Złoto dla Brazylii, srebro dla Kuby i brąz dla Serbii - tak skończyły się siatkarskie mistrzostwa świata w 2010 roku. Ich najlepszym rozgrywającym wybrano Nikolę Grbicia. Teraz Serb prowadzi Polskę. I w czwartkowy wieczór na pewno zrobi wszystko, by awansować z naszą drużyną do półfinału, w którym już czeka Brazylia.
W czwartek w Gliwicach klasyk Brazylia - Argentyna był przystawką przed hitowym ćwierćfinałem Polska - USA. Rok temu Argentyńczycy sprawili niespodziankę, pokonując Brazylijczyków 3:2 w meczu o brązowy medal igrzysk olimpijskich w Tokio. Teraz bardziej utytułowany zespół Brazylii wziął na odwiecznych rywalach rewanż.
Już po pierwszym secie było jasne, że Argentyńczycy nic nie wskórają, jeśli nie zatrzymają Leala. W tej partii przyjmujący miał 100-procentową skuteczność w ataku. Skończył aż osiem (według statystyk z oficjalnej strony MŚ) a może nawet dziewięć (według statystyk przynoszonych dziennikarzom na trybunę prasową) piłek. W drugim secie jego wynik był już znacznie gorszy - 3/6 - a generalnie lepiej zaczęli wyglądać gracze dowodzeni przez genialnego rozgrywającego Argentyny Luciano De Cecco. Kapitan i mózg zespołu Marcelo Mendeza szczególnie dobrze współpracował z Bruno Limą (4/6 w ataku). Ale na dłuższą metę ani Lima, ani żaden inny Argentyńczyk nie był w stanie przyćmić Leala.
Pochodzący z Kuby siatkarz w całym meczu skończył 22 z 34 ataków, dodał dwa asy serwisowe i jeden punkt blokiem. Był jeszcze lepszy niż w 1/8 finału, gdzie Brazylia pokonała Iran 3:0, a on miał bilans 19/30 i jeden punkt w bloku. Chwaląc Leala warto zauważyć jeszcze jedną rzecz - Argentyńczycy skierowali w niego aż 37 zagrywek, a on popełnił tylko jeden błąd w przyjęciu.
Leal jest o krok od zdobycia pierwszego medalu mistrzostw świata ze swoją nową reprezentacją. Od MŚ 2010 aż do teraz w mistrzostwach nie grał. Ze względu na ucieczkę z Kuby i zmianę drużyny narodowej uciekły mu finały w 2014 i 2018 roku. Identycznie potoczyły się losy Wilfredo Leona.
Wielka szkoda, że nasz przyjmujący przez kontuzję i operację nie przepracował normalnie ostatnich tygodni. Leon starał się zdążyć ze zdrowiem i formą na turniej, ale trener Grbić nie zdecydował się go powołać. Spotkanie Leala i Leona w półfinale MŚ na pewno byłoby wspaniałe.
Miejmy nadzieję, że chociaż koledzy Wilfredo zmierzą się z jego dawnym partnerem z kadry. Żeby w sobotę w Katowicach zagrać z Brazylią o finał, Polacy muszą najpierw pokonać USA. Początek tego ćwierćfinału w czwartek o godzinie 21.00 w Gliwicach.