Sytuacja miała miejsce przy wymianie kończącej drugiego seta wygranego przez Polki 25:18. Zatem Polki zdobyły w ten dziwny sposób jeden z kluczowych punktów spotkania wygranego 3:0 (25:17, 25:18, 25:16).
Było 24:18, piłka setowa dla Polski, zagrywała Agnieszka Korneluk. Koreanki przyjęły piłkę i zagrały z niej akcję, którą wybroniły zawodniczki trenera Stefano Lavariniego. Piłkę do góry podbiła Joanna Wołosz, a Magdalena Stysiak pchnęła Kamilę Witkowską, sprawiając, że ta szybciej rozegrała piłkę na lewe skrzydło. Wystawa okazała się idealnie wysoka, a świetny atak Zuzanny Góreckiej sprawił, że Polki zdobyły punkt i wygrały drugą partię. Stysiak, jako jedyna świadoma całej sytuacji, od razu zaczęła się śmiać i przytuliła Witkowską, zapewne tłumacząc przy okazji, co się wydarzyło.
Akcję wychwycił trener siatkówki i ekspert Polsatu Sport na mistrzostwach świata Jakub Bednaruk. "Czy można w siatkówce wystawić piłkę, nie dotykając jej? Ano można. Można rzucić koleżanką w piłkę" - napisał na Twitterze, publikując filmik z całej sytuacji z perspektywy kamer statystyków.
Wyszła z tego trochę niewidzialna wystawa Stysiak. Niby to Witkowska dotyka piłkę, ale kierunek i tempo zagrania piłki pojawiły się dzięki atakującej kadry. Zagranie przypomina podobne ze świata piłki nożnej, gdy często napastnicy wpychają piłkę do bramki przy udziale kolegów z drużyny, nie do końca zorientowanych w tym, co akurat się dzieje. Wielokrotnie mówiło się, że Robert Lewandowski "strzelał gole kolegami".
Pod wpisem zaczęła się dyskusja o tym, czy takie zachowanie Stysiak w ogóle powinno być dopuszczane przez sędziego. Punkt 9.1.3 zasad gry zatytułowany "Odbicie z pomocą" wskazuje, że "wewnątrz pola gry zawodnikowi nie wolno korzystać z pomocy członka zespołu lub dowolnego przedmiotu w celu odbicia piłki".
Ale czy na pewno ta sytuacja kwalifikuje się do podciągnięcia pod ten przepis? - Stysiak nikogo nie "używa" w tej akcji - uważa zapytany przez nas trener i analityk siatkówki Mark Lebedew. - Ona rzeczywiście popycha tam Kamilę Witkowską, ale to środkowa zagrywa piłkę na skrzydło. A Stysiak z samą wystawą nie ma nic wspólnego - ocenia szkoleniowiec w rozmowie ze Sport.pl.
- Przepis, o którym dyskutuje się na Twitterze dotyczy innych sytuacji. Chodzi o wyraźną pomoc innej zawodniczce. Choćby w przypadku siatkarki atakującej z szóstej strefy, która wskoczyłaby na środkową i w ten sposób zbliżyła się do piłki. Wtedy można byłoby mówić o błędzie - twierdzi Lebedew. W przypadku Witkowskiej i Stysiak, środkowa i tak zagrałaby piłkę, tylko zapewne wolniej i mniej dokładnie.
Wersję eksperta potwierdza międzynarodowy sędzia FIVB z Polski Wojciech Maroszek. "Tu nie było pomocy. Raczej przeszkadzanie. A może wręcz przemoc fizyczna?" - zażartował we wpisie na Twitterze. "Challenge? Po co challenge? Znowu pięć minut przerwy ma być?" - dodał arbiter.
- To nie był błąd. Nie możemy tego tak nazwać - mówi trener Koreanek Cesar Hernandez. - To tak, jakby zastanawiać się, czy jedna blokująca "używa" drugiej do zatrzymania rywalki, jeśli ją dotyka, albo na nią wpada. To dla mnie część gry, normalna sytuacja - dodaje w rozmowie ze Sport.pl.
Hernandez przyznaje też, że w trakcie meczu nie widział dokładnie tej akcji. A nawet jeśli by ją zauważył, to według niego nie miałby, jak jej sprawdzić. Opcje challenge'u raczej nie przewidują weryfikacji sytuacji, w której jedna zawodniczka pomaga zagrać piłkę drugiej. Zgodnie z taką wersją błąd musiałby zatem wychwycić sędzia spotkania.
Polki po trzech spotkaniach na mistrzostwach świata są wciąż niepokonane. Mają komplet punktów i w tabeli grupy B zajmują pierwsze miejsce. Wyprzedzają swojego czwartkowego rywala, Dominikanki, które mają siedem punktów. Początek ich meczu z kadrą Stefano Lavariniego zaplanowano na godzinę 20:30. Relacja na żywo na Sport.pl i w aplikacji Sport.pl LIVE.