Anastasi nie wytrzymał szopki na MŚ. I apeluje. "Zupełnie niezrozumiałe"

Jakub Balcerski
- To moment, kiedy rządzący światową siatkówką muszą pójść po rozum do głowy. To dla mnie zupełnie niezrozumiałe, że jeszcze nie potrafili tego zebrać, zrobić tak, żeby wszędzie było tak samo - krytykuje format MŚ siatkarzy Andrea Anastasi, były trener polskiej kadry. Nawet on, bo Włoch jest znany w siatkarskim środowisku jako pierwszy do kombinowania.

Polscy siatkarze poznali rywala, z którym zagrają w 1/8 finału mistrzostw świata siatkarzy. Będzie nim Tunezja, która w grupie z Ukrainą, Serbią i Portoryko zajęła trzecie miejsce. 

Zobacz wideo Polscy siatkarze wygrali grupę, ale nie grają idealnie. "Musimy jeszcze dużo poprawić"

Anastasi o systemie mistrzostw: Nie rozumiem, czemu to ciągle zmieniamy

Zasady rozgrywek sprawiły, że Polacy jako gospodarz zostali rozstawieni z numerem 1. Mieli gwarancję rozstawienia jako jeden z dwóch najlepszych zespołów jeszcze przed rozpoczęciem mistrzostw świata. Sami wyszli jednak z grupy C na pierwszym miejscu i mogliby liczyć na co najmniej trzecią pozycję w rankingu, na podstawie którego ustala się pary 1/8 finału turnieju.

Dyskusja o systemie MŚ i tym, czy pewne mecze w ogóle są ważne w kontekście pełnej drabinki rozgrywek denerwuje już zawodników, trenerów, czy ekspertów. - Chciałbym, żebyśmy w końcu wszędzie mieli te same zasady. Nie rozumiem, czemu to ciągle zmieniamy. Podczas igrzysk olimpijskich wszystko jest zawsze tak samo: dwanaście zespołów, dwie grupy, ćwierćfinał, półfinał i finał. To proste rozwiązanie. Wiesz, co się dzieje, nie masz problemu z pytaniami, kombinowaniem i szukaniem rozwiązań. Nie wiem, dlaczego w przypadku mistrzostw świata jest inaczej i format jest za każdym razem ułożony w inny sposób - ocenia w rozmowie ze Sport.pl Andrea Anastasi, były trener reprezentacji Polski.

Nawet Anastasi apeluje do FIVB: Rządzący siatkówką muszą pójść po rozum do głowy

Taki komentarz z ust Anastasiego brzmi dość dziwnie: sam w środowisku jest uznawany za kombinatora. Zwłaszcza przez 2010 rok, kiedy jego drużyna Włochów jako gospodarz "była prowadzona za rączkę" przez cały turniej, ale i tak skończyła go bez medalu. - W 2010 roku wszystko było gdzieś ponad nami i mną jako trenerem. Spadało to na zawodników, czy sztab, bo w sumie kogo innego można było o to pytać? Korzystaliśmy na formacie turnieju jako gospodarze i byliśmy za to krytykowani. A zespół nie miał na to żadnego wpływu - twierdzi szkoleniowiec.

Co teraz powinno się wydarzyć według Anastasiego? - To moment, kiedy rządzący światową siatkówką muszą pójść po rozum do głowy. To dla mnie zupełnie niezrozumiałe, że jeszcze nie potrafili tego zebrać, zrobić tak, żeby wszędzie było tak samo. Zobaczymy, czy ten format, choć szalony, będzie ciekawy i przyniesie niespodzianki. Po fazie grupowej zacznie się robić o wiele ciężej dla wielu zespołów. Każdy mecz będzie bardzo ważny - ocenia Włoch.

Polacy jak na igrzyskach? Format MŚ nie musi im sprzyjać. "Teraz rozpoczną się prawdziwe mistrzostwa"

Formuła tegorocznych MŚ siatkarzy to także powrót do jaśniejszego wyglądu drugiej fazy rozgrywek. Zamiast kolejnego podziału na grupy rozgrywa się mecze 1/8 finału i ćwierćfinału. Czy ten format będzie odpowiadał polskim siatkarzom? W końcu jest podobny do tego z igrzysk olimpijskich, a na nich Polacy regularnię kończą ostatnio występy w ćwierćfinałach. - Podczas ostatnich mistrzostw świata Polacy grali dobrze we Włoszech. Nie podczas całego turnieju, a w ostatnich meczach, już w Turynie. Forma przyszła na mecze w najlepszej szóstce turniej, ale wcześniej wahała się, a nawet była dość słaba - zauważa Anastasi.

- Zobaczymy, czy teraz ich dyspozycja też będzie rosła w kierunku końca turnieju, tak byłoby pewnie najlepiej. Ale wiele zależy od tego z kim i jak zagrają w kolejnych spotkaniach, już w fazie play-off. Ta pierwsza faza jest trochę dziwna i zespoły nie dochodzą jeszcze do swoich prawdziwych możliwości. 3 września, mecze 1/8 finału w Lublanie: teraz rozpoczną się prawdziwe mistrzostwa świata - dodaje trener.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.