiedział przyjmujący.
- Meczów jest sporo. Staram się jednak bardzo uważać na regenerację organizmu i jak najlepiej zdrowotnie przygotować się do wielu spotkań na raz. Jeśli tylko nie złapie mnie jakaś grypa, fizycznie będę gotowy nawet na najgorszy terminarz - dodał Semeniuk.