Łódzka Atlas Arena ponownie była świadkiem wyjątkowego wydarzenia sportowego. Po sensacyjnej wygranej z Amerykankami (3:0) Polki poszły za ciosem i pokonały Kanadę. Tym razem było nieco trudniej i bardziej dramatycznie. "Biało-Czerwone" zwyciężyły 3:2, wychodząc ze stanu 1:2. Piąty set stał się historyczny, bowiem nikt w historii kobiecych mistrzostw świata nie miał w nim takiej przewagi.
Polki kapitalnie pracowały w bloku. W decydującym secie ten element siatkówki dał aż sześć punktów. Ostatecznie nasze reprezentantki wygrały tie-breaka aż 15:5. Przewaga aż dziesięciu punktów jest rekordowym wyczynem.
Okazuje się, że odkąd wprowadzono w siatkówce zasadę, że punkty można zdobywać nie tylko przy własnej zagrywce, żaden zespół nie wygrał piątego seta na MŚ kobiet taką różnicą punktów. Został pobity rekord z imprezy z 2014 r. Wówczas Dominikana wygrała piątego seta z Belgią aż 15:6. Na tym samym turnieju Dominikanki potrafiły w tie-breaku rozgromić też Włoszki - triumfowały 15:8.
Najwyżej wygrane tie-breaki na kobiecych MŚ w XXI w.:
Polki po chwili usłyszały bardzo głośne, chyba najgłośniejsze podczas tego turnieju: "Dziękujemy! Dziękujemy! Dziękujemy!". Faktycznie jest już za co dziękować, ale może być więcej powodów ku temu.
"Biało-Czerwone" są bardzo blisko gry w ćwierćfinale. Wystarczy pokonać w sobotę wieczorem Niemki (początek meczu o godz. 20:30), które nie mają żadnych szans na grę w decydującej fazie MŚ.