Polacy mają przed sobą trzy finały MŚ. Grbić wolał, żeby USA wygrały 3:0

Agnieszka Niedziałek
- Mamy przed sobą trzy finały w tych mistrzostwach świata. Tak musimy do tego podchodzić - zaznacza trener Nikola Grbić, który szykuje polskich siatkarzy do ćwierćfinału z reprezentacją USA. W poprzedniej rundzie zaskakująco męczyła się ona z Turcją i wygrała dopiero po tie-breaku. Serb niektórych zaskoczy zaś stwierdzeniem, że być może biało-czerwonym byłoby łatwiej, gdyby Amerykanie zwyciężyli w tamtym spotkaniu 3:0. Ale ma dobre uzasadnienie.

Spacerek - takie określenie pewnie najczęściej pojawiało się w myślach osób zerkających na rozpiskę niedzielnych meczów 1/8 finału mistrzostw świata siatkarzy. Oba bowiem miały wyraźnych faworytów. Były nimi reprezentacje USA i Polski, a na porażkę skazywano Turków i Tunezyjczyków. O ile biało-czerwoni zgodnie z planem nie mieli większych problemów z ekipą z Afryki i nie stracili seta, to obserwatorzy spotkania Amerykanów przecierali oczy ze zdumienia. Gracze trenera Johna Sperawa roztrwonili bowiem przewagę dwóch partii i wygrali dopiero po wyrównanym tie-breaku 15:12.

Zobacz wideo Polscy siatkarze wygrali grupę, ale nie grają idealnie. "Musimy jeszcze dużo poprawić"

"Niemożliwym było nie mieć nadziei, że USA przegrają. To czysto ludzka reakcja"

Przed piątym setem i w jego trakcie na trybunach w Gliwicach nieraz rzucano żartobliwie, że może trzeba będzie się przyjrzeć bliżej tureckiej siatkówce. Nikolę Grbicia nie dziwi wcale, że wiele osób liczyło na sensacyjne rozstrzygnięcie w tej parze.

- Niemożliwym było nie mieć nadziei, że USA przegrają. To czysto ludzka reakcja. Ale z całym szacunkiem dla Turcji, wiedziałem, że ostatecznie Amerykanie wrócą do gry i zwyciężą. To miałem na myśli, gdy na początku turnieju mówiłem, że mają oni coś więcej niż inne ekipy. Nigdy się nie poddają. Żeby ich pokonać musisz naprawdę grać przez trzy godziny swoją najlepszą siatkówkę. To kwestia ich wyjątkowej mentalności - tłumaczy szkoleniowiec Polaków.

Zwraca on przy tym uwagę, że gracze z USA co prawda mieli kłopoty w tym meczu, ale ani razu tak naprawdę nie mieli noża na gardle i nie byli blisko odpadnięcia. Ale jednocześnie jest zdania, że tego rodzaju doświadczenie, które zaliczyli w niedzielę, może uodpornić ich na kolejne trudne sytuacje w przyszłości.

- Dlatego sądzę, że być może łatwiej by nam było, gdyby wygrali 3:0 w godzinę. Wyjście z trudnej sytuacji ułatwia ci zadanie, gdy znajdziesz się w niej ponownie. Przerabiałem to wielokrotnie. Raz podczas igrzysk w Sydney, w których wywalczyliśmy z reprezentacją Jugosławii złoto. W piątym secie ćwierćfinału z Holandią przegrywaliśmy 8:11 i rywale mieli szansę na zdobycie kolejnego punktu. Wygraliśmy ostatecznie 17:15. Po tym jak wyszliśmy z tamtych opresji wszystko inne było już znacznie łatwiejsze - zapewnia Serb.

Przywołuje także przykład Francuzów z igrzysk w Tokio. Ci byli bliscy pożegnania z turniejem olimpijskim po fazie grupowej, ale potem wywalczyli złoty medal. Ich pierwszymi ofiarami w fazie pucharowej byli Polacy, którzy w ćwierćfinale przegrali 2:3.

- "Trójkolorowi" awans z grupy wywalczyli w ostatniej kolejce spotkań. Nikt ich nie traktował wtedy poważnie - przypomina Grbić, który prowadzi biało-czerwonych od tego sezonu.

Grbić: w czwartek Amerykanie dadzą pokaz najlepszej siatkówki. Kluczem opanowanie emocji

Dodaje też, że - niezależnie od rozstrzygnięcia swojego ostatniego pojedynku - w ćwierćfinale z biało-czerwonymi Amerykanie zagrają znacznie lepiej niż w niedzielę. I to mimo tego, że ostatnio kłopoty zdrowotne miał ich rozgrywający Micah Christenson, a słabiej radził sobie atakujący Matthew Anderson.

- Uwierzcie mi, zagrają swoją najlepszą siatkówkę. Anderson męczył się w niedzielę, ale w tie-breaku już nie było po tym śladu. Blokował, atakował, serwował. O tym mówię. Kiedy trzeba, to dają z siebie wszystko. Dlatego są dobrzy i mają to coś więcej niż inni. Dlatego mówię, że to będzie ciężkie spotkanie. Bo ich pewność siebie teraz wzrosła. My zaś musimy grać najlepiej jak potrafimy. Jeśli nie uda się to od początku, to trzeba zachować cierpliwość oraz wierzyć w powrót do tego - przekonuje Serb.

Podkreślając znaczenie obecnego etapu czempionatu globu, zaznacza on, że jego drużyna ma przed sobą jeszcze trzy finały.

- Tak musimy do tego podchodzić. Zagramy z jednym z najlepszych zespołów na świecie, który ma doświadczenie w rywalizacji o dużą stawkę na arenie międzynarodowej, a występujący w nim zawodnicy wiedzą, co robić. Zagrają najlepszą siatkówkę, jaką są w stanie, bo wiedzą, że jeśli przegrają, to wrócą do domu. Jestem więcej niż pewny, że zagrają znacznie lepiej w niedzielę. Prawdopodobnie zagrają tak jak w dwóch pierwszych setach grupowego meczu z nami - wskazuje, nawiązując do wygranej 3:1 biało-czerwonych sprzed niemal tygodnia.

Grbić podkreśla, że Polacy muszą w czwartkowym ćwierćfinale także pokazać swoją najlepszą siatkówkę. Zastrzega przy tym, że może to nie wystarczyć ani do zwycięstwa 3:0, ani nawet w ogóle do wygranej. - To jest ten rodzaj presji, z którym się tu mierzymy - uzasadnia.

Jako duży atut wskazuje brak kontuzji w zespole. Dodaje, że czasem któryś z siatkarzy nie bierze udziału w pełnym wymiarze treningu lub ćwiczy trochę lżej, ale generalnie biało-czerwonych omijają - jak na razie - kłopoty zdrowotne. W związku z tym kluczowa będzie sfera emocji. 

- To jak radzisz sobie ze stresem, wagą meczu, mediami, oczekiwaniami wszystkich. Te rzeczy są jedynie w głowach siatkarzy. Mam nadzieję, że będą skupieni na tym, co będzie się działo na parkiecie i co mają do zrobienia. Wtedy nie zostanie przestrzeni, by myśleli o czymś innym. Ale to nie będzie łatwe - zaznacza szkoleniowiec obrońców tytułu. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.