Reprezentant Polski wytrzymał i odpowiedział na krytykę. "Proszę pana, ja nie zajmuję się ocenianiem"

- Proszę pana, w sporcie są wzloty i upadki. Każdy sportowiec panu potwierdzi, że czasem gra lepszy mecz, a czasem gorszy. Najważniejsze jest, żeby nie robić z tego tragedii i wielkiego szumu. Ja do tego tak podchodzę - mówi Aleksander Śliwka. Przyjmującego reprezentacji Polski siatkarzy komplementujemy za występ w 1/8 finału z Tunezją. I pytamy, jak bardzo taki mecz był mu potrzebny po ostatnim nieudanym z USA.

W niedzielę w Gliwicach Polska pokonała Tunezję 3:0 (25:20, 25:15, 25:20) w 1/8 finału MŚ siatkarzy. Jednym z naszych najlepszych zawodników był Aleksander Śliwka. Kilka dni temu właśnie ten gracz był krytykowany za nieudany mecz z USA. Wówczas trener Nikola Grbić zdjął Śliwką z boiska i dobrą zmianą sytuację ratował Tomasz Fornal. Tym razem Fornal też wszedł na parkiet. Ale tylko na końcówkę, już nie jako ratownik.

Zobacz wideo POLSKA - TUNEZJA. Jesteśmy w ćwierćfinale! Tak wygląda droga po złoto.

Łukasz Jachimiak: Gratulacje, naszym zdaniem zagrałeś dobry mecz. Ale powiedz, jakie jest twoje zdanie, w końcu najważniejsze.

Aleksander Śliwka: Przede wszystkim cieszę się ze zwycięstwa. Występy indywidualne, czy to mój, czy każdego kolegi, nie mają znaczenia. Znaczenie ma wynik drużyny. A do tej pory wygrywamy każdy mecz na tych mistrzostwach. Myślę, że to jest najważniejsze. Ważne jest to, że idziemy do przodu, że przeszliśmy kolejną rundę. I skupiamy się na każdym kolejnym kroku. Następnym będzie ćwierćfinał.

Ale pewnie buduje cię taki mecz, w którym i przyjęcie trzymasz, i w ataku ci idzie? Bo ostatnio było gorzej, prawda?

- Proszę pana, w sporcie są wzloty i upadki. Każdy sportowiec panu potwierdzi, że czasem gra lepszy mecz, a czasem gorszy. Najważniejsze jest, żeby nie robić z tego tragedii i wielkiego szumu. Ja do tego tak podchodzę. Bo oczywiście, że zdarza się gorszy mecz i ważne, żeby na następny mecz wyjść z pewnością siebie, z wiarą w siebie i z wiedzą, że jest się w stanie grać bardzo dobrze. Ja o tym wiem. Drużyna mi ufa, trener we mnie wierzy. To jest dla mnie najważniejsze. To, że ci ludzie, którzy są w drużynie, z którymi się obracam w grupie od kilku miesięcy, szanują się nawzajem. Każdy z nas zna wartość kolegi z boiska i myślę, że to jest najważniejsza wartość, jaką mamy.

Z Tunezją wygraliście pewnie. Mieliście jakieś momenty dekoncentracji?

- Widzieliśmy mecz USA - Turcja przed naszym. Patrzyliśmy, jak Stany wygrały gładko dwa sety, po czym mecz się odwrócił. Zobaczyliśmy więc, jakie są pułapki grania z teoretycznie słabszym rywalem. Bycie faworytem trzeba potwierdzić na parkiecie. Chcieliśmy to zrobić. Oczywiście, że małe spadki koncentracji się zdarzają. Ale cieszymy się, że były małe, że nie straciliśmy seta, że wygraliśmy nasze spotkanie pewnie.

W ćwierćfinale z USA będziecie się czuli faworytami?

- Ja nie zajmuję się tym, żeby określać, kto jest faworytem, a kto nie. My wychodząc na boisko chcemy pokonać naszego przeciwnika.

To, że kilka dni temu wygraliście z Amerykanami w grupie będzie miało jakieś znaczenie w ćwierćfinale?

- Teoretycznie delikatna przewaga psychologiczna może być po naszej stronie. Ale to będzie nowa historia, nowe otwarcie, nowa bitwa. I mam nadzieję, że wyjdziemy z niej zwycięsko.

Teraz zagracie z USA w ćwierćfinale, a na poprzednim mundialu zagraliście w półfinale i mam wrażenie, że tamtem mecz był twoim najlepszym w reprezentacyjnej karierze. Mylę się?

- Proszę pana, ja jeszcze raz podkreślę, że ja nie zajmuję się ocenianiem, który mecz był moim najlepszym, który był najgorszym ani nawet tym, który był dobry, a który niedobry. Ja po prostu staram się grać w siatkówkę i pomagać drużynie. Nie szukałbym analogii między tamtym meczem a tym, co jest teraz. To są trochę inne drużyny, paru zawodników z tamtego meczu oczywiście będzie teraz na parkiecie, ale większość drużyn jest wymieniona. To będzie zupełnie nowa bitwa.

Ale pytamy tylko, czy tamten mecz ma specjalne miejsce w twoich wspomnieniach.

- Tak, oczywiście. Bardzo dobrze go pamiętam. Tamten turniej oczywiście był dla nas wspaniały, zdobyliśmy mistrzostwo świata i jak każdy wielki sukces, to pozostanie w naszych wspomnieniach jako pozytywna rzecz. Ale wychodząc na boisko, nie możemy pamiętać ani o tym, że wygraliśmy półfinał w 2018 roku, ani że w tym roku pokonaliśmy ich w pierwszej fazie Ligi Narodów, ani, że potem oni nas pokonali w turnieju finałowym w Bolonii. Nie możemy z tego wyliczać, kto będzie faworytem, a kto nie. Jeszcze raz podkreślę, i ostatni raz to powiem, że to będzie nowe otwarcie, nowa bitwa i poprzednie mecze nie będą miały wpływu na wynik tego spotkania.

Więcej o:
Copyright © Agora SA