Wołosz: Utarłyśmy nosa niedowiarkom, którzy mówili, że zostaniemy w Sopocie

Jakub Balcerski
- Utarłyśmy nosa niedowiarkom, którzy mówili, że Polska zorganizuje sobie turniej, dostanie cztery razy bęcki i zostaniemy w Sopocie, pójdziemy na molo. A jedziemy do Gliwic i super, że tej grupie się to udało - mówiła po historycznym awansie polskich siatkarek do ćwierćfinału mistrzostw świata Joanna Wołosz.

Pierwszy ćwierćfinał od 60 lat - to historyczny wynik osiągnięty przez polskie siatkarki na tegorocznych mistrzostwach świata. Zwycięstwo 3:2 z Niemkami i wcześniejsze, także po tie-breaku Kanadyjek nad Dominikankami, pozwoliło im osiągnąć ten niezwykły sukces.

Zobacz wideo

Wołosz wprost o niedowiarkach: Utarłyśmy im nosa

- Czuję się niesamowicie, jest radość - mówiła tuż po spotkaniu Polek Joanna Wołosz. - Nie mam się jednak nawet siły cieszyć. Do szatni to wejdę chyba na czworakach. Nie mam pojęcia, jak tego dokonałyśmy, ale najważniejsze, że tego dokonałyśmy i jesteśmy w ćwierćfinale - wskazała.

- Utarłyśmy nosa niedowiarkom, którzy mówili, że Polska zorganizuje sobie turniej, dostanie cztery razy bęcki i zostaniemy w Sopocie, pójdziemy na molo. A jedziemy do Gliwic i super, że tej grupie się to udało. Mam nadzieję, że to będzie czegoś wielkiego w przyszłości - zaznaczyła kapitan reprezentacji Polski.

Wymowne słowa Wołosz po awansie do ćwierćfinału. "Już odżyłyśmy, a to dopiero pięć miesięcy pracy z trenerem"

Czy Wołosz spodziewała się takiego wyniku Polek? - Przed turniejem starałam się nie kalkulować, a myśleć o rozkręcaniu się z meczu na mecz. Starałam się w ogóle nie myśleć o tym, co będzie, specjalnie nie dokładać sobie myśli do głowy. Wiedziałam, że możemy coś odwalić i to zrobiłyśmy. Ten zespół zasługuje na to. Ekstra. Już odżyłyśmy, a to dopiero pięć miesięcy pracy z trenerem, więc mam nadzieję, że czeka nas jeszcze coś miłego - podkreśliła rozgrywająca.

Te słowa o "odżyciu" w ustach Wołosz brzmią wymownie i wskazują, jak potrzebną i wartościową zmianą dla polskiej siatkówki kobiecej było postawienie na zagranicznego specjalistę. Zwłaszcza tak doświadczonego i o takim warsztacie, jak Stefano Lavarini. To spora odmiana po latach opierania się o polskich trenerów.

Serbki? "Będzie bardzo ciężko. My musimy szukać swoich szans"

Polki miały możliwość zagrać w ćwierćfinale z Amerykankami, lub Serbkami. Ostatecznie padło na te drugie - obecnie najlepszy zespół na świecie. Była opcja, żeby ich uniknąć: trzeba było wygrać w trzech lub czterech setach z Niemkami. - Myślę, że nikt tu o tym nie wiedział, ani nie myślał. Ja przynajmniej tak miałam. Nikt nam o tym nie mówił. Ten zespół nie może kalkulować. Dobrze, że ten mecz z Niemkami wygrałyśmy. Mamy Serbię, ok, będzie bardzo ciężko. One nie przegrały na tym turnieju jeszcze żadnego meczu, są klasowe. Nieważne, czy nie ma Stefany Veljković, Maji Ognjenović, a jest z tych doświadczonych zawodniczek sama Tijana Bosković. I tak są niezwykle mocne - oceniła Joanna Wołosz. 

- My musimy szukać swoich szans. Mam nadzieję, że jeszcze coś namieszamy. Napędzamy się całą grupą, mam nadzieję, że ten turniej da nam wszystkim bardzo dużo - podsumowała.

Początek ćwierćfinałowego spotkania z Serbią w Arenie Gliwice przewidziano na godzinę 20:30 we wtorek, 11 października. Relacja na żywo na Sport.pl i w aplikacji Sport.pl LIVE.

Więcej o: