W środowym półfinale mistrzynie olimpijskie Amerykanki przegrały z broniącymi tytułu mistrzyń świata Serbkami 1:3. Dzień później mistrzynie Europy Włoszki w identycznym stosunku uległy wicemistrzyniom olimpijskim Brazylijkom. W sobotę w holenderskim Apeldoorn reprezentacje Włoch i USA spotkały się, walcząc o "nagrodę pocieszenia" - brązowe medale.
Sobotnie spotkanie okazało się zaskakująco jednostronne i stało pod wyraźnym dyktandem Włoszek. W pierwszym secie wprawdzie lepiej rozpoczęły Amerykanki, które prowadziły nawet 13:9, ale później ich gra się zupełnie posypała. Prowadzone do zwycięstwa przez Paolę Egonu reprezentantki Italii odpowiedziały serią 13:4, a całego seta wygrały do 20.
W drugiej partii przebieg był bardzo podobny, ale zapaść Amerykanek była jeszcze większa, bo choć w pewnym momencie prowadziły one 10:8, to do końca seta zdobyły już zaledwie 5 punktów i zostały zdemolowane do 15. Włoszki tego dnia miały przewagę w każdym elemencie - ataku (42:31), bloku (10:7), zagrywce (4:3), a nawet liczbie błędów (19:21).
Wyrównana walka była tak naprawdę tylko w trzecim secie, po którym Amerykanki mogą sobie pluć w brodę, bo nie wykorzystały fantastycznej okazji do przedłużenia tego meczu. Drużyna Stanów Zjednoczonych miała nawet cztery piłki setowe przy stanie 24:20, a i tak tej partii nie wygrała. Włoszki najpierw zdobyły cztery punkty z rzędu i doprowadziły do remisu, a następnie po piątej piłce setowej (24:25) dla rywalek zaliczyły serię trzech kolejnych zdobytych punktów, wygrywając seta 27:25 i cały mecz 3:0.
Najlepszą zawodniczką tego spotkania była atakująca reprezentacji Włoch - Paola Egonu, która w tym trzysetowym spotkaniu zdobyła aż 25 punktów.
W sobotę w holenderskim Apeldoorn zostanie rozegrany także wielki finał, w którym zmierzą się reprezentacje Serbii i Brazylii. Początek meczu o godzinie 20:00.