Trener finałowych rywali Polaków uwielbia Polskę. Poza reprezentacją. "Nie za bardzo"

Agnieszka Niedziałek
- Mam bardzo dobre wspomnienia z pracy w Polsce...w klubie. W reprezentacji nie za bardzo - przyznaje z uśmiechem Ferdinando De Giorgi, były trener Zaksy i polskich siatkarzy. Kraj nad Wisłą bardzo lubi, ale wyjątkiem będzie niedziela - poprowadzi wtedy Włochów w finale mistrzostw świata z biało-czerwonymi. W ekipie gospodarzy zagra m.in. Kamil Semeniuk, którego szkoleniowiec spotkał w Kędzierzynie-Koźlu. - Jest świetny. To na pewno moja robota - dodaje ze śmiechem.

Ferdinando De Giorgi budzi w polskim środowisku siatkarskim mieszane uczucia. Miał lepsze i gorsze chwile, pracując w tym kraju. W ubiegłym roku wrócił do niego już jako trener reprezentacji Włoch, z którą sensacyjnie sięgnął w Spodku po mistrzostwo Europy. Dwanaście miesięcy później zawodnicy z Italii pod jego wodzą dotarli do finału mistrzostw świata, na co eksperci też raczej nie wskazywali. Choć w tym wypadku można mówić już raczej tylko o niespodziance. Dodatkowy smaczek stanowi fakt, że tym razem o złoto w tej samej katowickiej hali powalczą z Polakami.

Zobacz wideo Polacy w ćwierćfinale MŚ. Muszą wyrzucić z turnieju faworytów. "Mecz do zapamiętania na lata"

Droga De Giorgiego w Polsce - z nieba do piekła. Porzuceni jastrzębianie 

De Giorgi przygodę z Polską zaczął bardzo dobrze. W 2015 roku został zatrudniony przez Grupę Azoty Zaksę Kędzierzyn-Koźle, z którą zdobył dwukrotnie mistrzostwo Polski i raz krajowy puchar. Na bazie tych sukcesów następnie został trenerem biało-czerwonych, ale próba przeniesienia metod pracy z klubu do kadry zakończyła się fiaskiem. Odległe 10. miejsce w ME sprawiło, że Włoch zaraz po turnieju, po zaledwie dziewięciu miesiącach pracy, został zwolniony. 

Po kilku miesiącach przerwy szkoleniowiec wrócił do pracy w klubie z PlusLigi - tym razem zatrudnił go Jastrzębski Węgiel. Dołączył do klubu w trakcie jednego sezonu, a opuścił go w trakcie następnego. Dostał wówczas ofertę z Cucine Lube Civitanova, którą uznał za taką typu nie do odrzucenia. Samowolne opuszczenie przez niego nagle klubu ze Śląska nie zostało dobrze odebrane w Polsce. On sam jednak wydaje się nie pamiętać o tym podczas rozmowy z grupą polskich dziennikarzy.

- Pracowałem w Polsce przez 3,5 roku. Mam bardzo dobre wspomnienia z pracy w tym kraju...w klubie. W reprezentacji nie za bardzo - zaznacza z lekkim uśmiechem.

A po chwili zapewnia, że nieudana przygoda z biało-czerwonymi nie zmieniła jego uczuć do Polski.

W okresie pracy z polską kadrą Włoch współpracował z Bartoszem Kurkiem, Grzegorzem Łomaczem, Jakubem Kochanowskim, Łukaszem Kaczmarkiem, Pawłem Zatorskim i Mateuszem Bieńkiem. Z dwoma ostatnimi spotkał się też w Zaksie, w której miał do dyspozycji Kamila Semeniuka. Ten wówczas był zaledwie czwartym przyjmującym w klubie, ale w ostatnich dwóch latach zrobił olbrzymi postęp i obecnie jest jednym z liderów reprezentacji.

- Pamiętam go z Zaksy, był wtedy bardzo młody. A teraz? Jest świetny. To na pewno moja robota - dodaje z przymrużeniem oka trener.

Spodek na razie szczęśliwy dla Italii. Motto Włochów: Nie ma dla nas granic

Po ubiegłorocznych igrzyskach w Tokio De Giorgi przejął własną drużynę narodową. Za zadanie miał przeprowadzenie zmiany pokoleniowej, w związku z czym podczas rozgrywanych zaledwie kilka tygodni później ME nie stawiano zbytnio na Italię i nie ciążyła na niej zbytnio presja. Drużyna dowodzona przez doświadczonego trenera świetnie z tego skorzystała, zostając sensacyjnym triumfatorem. Teraz znów jest w Katowicach. O krok od tytułu mistrza świata.

- Katowice to dla nas dobre miejsce. Pamiętamy zeszły rok. Teraz w finale będzie bardzo trudno, ale jesteśmy gotowi. Dla nas sam finał to już świetny rezultat - podkreśla 60-latek.

Nie kryje on satysfakcji z pracy z młodą drużyną, która entuzjastycznie podchodzi do jego metod pracy. - Kiedy zaczęliśmy pracować razem, powiedziałem: "Nie ma dla nas granic". Mamy się skupiać na pracy i na tym, by grać coraz lepszą siatkówkę. To jest ważne, ponieważ młodzi siatkarze nie mają doświadczenia. Jestem dumny z tej drużyny. To młoda ekipa, która wie, jak grać w siatkówkę. Ma dobre podejście jako zespół. Wszyscy pracują wspólnie - wylicza były trener Polaków.

Od razu zaznacza on, że to biało-czerwoni będą faworytem niedzielnego pojedynku. Uważa ich za świetną drużynę, a jako główny jej atut wskazuje szeroki skład.

- Nie opierają się jedynie na jednej szóstce. A to jest nasz problem. Mamy wielki szacunek dla zespołu Nikoli Grbicia. Bardzo lubię Polskę...ale w niedzielę nie będę - dodaje z uśmiechem.

Italia awansowała do finału, pokonując w efektownym stylu w sobotni wieczór Słowenię 3:0. Zdaniem De Giorgiego kluczem była skuteczna zagrywka, która niezbędna będzie również w niedzielę.

- To ułatwi nam pracę w bloku. W półfinale świetnie funkcjonował u nas system blok-obrona, dzięki czemu mieliśmy szanse na kontrataki - wskazuje szkoleniowiec.

Rozpoczęcie finału Polska - Włochy o godz. 21:00. Relacja na żywo na Sport.pl i w aplikacji Sport.pl LIVE.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.