Polskie siatkarki awansowały do historycznego, bo pierwszego od 60 lat, ćwierćfinału mistrzostw świata, choć ostatnie kroki do tego sukcesu były drogą przez mękę. Ostatecznie udało im się pokonać Kanadyjki i Niemki po tie-breakach i zapewnić sobie pozostanie w turnieju.
- Jesteśmy na pewno szczęśliwe i nie chcemy już teraz kalkulować, co by było gdyby, ważne, że jesteśmy w najlepszej "ósemce" na świecie. Wykonałyśmy kawał dobrej roboty i zasługujemy na to - przekonywała po spotkaniu z Niemkami Magdalena Stysiak.
Czy atakująca od początku wierzyła w taki sukces? - Powiem tak: przed turniejem wątpiłabym, że uda nam się tu dotrzeć. Ale w trakcie mistrzostw zauważyłam, że naszą dobrą grą, zaangażowaniem i nastawieniem psychicznym mogłyśmy wygrywać. Teraz jesteśmy tu, gdzie jesteśmy i cieszę się bardzo. Nie lubię wybiegać w przyszłość, więc nie stawiałam sobie i nam żadnego celu, ale to coś niesamowitego i chcemy powalczyć o jeszcze więcej - przekazała.
Co zatem zmieniło się w polskiej kadrze, że była zdolna do tak wielkiego osiągnięcia? - Bardzo dużo zmian jest w tej grupie. Pod względem mentalnym, sportowym, fizycznym. W kadrze czujemy się obecnie świetnie. Tak na boisku, jak i poza nim. Niesamowite, jak potrafimy ze sobą żyć, spiąć się, rozśmieszać, a w tych cięższych momentach pocieszać. Jesteśmy jak jedna wielka rodzina. Czy takiej atmosfery do tej pory brakowało? Tak, mogę tak powiedzieć - wskazała Stysiak.
W ostatnich meczach, o czym zawodniczka wspominała po tym z Kanadą, udzieliło się Polkom zmęczenie długą rywalizacją na MŚ. Przed nimi Stysiak długo miała problemy z kontuzją i, jak to nazwała, "kolanami sześćdziesięciolatki". - Teraz jest z nimi dobrze. Nie chcę narzekać, bo lepiej nie będzie. Odczuwam je, ale nie jest tak źle. Jest w porządku - uspokoiła siatkarka.
Przed Polkami teraz mecz o strefę medalową mistrzostw przeciwko Serbkom. Już raz przegrały z nimi na tych mistrzostwach, a miały szansę, żeby ich uniknąć i zmierzyć się z Amerykankami. Do tego potrzebne było jednak zwycięstwo w trzech lub czterech setach z Niemkami. - Szczerze? Amerykanki nie zagrałyby z nami takiego drugiego spotkania. A wyjdziemy nakręcone, nieważne z kim zagramy. Z Serbią także. Możemy powalczyć z każdym. I nie możemy kalkulować - stwierdziła Magdalena Stysiak.
- U Serbek w świetnej formie jest Tijana Bosković, która jak zawsze jest podporą serbskiego zespołu. Wygrały dziewięć spotkań na dziewięć i są nakręcone - oceniła. Co zrobić, żeby tym razem udało się je zatrzymać? - Chcemy pokazać, że nie jesteśmy dziewczynkami do zlania i postawić się im - zaznaczyła Stysiak.
Początek ćwierćfinału Polek z Serbkami zaplanowano na godzinę 20:30 we wtorek, 11 października w Arenie Gliwice. Relacja na żywo na Sport.pl i w aplikacji Sport.pl LIVE.