Stysiak ma kolano 60-latki i broni Smarzek. "Nie jesteśmy robotami"

Agnieszka Niedziałek
- Kolano będzie mnie boleć już całe życie. Przy moim wzroście ono jest jak u 60-latki - opisuje obrazowo Magdalena Stysiak. Atakująca lubi rolę liderki i cieszy się, że będzie ją pełnić w reprezentacji Polski podczas rozpoczynających się za trzy tygodnie mistrzostw świata. Pierwotnie miała ją dzielić z Malwiną Smarzek, ale ta zrezygnowała z kadry w tym sezonie, za co spadła na nią krytyka. - Szanuję tę decyzję. Nie jesteśmy robotami - podkreśla niespełna 22-letnia siatkarka, broniąc koleżankę.

Gdy Magdalena Stysiak dołączyła do reprezentacji Polski siatkarek podczas przygotowań do mistrzostw świata z głęboką ulgą odetchnęli wszyscy. Koleżanki z kadry, trener biało-czerwonych Stefano Lavarini, działacze PZPS i kibice. To właśnie obsada pozycji atakującej była bowiem w ostatnich miesiącach największą bolączką drużyny narodowej. Na początku sezonu okazało się, że włoski szkoleniowiec - wbrew pierwotnym planom - nie będzie mógł skorzystać z Malwiny Smarzek. Stysiak wypadła zaś ze składu na Ligę Narodów z powodu problemów z kolanem. Pod jej nieobecność zastępowała ją na tej pozycji jedna z przyjmujących. Latem zawodniczka włoskiego klubu Vero Volley Monza wróciła i deklaruje, że nie ma dla niej lepszej roli niż liderka zespołu w docelowej imprezie sezonu.

Zobacz wideo Kontrowersyjny format MŚ siatkarzy. Polacy uprzywilejowani. "Bolączka siatkówki od lat"

Stysiak sama dba o obecność presji. "Nie poruszamy wewnątrz zespołu tego tematu"

W piątek i sobotę Stysiak zagrała w sparingach z Bułgarkami (4:0 i 3:1) i wybijała się na pierwszy plan. W obu spotkaniach wystąpiła w trzech pierwszych setach. Pierwszego dnia zdobyła 21 punktów, a drugiego 18. Jednym z głównych tematów omawianych z nią po tym meczu przez dziennikarzy był stan jej kolana.

- Miewa się ono dobrze i jest dużo lepiej niż wcześniej. Raz boli, raz nie. Powiedzmy sobie szczerze, będzie mnie ono boleć już całe życie. Przy moim wzroście moje kolano - nie obrażając starszych ludzi - jest jak u sześćdziesięciolatki. Do tego bólu trzeba się po prostu przyzwyczaić i sobie z nim radzić. Raz jest lepiej, raz gorzej. Ważne, żeby nie było właśnie gorzej - podsumowuje siatkarka.

Zwykle słowo "presja" nie jest mile widziane przez sportowców. Opowiadają zazwyczaj o niej jako o czymś niepożądanym i utrudniającym występ. Stysiak jest tu na przeciwległym biegunie, bo ją lubi. Mało tego, sama dba o jej obecność.

- Zawsze nakładam na siebie taką lekką presję jako atakująca. Czy to w klubie, czy w reprezentacji. Lubię mieć odpowiedzialność na swoich barkach, gdy w trudnych momentach piłka idzie do mnie. Kibice to wiedzą, ja też. To coś fajnego i chcę, by reprezentacja również wiedziała, że może na mnie liczyć i pomogę w najtrudniejszym momencie - deklaruje.

Pierwotnie miała być jedną z dwóch liderek Polek w ofensywie, razem ze Smarzek. Ta druga co prawda znalazła się wśród 25 siatkarek powołanych na pierwszą część sezonu, ale nie wystąpiła ani w niej, ani później. Rezygnację z LN tłumaczyła potrzebą zadbania o zdrowie. Latem zamieszczała w mediach społecznościowych zdjęcia z aktywnego wypoczynku, ale do kadry nie dołączyła. Ani Lavarini, ani Smarzek nie skomentowali wprost tej sprawy. Stysiak - która przyznała, że pozostaje w kontakcie z koleżanką z drużyny narodowej - bierze ją w obronę.

- Nie poruszamy wewnątrz zespołu tego tematu. To sprawa między zawodniczką i trenerem. Malwina musiała odpocząć i przygotować się do następnego sezonu. Ja szanuję tę decyzję. Szkoda, że jej nie ma, bo na pewno by nam pomogła, ale trzeba ją też szanować jako zawodniczkę. Nie jesteśmy robotami, więc jeżeli podjęła taką decyzję z różnych przyczyn, to trzeba ją po prostu zaakceptować - podkreśla.

W ostatnich miesiącach skład biało-czerwonych został przerzedzony także na przyjęciu. Z powodu problemów zdrowotnych wypadła występująca w podstawowym składzie Martyna Łukasik, a pod znakiem zapytania stoi wciąż występ Martyny Czyrniańskiej.

- Jest przykro, bo Martyna Łukasik była podstawową przyjmującą. Ale to jest sport. Mamy jednak zmienniczki, które dają z siebie wszystko. Martynie życzę szybkiego powrotu do zdrowia i wszystkiego, co najlepsze. Wie dobrze, że na nią czekamy, jak tylko będzie gotowa. Nie spuszczamy jednak głów, patrząc w przyszłość - zapewnia Stysiak.

O ile w przeciwieństwie do wielu sportowców ona lubi słowo "presja", to mniej entuzjastycznie reaguje, gdy dostaje pytanie o cele na MŚ.

- Nie chcemy o nich rozmawiać. Myślę, że minimum to wyjście z grupy. Przy wszystkim, co ponadto, będziemy walczyć o wygraną, ale nie będzie łatwo, bo zespoły są na wysokim poziomie - ostrzega atakująca.

Udział w mundialu  biało-czerwone rozpoczną 23 września meczem z Chorwatkami w Aarnhem. Resztę fazy grupowej rozegrają już w kraju, w Gdańsku.

Więcej o:
Copyright © Agora SA