Po trzech wygranych z Chorwacją, Tajlandią i Koreą przyszła pierwsza porażka polskich siatkarek na tegorocznych MŚ. Dominikanki wygrały z nimi 3:1 (18:25, 25:22, 25:21, 25:21), wykorzystywały to, że zawodniczki Stefano Lavariniego popełniały dużo błędów, a same weszły na bardzo wysoki poziom gry.
O spotkaniu w rozmowie ze Sport.pl mówi libero Maria Stenzel, która obok świetnych obron przyjmowała na solidnym poziomie 71 procent przy aż 35 piłkach kierowanych do niej przez Dominikanki.
Maria Stenzel: Ta przegrana nas zakuła. Po pierwszym secie ten mecz wyglądał naprawdę obiecująco. Nastawiałyśmy się na to, że wszystko pójdzie po naszej myśli. Skończyło się inaczej, ale dla mnie to już historia. Na pewno wyciągniemy wnioski, ale to przyjdzie później. Teraz czujemy się źle, jest nam smutno, ale trzeba patrzeć pozytywnie w przyszłość. Nie uważam, żeby ten mecz był tragiczny w naszym wykonaniu.
Tak, ale nie tylko. Zawodniczką, która odmieniła losy tego spotkania była Bethania de la Cruz (grała jako przyjmująca, weszła na boisko w drugim secie, zdobyła 18 punktów przy 58-procentowej skuteczności w ataku i 46 procentach w przyjęciu). Dała bardzo dobrą zmianę i dało się odczuć, że jest na boisku. Błysnęła doświadczeniem, zagrała już przecież niejeden taki turniej. Może fizycznie czułyśmy trochę różnicy, ale w trakcie gry ja o tym trochę zapominam i skupiam się na meczu.
Dziewczyny z Dominikany zagrywały tak, że potrafiłyśmy to odebrać i ułożyć swoją grę. Wkradało nam się jednak zbyt dużo błędów w ataku. W przyjęciu w kluczowych momentach też się niestety zdarzały.
Turcja to ciężki przeciwnik, ale grałyśmy z nimi na sparingu we Włoszech dość niedawno, dobrze znamy ten zespół z poprzednich lat. To dla nas nic nowego, zagramy z zespołem, z którym już wielokrotnie się mierzyłyśmy. Oglądamy ich mecze w Gdańsku, mamy świadomość tego, jak grają u nich zawodniczki i na pewno dobrze się na nie przygotujemy. Niech się dzieje.