• Link został skopiowany

Polska zagrała tak, że Bartosz Kurek łapał się za głowę i robił wielkie oczy

Łukasz Jachimiak
- Biało-czerwona maszyna! - krzyczał w Spodku spiker Marek Magiera już w trakcie pierwszego seta meczu Polska - Bułgaria. Na otwarcie siatkarskich mistrzostw świata w Katowicach nasza kadra była i bezdusznym walcem wgniatającym rywala w boisko, i głośnym potworem, który pulsował energią 11 tysięcy fanatycznych kibiców. Efekt? 3:0 (25:12, 25:20, 25:20).
Polska - Bułgaria, MŚ siatkarzy, siatkówka
Screen sport.tvp.pl

Bartosz Kurek miażdżył w ataku i na zagrywce, Marcin Janusz bawił się dogrywaniem piłek jemu oraz przyjmującym Aleksandrowi Śliwce i Kamilowi Semeniukowi, a także środkowym Mateuszowi Bieńkowi i Jakubowi Kochanowskiemu. Natomiast Paweł Zatorski, gdyby tylko chciał, mógłby to wszystko oklaskiwać, bo jego ręce nie były zbyt mocno zajęte obronami. A to dlatego, że Bułgarzy niewiele potrafili zdziałać przeciw Polsce, która kompletnie ich zablokowała.

Zobacz wideo Oceniamy po Polska - Bułgaria. Wspaniały początek Polaków

Koncert, drugi najlepszy set w XXI wieku!

Mecz zaczęliśmy od dwóch bloków Bieńka. Po asie Kurka prowadziliśmy 12:5, a pełną bezradność Bułgarów zobaczyliśmy w akcji na 20:8. Odrzuceni od siatki rywale próbowali zdobyć punkt kilkoma atakami, które cały czas blokowaliśmy. Nie przebili się, nie mieli szans. Wynik końcowy tej partii to 25:12. To drugi najwyżej wygrany przez Polskę set na MŚ w XXI wieku.

To był set-koncert. 89 proc. skuteczności w przyjęciu, 75 proc. w ataku, cztery asy i pięć punktowych bloków! To liczby zespołu. A indywidualnie Semeniuk był absolutnie bezbłędny (sześć pozytywnych przyjęć na sześć prób i 5/5 w ataku), potężnie wyglądali Kurek, Kochanowski i Bieniek, wszystko po naszej stronie grało aż miło. Mistrzostwa zaczęliśmy tak, że Bułgarom po prostu drżały ręce. W pewnym momencie Martin Atanasov zaserwował tak, że piłka wylądowała 15 metrów za boiskiem. - Rekord hali! - skomentował wymownie spiker.

127 km/h - Kurek jak Leon. A Semeniuk jeszcze lepszy!

Prawie rekordowo wygrany pierwszy set tak napędził Polaków i polskich kibiców, że Bułgarzy musieliby dokonać cudu, żeby ten mecz odwrócić. W drugim secie próbowali trzymać się rozpędzonej ekipy Nikoli Grbicia. Ale im bliżej było końca, tym bardziej odpadali. Znów zagrywką niszczył Kurek - po jednej z nich piłka pędziła z prędkością 127 km/h, a to są wartości w siatkówce rzadko spotykane, generowane regularnie chyba tylko przez wielkiego nieobecnego w naszej kadrze Wilfredo Leona i przez Holendra Nimira.

Do tego znów pewnością imponował Semeniuk. Przy stanie 10:10 w trzecim secie ubiegłoroczny debiutant poszedł na zagrywkę i zaserwował cztery asy z rzędu! CZTERY!

Bułgarzy próbowali się uspokoić, jeszcze doprowadzili do stanu 15:15. Ale nie jest ich winą, że nie umieli utrzymać poziomu, który pozwoliłby im z Polakami realnie rywalizować.

Polska jak mistrz wagi ciężkiej

W pierwszej kolejce MŚ spotkaliśmy przeciwnika, który po prostu nie ma takiego potencjału, jak my. Świetnie, że zapędziliśmy go do narożnika i bezlitośnie, efektownie wypunktowaliśmy. Zrobiliśmy to tak, jak przystało na wielkiego mistrza.

W sobotę mistrzowie świata z 2014 i 2018 roku będą mieli dzień wolny od gry. W niedzielę o godzinie 20.30 zmierzą się z najsłabszym w grupie Meksykiem, który w piątek przegrał z USA 0:3 (18:25, 20:25, 12:25).

Łukasz Jachimiak

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

  • Link został skopiowany
Więcej o: