Pierwszy mecz MŚ jak finał Ligi Mistrzów. "Mamy odpowiedź na Bułgarów"

- Czujemy już podekscytowanie i czekamy na początek mistrzostw świata. Tak samo było przed finałem Ligi Mistrzów czy finałem PlusLigi. Myślisz o tym nawet przy szykowaniu jedzenia - mówi Sport.pl Marcin Janusz na kilkanaście godzin przed rozpoczęciem docelowej imprezy tego sezonu. W piątkowym meczu z Bułgarami zadebiutuje w czempionacie globu i jako pierwszy rozgrywający w imprezie rangi mistrzowskiej. A słowami-kluczami - zdaniem tego siatkarza - będą przez najbliższe tygodnie wyciszenie i regeneracja.

Dziennikarze mogli obejrzeć jedynie ostatni kwadrans godzinnego treningu, który polscy siatkarze odbyli w czwartkowy wieczór w katowicki Spodku. Nie brakowało drobnych uśmiechów, ale widać też było po niektórych, że odczuwają już napięcie związane z rozpoczęciem imprezy wieńczącej tegoroczny sezon. Większość po treningu z poważnymi minami szybko udała się do szatni. W piątkowy wieczór wrócą tu, by zainaugurować udział w mistrzostwach świata. Czyli w turnieju, w którym powalczą o trzeci tytuł z rzędu.

Zobacz wideo Wilfredo Leon pokazał, jakie ćwiczenia wykonuje podczas rehabilitacji po operacji kolana

Być przygotowanym jak rozgrywający. "Mamy czym odpowiedzieć Bułgarom"

Poza stresem biało-czerwoni są też podekscytowani rozpoczęciem mundialu. Przynajmniej sami o tym zapewniają. Marcin Janusz w zawodach tej rangi wystąpi po raz pierwszy. A oczekiwanie na nie porównuje do najważniejszych spotkań, w jakich dotychczas miał szansę wystąpić na arenie klubowej.

- Na pewno czujemy już podekscytowanie i czekamy na początek mistrzostw. Takie intensywne myślenie zaczyna się już tak naprawdę kilka dni wcześniej. Tak samo jest przy innych dużych imprezach i ważnych meczach. Tak było choćby przed finałem Ligi Mistrzów czy finałem PlusLigi. Myślisz o zbliżającym się wydarzeniu nawet przy zwykłych czynnościach życia codziennego, np. przy szykowaniu jedzenia. Ze spaniem nie mam jednak z tego powodu problemu - zaznacza w rozmowie ze Sport.pl siatkarz Grupy Azoty Zaksy Kędzierzyn-Koźle.

Jak dodaje, z jednej strony już od kilku dni myśli o tym, że zaczyna się wyczekiwany od kilku miesięcy turniej. Z drugiej zaś zastanawia się, jak sam ma grać. 

- Oczywiście, występ na każdej pozycji wymaga przygotowania, ale rozegranie pod tym względem jest specyficzne. Zawodnik na tej pozycji musi mieć zaplanowane wcześniej, jak zamierza grać. Nie można tego zostawić na ostatnią chwilę - podkreśla.

Z jednej strony więc biało-czerwoni wyczekują, ale i stawiają na dobre przygotowanie pod kątem piątkowego rywala, czyli Bułgarów.

- Część analizy gry tej drużyny już za nami. Do ich zespołu wrócił świetny atakujący Cwetan Sokołow. Fakt, jest tam więcej dobrych zawodników, ale mamy czym odpowiedzieć - zapewnia Janusz.

Polska - Brazylia, reprezentacja Polski siatkarzy, Liga NarodówOgromny potencjał reprezentacji Polski. Janusz nie ma żadnych wątpliwości

Kibic ma prawo mieć własne zdanie, ale zawodnicy słuchają trenera. Rodzina przegrywa z regeneracją

Decyzją trenera Nikoli Grbicia to właśnie 28-latek będzie prowadził grę Polaków. W mistrzostwach świata czeka go poważny sprawdzian. Latem zastąpił w roli pierwszego rozgrywającego w kadrze Fabiana Drzyzgę, który w ostatnich latach był jednym z filarów drużyny narodowej.

- Po Lidze Narodów i meczach towarzyskich czuję się dobrze. Wciąż oczywiście pracujemy nad zgraniem, ale nasza gra wygląda coraz lepiej - ocenia gracz, który w tym roku triumfował z Zaksą w LM.

Zapewnia też, że presja nie jest dla niego niczym nowym i przywykł do niej. Podkreśla również, że muszą sobie z nią radzić wszyscy zawodowi sportowcy.

- Choć fakt, że reprezentacją Polski interesuje się więcej osób niż klubem. To nie tak, że kibic, który nie grał profesjonalnie, nie zna się. Każdy ma prawo do swojego zdania, ale dla nas - zawodników - kluczowe jest słuchanie trenera. To indywidualna decyzja każdego, ale myślę, że większość z nas stara się wyciszyć raczej i nie czytać zbytnio tego, co pojawia się w mediach i sieci na nasz temat - zaznacza.

Obok wyciszenia drugim bardzo ważnym słowem, na które zwraca uwagę, jest regeneracja. Jest ona tym ważniejsza, że rozgrywający ma nadzieję, że udział w MŚ biało-czerwoni zakończą 11 września, czyli ostatniego dnia turnieju. W związku z tym rodzina i bliscy, którzy pojawią się na trybunach - czy to Spodka, czy też później w Gliwicach - będzie musiała się liczyć z krótkimi okazjami na spotkania.

- Moja rodzina na pewno pojawi się na meczach. Ale na prywatne spotkania nie będzie raczej zbytnio czasu. Kluczem będzie regeneracja. Tym bardziej że mam nadzieję, że zostaniemy w turnieju bardzo długo, do samego końca. Wierzę, że będziemy walczyć o najwyższe cele, ale deklaracji żadnych teraz nie będę składał - zastrzega rozgrywający.

Tym bardziej, że przypomina również, iż w gronie faworytów wymieniane są też tak mocne drużyny jak choćby Brazylia, Stany Zjednoczone czy Francja.

Pojedynek z Bułgarami, którym Janusz i jego koledzy zainaugurują występ w czempionacie, rozpocznie się o godz. 20.30

Więcej o: