Stysiak wyrównała reprezentacyjny rekord... lub nie. Polka przyćmiła gwiazdę Serbek

Magdalena Stysiak w ćwierćfinale mistrzostw świata wyrównała rekord liczby punktów w reprezentacji Polski siatkarek... lub zabrakło jej do tego jednego punktu. Wszystko zależy od źródła statystyk. Jednak niezależnie od tego, czy zdobyła 41, czy też 40 punktów, to bez wątpienia przeciwko Serbii grała popisowo i przypominała dwóch kolegów po fachu - Bartosza Kurka i nazywanego przez kolegów "Maszyną" Kamila Semeniuka.

Początek pierwszego seta ćwierćfinału, jest 4:3 dla Polek. Magdalena Stysiak staje na zagrywce i... posyła tzw. samolot, czyli zagrywkę, która ląduje w trybunach. Nie zapowiadało to ciągu dalszego, którym był popis niespełna 22-letniej siatkarki. Brylowała nie tylko w ataku, ale także w polu zagrywki, w bloku, a nawet - mimo 2,03 m wzrostu - w obronie. Ostatecznie górą po pięciosetowym dreszczowcu w Gliwicach górą były Serbki, ale Stysiak na pocieszenie pozostaje wyrównanie rekordu reprezentacji kraju... lub nie.

Zobacz wideo https://www.sport.pl/siatkowka/7,64948,28863278,stysiak-ma-kolano-60-latki-i-broni-smarzek-nie-jestesmy-robotami.html

Stysiak dołączyła do Skowrońskiej i Smarzek...lub nie. Statystyczne zamieszanie

Zamieszanie wynika z różnicy w statystycznym podsumowaniu wtorkowego pojedynku Polek z obrończyniami tytułu. Bywa, że dane opracowane przez poszczególne reprezentacje i dostarczane przez Międzynarodową Federację Piłki Siatkowej (FIVB) lub Europejską Konfederację Piłki Siatkowej (CEV) nieznacznie różnią się od siebie i tak też jest teraz. W tym przypadku jest to o tyle istotne, że w zależności od tego Stysiak wyrównała krajowy rekord lub też zabrakło jej do tego punktu.

Według informacji zamieszczonych przez Polski Związek Piłki Siatkowej zapisała ona w tym spotkaniu na swoim koncie 41 punktów - 34 atakiem, cztery blokiem i posłała trzy asy. Na stronie FIVB widnieje zaś przy jej nazwisku 40 punktów - 34 atakiem oraz po trzy blokiem i bezpośrednio z zagrywki. Taki sam łączny dorobek przypisują jej Serbowie, choć według nich miała 35 skutecznych ataków, trzy asy i dwa bloki.

Może się wydawać, że to tylko różnica jednego punktu, ale w tym wypadku jest to "aż", bowiem 41 pkt. to rekord reprezentacji Polski. Ustanowiła go w 2013 roku podczas meczu z Rosją (2:3) w World Grand Prix Katarzyna Skowrońska. Sześć lat później w spotkaniu z Bułgarią (3:1) Ligi Narodów (rozgrywki te zastąpiły w kalendarzu WGP) osiągnięcie to powtórzyła Malwina Smarzek.

Polska - Serbia, siatkówka, MŚ siatkarek Kapitan Polek bez łez po odpadnięciu z MŚ. "Pewnie powinnam być smutna. A jestem wkurzona, ale też dumna"

Stysiak przyćmiła Bosković. Mimo kolana sześćdziesięciolatki

Zarówno przed ćwierćfinałem, jak i przed meczem z Serbkami w drugiej fazie grupowej (0:3) wiadomo było, że największe niebezpieczeństwo biało-czerwonym będzie groziło ze strony Tijany Bosković. 25-letnia atakująca potwierdziła swoje miejsce w ścisłej światowej czołówce we wtorkowy wieczór po raz kolejny i zrobiła swoje, zapewniając drużynie aż 38 pkt. Po czwartym secie ćwierćfinału miała ich tyle samo, co Stysiak, ale w decydującej partii to gwiazda młodszej o trzy lata Polki lśniła mocniej.

Stysiak momentami grała wspaniale i przypominała pod względem skuteczności Bartosza Kurka z półfinału i finału mistrzostw świata 2018, gdy grał jak natchniony. Z kolei pod względem wszechstronności jej postawa przywodziła czasem na myśl Kamila Semeniuka, który podczas tegorocznego czempionatu globu brylował w każdym elemencie. Stysiak w ostatnich tygodniach też włączała czasem tryb "Maszyny", jak nazwali kolegę z kadry polscy siatkarze.

Niespełna 22-letnia zawodniczka w całych tegorocznych MŚ zdobyła 241 punktów i potwierdziła, jak ważna jest dla kadry. Właściwie w każdym z dziesięciu meczów była wiodącą postacią, choć mocno wspierały ją w tym Olivia Różański i Agnieszka Korneluk. Magdalena Śliwa w rozmowie z Łukaszem Jachmiakiem w trakcie turnieju porównywała ją do gwiazdy ery "Złotek" - Małgorzaty Glinki-Mogentale.

- Magda mi niesamowicie przypomina Gochę! Ta druga miała pewien problem techniczny, który trochę ją w wykonywaniu ataku ograniczał, natomiast Magda tego nie ma, a jest do niej podobna w ruchach, w zdecydowaniu, w sile - analizowała dwukrotna mistrzyni Europy.

Pod koniec ćwierćfinału Stysiak była już wyraźnie zmęczona. We znaki dawało się jej także kolano i kostka. Z powodu problemów z tym pierwszym zabrakło jej w tegorocznej Lidze Narodów. A ze względu na rezygnację Malwiny Smarzek biało-czerwone w tych rozgrywkach występowały bez nominalnej atakującej i trener Stefano Lavarini łatał dziurę na tej pozycji przyjmującymi.

- Kolano miewa się dobrze i jest dużo lepiej niż wcześniej. Raz boli, raz nie. Powiedzmy sobie szczerze, będzie mnie ono boleć już całe życie. Przy moim wzroście moje kolano - nie obrażając starszych ludzi - jest jak u sześćdziesięciolatki. Do tego bólu trzeba się po prostu przyzwyczaić i sobie z nim radzić - opowiadała Stysiak dziennikarzom po jednym z wrześniowych meczów towarzyskich z Bułgarią, które stanowiły ostatni sprawdzian przed MŚ.

Liderka w trakcie meczów i poza nimi. W konflikcie z byłym trenerem jeden z zarzutów dotyczył jej

Stysiak zapewniała też wtedy, że nie przeszkadza jej presja i sama dba o jej obecność. - Lubię mieć odpowiedzialność na swoich barkach, gdy w trudnych momentach piłka idzie do mnie. Kibice to wiedzą, ja też. To coś fajnego i chcę, by reprezentacja również wiedziała, że może na mnie liczyć i pomogę w najtrudniejszym momencie - deklarowała siatkarka włoskiego klubu Vero Volley Monza.

Po tym czempionacie globu wiedzą o tym raczej już wszyscy w kraju. Doświadczenie boiskowe wciąż jeszcze zbiera i rozwija swoje umiejętności, ale ma już też w sobie pewną dojrzałość. Pokazała ją choćby po zakończonym 14:16 tie-breaku wtorkowego ćwierćfinału. Pocieszała wtedy z resztą koleżanek z kadry libero Marię Stenzel, która w ostatniej akcji nie zdołała przyjąć trudnej zagrywki rywalek i zaraz potem zalała się łzami. Następnie atakująca chwyciła za mikrofon i przemówiła do kibiców, podkreślając, że jest dumna z drużyny, która dała z siebie wszystko. Zadeklarowała też, że w przyszłym sezonie da jeszcze więcej.

Magdalena Stysiak Stysiak chwyciła za mikrofon po meczu z Serbią. Klasa sama w sobie

Co ciekawe, Stysiak i Stenzel były jedynymi siatkarkami reprezentacji Polski, które w 2019 roku nie podpisały listu otwartego, w którym pojawiła się cała lista zarzutów skierowanych wobec Jacka Nawrockiego, poprzednika Stefano Lavariniego. Sugerowano wówczas m.in., że szkoleniowiec faworyzował Stysiak. Młoda atakująca w jednym z późniejszych wywiadów tłumaczyła swoją perspektywę i przyznała, że w przeszłości zdarzały się w kadrze spory, ale zapewniła, że zostały już wyjaśnione.

I teraz ewidentnie biało-czerwone potwierdziły podczas tegorocznych MŚ, że obecnie atmosfera jest zdecydowanie lepsza i dobrze rokuje to na przyszłość. Można się spodziewać, że jeżeli na przeszkodzie nie staną problemy zdrowotne, to Stysiak powinna wówczas odgrywać w drużynie narodowej kluczową rolę.

Więcej o: