Stysiak wściekła na sędziów meczu z Turcją. Nie mogła zdzierżyć. "No kurczę..."

Jakub Balcerski
Kadra polskich siatkarek jest gotowa do walki w drugiej fazie mistrzostw świata, choć od początku czekają ją mecze z bardzo trudnymi rywalami. - Wiemy, że chcemy urywać najlepszym te sety i punkty. Jesteśmy na to gotowe - zapewniła po meczu z Turcją atakująca Polek Magdalena Stysiak. To właśnie ostatnie spotkanie drużyny Stefano Lavariniego ma jej teraz posłużyć jako motywacja.

Przed polskimi siatkarkami najtrudniejszy i najważniejszy moment na mistrzostwach świata. Skończyły pierwszą fazę grupową MŚ w Gdańsku na czwartym miejscu i z dorobkiem 10 punktów. Teraz, żeby awansować do ćwierćfinału po czterech kolejnych meczach w Łodzi, musiałyby dołożyć prawie drugie tyle.

Zobacz wideo

Stysiak puszczały nerwy, gdy sędziowie popełniali błędy w meczu z Turcją. "Nie może być takich sytuacji"

Optymizm może pobudzać ostatnie spotkanie Polek z Ergo Areny - przegrany po tie-breaku mecz z Turcją, w którym grały niemal na równi przeciwko jednemu z najlepszych zespołów na świecie, z którym w dodatku długo nie mogą już wygrać. 

- Atmosfera, która tworzyła się pomiędzy nami na boisku, jest naprawdę fajna. Nakręcałyśmy się tymi challenge'ami - mówiła po spotkaniu Magdalena Stysiak. Odniosła się także do błędów, które podczas meczu niemal seriami popełniali arbitrzy. - Śmiałam się do sędziego, gdy przyznawał nam kolejny punkt po challenge'u i mówiłam "3:0 dla mnie". Nie może być takich sytuacji. Raz mu mówię, że był blok, a on, że nie. Drugi raz mówię, on nadal swoje. Trzeci? To samo. No kurczę, nie gramy tu plażówki. Nie powinno być takich sytuacji, ale się zdarzają, trzeba to zrozumieć. Pojawiły się nerwy, bo my na boisku też walczymy o swoje. I tyle - wskazała atakująca reprezentacji Polski. 

Polki skończyły czwarte w grupie, ale są zadowolone po pierwszej fazie MŚ. "Małe detale zadecydowały"

Jak Polki oceniają swoją dotychczasową grę? - Jestem bardzo zadowolona. Zasługiwałyśmy na wyższe miejsce w grupie - stwierdziła Stysiak. - Małe detale zadecydowały o tym, że spadłyśmy na czwartą pozycję. Nikt nie mówił, że Tajlandia będzie walczyć z Dominikaną tak, jak walczyła. Dla nas to jest jednak bez różnicy. Jedziemy do Łodzi z podniesionymi głowami. Żeby walczyć i to z najlepszymi. Wiemy, że chcemy urywać im te sety i punkty. Jesteśmy na to gotowe - zapewniła.

- Najcięższy był dla nas ten pierwszy mecz z Chorwacją, bo musiałyśmy wejść w mistrzostwa świata. Obrałyśmy bardzo dobry kierunek i rozpędzałyśmy się z meczu na mecz. Ten z Turcją był naszym najlepszym. Mam nadzieję, że będziemy grać na podobnym poziomie, że to utrzymamy - mówiła środkowa, Klaudia Alagierska-Szczepaniak.

"Będziemy walczyć tak samo, jak z Turcją"

Teraz zawodniczki trenera Stefano Lavariniego myślą już jednak o kolejnych spotkaniach. - Mecz z Turczynkami zmotywował nas do dalszej pracy. Zdobywanie punktów w tej fazie będzie kluczowe. Przeciwnicy nie są dla nas łatwi, ale będziemy z nimi walczyć tak samo, jak z Turcją - wskazała Alagierska-Szczepaniak.

Pierwsze spotkanie - z Serbią - Polki rozegrają w łódzkiej Atlas Arenie już we wtorek, 4 października o 20:30. Dzień później zmierzą się z Amerykankami, w piątek z Kanadyjkami, a na koniec tej fazy rozgrywek z Niemkami w sobotę. Relacje na żywo na Sport.pl i w aplikacji Sport.pl LIVE.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.