Polacy mają wyjątkowo trudnego rywala. "95 proc. drużyn już by się nie podniosło"

Reprezentacja USA, wieczorny rywal polskich siatkarzy w mistrzostwach świata, ma w składzie cztery asy - trudnego do rozgryzienia Micaha Christensona, wszechstronnego Matthew Andersona, będącego jak wino Davida Smitha i czołowego libero świata Erika Shojiego. A świetnie działającą maszynę charakteryzuje niesamowity team spirit. - Najlepiej pokazał to finał Ligi Narodów. 95 procent drużyn na świecie by się wtedy nie podniosło - ocenia statystyk biało-czerownych Marcin Nowakowski.

Zwykle o reprezentacjach krajów, w których nie ma profesjonalnej ligi, opowiada się w kategoriach ciekawostek i egzotyki. Amerykańscy siatkarze są tego całkowitym przeciwieństwem. Wiele drużyn z państw z rozbudowanym systemem zawodowych rozgrywek może tylko pozazdrościć im sukcesów, choć w USA funkcjonuje jedynie liga uniwersytecka. To jednak nie przeszkodziło tamtejszej drużynie narodowej m.in. wywalczyć pięć medali olimpijskich, w tym trzech złotych i trzykrotnie stanąć na podium mistrzostw świata. Zdaniem wielu ekspertów ma ona teraz duże szanse, by powtórzyć sukces z 1986 roku, kiedy została najlepszą drużyną globu.

Zobacz wideo To nie Polska jest faworytem MŚ? Trzy zespoły mogą nam zagrozić

Grbiciowi trudno o obiektywizm przy mówieniu o Andersonie. Christenson bez schematów

W tym sezonie reprezentacja Stanów Zjednoczonych zapisała już na swoim koncie pierwszy sukces - zajęła drugie miejsce w Lidze Narodów. Pokazała się wówczas ze świetnej strony, a teraz powinna być jeszcze lepsza, bo przed mistrzostwami świata dołączył do niej Matthew Anderson. 35-latka miłośnikom siatkówki przedstawiać nie trzeba. Bardzo dobrym źródłem wiedzy o nim jest trener Polaków Nikola Grbić. W sezonie 2013/14 byli klubowymi kolegami w Zenicie Kazań, a ostatnio Serb był trenerem gracza z USA w Sir Safety Perugii.

- Nie muszę chyba zbytnio opowiadać o tym, co prezentuje Matt. To niesamowity zawodnik, który ma ogromne doświadczenie i jakość. Nie jestem obiektywny, bo grałem z nim, znam go, jest też moim przyjacielem. Może występować na dwóch rolach. Jest atakującym, ale może pomóc w przyjęciu. Niewielu jest zawodników na świecie, którzy to potrafią. Do Perugii trafił po dwuletniej przerwie w występach na przyjęciu, a i tak był najlepszym zawodnikiem na tej pozycji - wskazuje szkoleniowiec biało-czerwonych.

Współpracujący z nim Marcin Nowakowski podkreśla, że dzięki powrotowi do kadry wszechstronnego Andersona gra zespołu z USA jest dużo bardziej zbilansowana.

- Otwiera to im wiele opcji z pierwszej akcji. Pomaga on też w przyjęciu, czego nie mógł robić Kyle Ensing (występował na ataku w reprezentacji USA w tegorocznej LN - przyp. red.). Oglądając jego ataki, widać, że jest to zawodnik z najwyższej światowej półki. Można też dostrzec, że ustawienie z nim jest docelowe. Amerykanie korzystali z niego już przed MŚ w sparingach z Włochami i Japonią. Wiadomo, że jeszcze nie wszystko funkcjonuje idealnie, ale z pewnością zespół jest z nim mocniejszy. O ile? To okaże się już wieczorem - zaznacza statystyk Polaków.

Lista atutów reprezentacji, którą od 2013 roku prowadzi John Speraw, jest dość długa. Jednym z najważniejszych punktów na niej jest bez wątpienia Micah Christenson. Wiosną wzbudził kontrowersje, zostając w Zenicie Kazań mimo wybuchu wojny na Ukrainie. Pod kątem czysto ludzkim więc 29-latek może być różnie postrzegany, ale nie zmienia to faktu, że mowa o jednym z najlepszych rozgrywających świata.

- W skali 1-10 stopień trudności rozgryzienia jego gry oceniam na 9. Argentyńczyk Luciano De Cecco też jest geniuszem, ale wbrew pozorom ma pewne schematy. Christenson zaś aż tak wiele ich nie ma. Naprawdę fajnie się patrzy na to, w którym momencie, jakich zawodników używa i w jaki sposób tę grę prowadzi - wylicza Nowakowski.

Christenson od kilku lat zbiera pochwały za grę z każdej strony. Jak on sam tłumaczy to, że jest jednym z najtrudniejszych do rozczytania rozgrywających?

- Czy to kwestia talentu? Może trochę, ale przede wszystkim to efekt pracy. Bardzo ciężkiej pracy. Biorę pod uwagę wiele różnych aspektów. Polega to na licznych analizach i wykonywaniu ćwiczeń. Tu nie chodzi tylko o nauczenie się, jak grają rywale, ale także poznanie samego siebie. Każdego roku coś w swojej grze zmieniam i staram się być nieco lepszy pod jakimś względem. Poza tym oczywiście mam obok siebie zawodników, którzy są tak dobrzy, że daje mi to wiele opcji. Przyjmujący dostarczają mi przeważnie piłkę tuż nad głowę, więc znacznie ułatwiają mi tym pracę - opowiada Sport.pl Amerykanin.

Kędzierzyńska baza danych. Zagrywka i obrona atutem Polaków, pipe i team spirit po stronie USA

Wieczorny mecz Polska - USA w Katowicach, który zakończy rywalizację w grupie C, będzie w pewien sposób wewnętrznym pojedynkiem Zaksy. Łącznie w składach obu ekip jest sześciu zawodników, którzy wspólnie wygrali w maju w barwach tego klubu Ligę Mistrzów. Po stronie gospodarzy są to: Marcin Janusz, Łukasz Kaczmarek, Aleksander Śliwka i Kamil Semeniuk, a u Amerykanów David Smith i Erik Shoji. Dwóch kolejnych graczy - Paweł Zatorski i Jakub Kochanowski - grało w Kędzierzynie-Koźlu w sezonie 2020/21, gdy po raz pierwszy ta drużyna została najlepszym klubem w Europie. Wówczas jej trenerem był Grbić, a obecnie w sztabie szkoleniowym biało-czerwonych wciąż jest kilka osób, które od kilku lat są związane z Zaksą. W tym gronie jest m.in. Nowakowski.

- Ta znajomość z klubu to bardziej akcent humorystyczny. Niekoniecznie to nam pomaga. Oczywiście, z Davidem znamy się na pamięć, ale to też jest facet, który jest jak wino - im jest starszy, tym gra lepiej. Co roku nas zaskakuje czymś innym. Ostatni sezon był jego najlepszym, odkąd dołączył do Zaksy, a ma już 37 lat. Erik jest w czołowej trójce bądź czwórce libero na świecie. Znamy chłopaków i ich ewentualne słabe punkty, ale też wiemy, że nie mają ich zbyt wiele. Tak naprawdę nie tyle przygotowujemy się do tego, jak gra przeciwnik, ale podstawową rzeczą jest też to, jak grał z nami w poprzednich spotkaniach i jak może zagrać tym razem. Czym może nas zaskoczyć - podkreśla statystyk.

Dodaje, że co prawda wiele osób wie, że Amerykanie grają szybko i często stosują pipe'a (atak przyjmującego znajdującego się w obronie ze środka boiska), ale wciąż pozostają trudni do zatrzymania. Wskazuje również, że radzą sobie także w grze na wysokiej piłce. W czym więc szukać przewagi Polaków?

- Możemy na pewno zagrywać lepiej od nich. Drugi aspekt, bardzo poprawiliśmy grę w systemie blok-obrona, z naciskiem na obronę. W meczu z USA w turnieju finałowym LN tego nam brakowało. W przyjęciu idziemy w bardzo dobrą stronę i nawet przy pewnych kłopotach z pierwszą akcją - mając wielu bardzo dobrze zagrywających zawodników - jesteśmy w stanie wrócić z każdych kłopotów i odrobić stratę - ocenia członek sztabu obrońców tytułu.

W turnieju finałowym LN ekipy te zmierzyły się w półfinale i Polacy, którzy przegrali 0:3, nie wspominają tego spotkania dobrze. Amerykanie z kolei w finale stoczyli dramatyczny pojedynek z Francuzami. Przegrywając 0:2 w setach, odrobili stratę, ale decydujące słowo należało do rywali, którzy wygrali 15:10.

- Ten mecz można oglądać z przyjemnością kilką razy, to było jedno z lepszych spotkań siatkarskich w ostatnich latach. Francuzi ich zmietli, bo grali fenomenalnie. W pewnym momencie Torey Defalco był słabszym elementem Amerykanów, ale teraz mają więcej rozwiązań na przyjęciu - zaznacza ekspert.

Grbić podczas tych MŚ pewnego dnia powiedział dziennikarzom, że Francja i USA to drużyny, które - kiedy grają swoją najlepszą siatkówkę - to dysponują czymś więcej niż cała reszta stawki. Poproszony o próbę opisania tej przewagi w kontekście ekipy Stanów Zjednoczonych Nowakowski wymienia dwa aspekty.

- Są najlepsi pod względem stosowania pipe'a. Korzystają z niego najczęściej i najbardziej efektywnie. Do tego ten słynny, bliżej nieopisany team spirit. Najlepiej pokazuje to finał LN. Myślę, że 95 procent drużyn na świecie by się nie podniosło po tych dwóch setach (w żadnym z nich Amerykanie nie zdobyli nawet 20 punktów - przyp. red.). A po nich było widać, że cały czas w każdej akcji walczyli, wierzyli. Zabrakło im minimalnie w tie-breaku - analizuje.

Początek meczu Polaków z USA we wtorek, 30 sierpnia o 20:30. Relacja na żywo na Sport.pl i w aplikacji Sport.pl LIVE. 

Więcej o:
Copyright © Agora SA