We wtorek w Gliwicach reprezentacja Polski siatkarek rozegrała świetny mecz z Serbią w ćwierćfinale MŚ. Niestety, to broniące tytułu rywalki wygrały pięciosetowy dreszczowiec i to one zagrają teraz o medale.
Chcemy wierzyć, że dla Polek - które na podium ostatniej dużej imprezy stały w 2009 roku, zdobywając brąz mistrzostw Europy - czas walki o medale przyjdzie już za moment. Na czym możemy opierać tę wiarę?
Jakub Bednaruk: Na początku mistrzostw, jeszcze w Gdańsku, ustaliliśmy, że założę koszulkę Zuzanny Góreckiej, jeśli dojdziemy do Gliwic, czyli co najmniej do ćwierćfinału. Trzeba słowa dotrzymywać - było przyrzeczenie, był więc i występ w studiu Polsatu w jej koszulce.
- To było chyba po meczu z Tajlandią. Górecka zagrała wtedy fantastyczne spotkanie, a ja powiedziałem, że nikt się nie spodziewał, że ona w ataku zagra tak dobrze. Wtedy dostałem jej koszulkę i obiecałem, że ją założę, ale nie teraz, tylko w Gliwicach.
- Bo w ćwierćfinale dziewczyny grały w czerwonych, więc musiałem jej oddać tę meczówkę. Gdybym tego nie zrobił, musiałaby zagrać bez koszulki.
- Nie, nie, było przygotowanych po kilka kompletów strojów, ale akurat ta konkretna czerwona koszulka była dla Góreckiej szczęśliwa.
- Myślę, że trzeba to wyważyć. W naszej reprezentacji grają dobre zawodniczki, one mają wysoką jakość. Osiągnęły sukces, niewyobrażalny, bo to ćwierćfinał. Ale moim zdaniem one w każdym turnieju powinny się kręcić koło tego miejsca, na jakim teraz mistrzostwa skończą. Oficjalnie to będzie siódme miejsce. Myślę, że teraz naszej drużynie czasami się zdarzy ćwierćfinał, a czasami półfinał. Bardzo cieszy duży sukces na tych mistrzostwach, a wrażenie robi styl, w jakim Polki to zrobiły.
- Oczywiście, że to jest bardzo realne. Myślę, że właśnie taki powinien być cel tych dziewczyn i trenera. Teraz nas mogło nie być w turnieju po jednej gorszej akcji w meczu z Kanadą, ale równie dobrze mogliśmy być teraz w grze o medale po jednej lepszej akcji z Serbią. Jeśli nauczymy się wykorzystywać sytuacje, które mamy pod presją, to nie widzę przeszkód, żeby lądować w półfinałach.
- Nie podoba mi się deprecjonowanie tego, co Jacek zrobił. Poza Joanną Wołosz wszystkie te dziewczyny, które teraz grają, wprowadzał do kadry Jacek. Oczywiście nie zawsze było kolorowo, ale podejdźmy do jego pracy z szacunkiem. A do mentalu trenerzy podchodzą różnie. Jacek starał się nie narzucać presji wynikowej i oczywiście gdyby tak robił obcokrajowiec, to byśmy mówili, że super to rozgrywa, a skoro tak robił Jacek, to znaczy, że nie doszacowywał wartości. Podejdźmy z szacunkiem do każdego trenera, który pracował wcześniej. Oczywiście były różne sytuacje, różne problemy, ale Jacek ma duży wkład w to, co się teraz wydarzyło.
- Nie, ja widzę, że dziewczyny się dobrze bawią, ale ja nie lubię nieszanowania tego, co było wcześniej. Mówienia, że teraz jest super, a wcześniej było kiepsko. Po prostu podejdźmy z szacunkiem do każdego wcześniejszego trenera.
- Wiele musi się wydarzyć w relacjach międzyludzkich, żeby Smarzek była w kadrze. Każda dobra zawodniczka będzie mile widziana, ale ta grupa ludzi stworzyła sobie pewne reguły, zasady. Ja bym chciał, żeby wszystkie najlepsze zawodniczki grały, ale są pewne rzeczy, których się nawet jakością nie przeskoczy. Zobaczymy, co przyniesie przyszłość.
- Ta grupa osiągnęła sukces. Ta grupa wygrała. I teraz dziewczyny, które chciałyby do tej grupy wejść, będą się musiały naprawdę postarać. Ta grupa stworzyła taką relację, że to nie trener będzie dzwonił i prosił, tylko dziewczyny muszą po prostu chcieć w tej kadrze grać.
- Tak, tylko pamiętajmy, że jedna może grać. Jacek Nawrocki próbował mieć je dwie na boisku, ale to nie jest proste, one teraz grają na jednej pozycji i nie da się ich razem wystawić, tak jak się nie da wystawić dwóch bramkarzy w piłce nożnej. Dobrze, w siatkówce możesz kombinować ze zmieszczeniem dwóch atakujących, jednak to nie jest proste. Ale ja bym chciał, żeby na każdym zgrupowaniu kadry zawsze były wszystkie najlepsze zawodniczki.
- Przede wszystkim zagraliśmy mistrzostwa bez dwóch przyjmujących, które mogłyby, nie mówię, że na pewno by grały, ale mogłyby grać w podstawowej szóstce. My będziemy lepsi, my będziemy iść do przodu. Widzę przyszłość w różowych barwach.
- Spokojnie, spokojnie. My lubimy przesadzać. Choć oczywiście wynik jest super, a emocje były rewelacyjne, bo przecież trzy ostatnie mecze to były takie horrory, że trzy razy miałem zawał.
- Łzy były bardziej reakcją na to, jak się wzruszyła Asia Mirek [kiedyś kapitan kadry, a dziś ekspertka Polsatu].