Pułapka dla Polski na MŚ. Wszystko możemy zniweczyć

Łukasz Jachimiak
Faza pucharowa jak na piłkarskim mundialu - na to długo czekali kibice siatkówki. Ale możliwe, że ten system rozgrywek MŚ jest pułapką dla reprezentacji Polski. O dojściu do strefy medalowej znów może decydować trudny ćwierćfinał. Trochę jak te, które seryjnie przegrywamy na igrzyskach.

W piątek 26 sierpnia rozpoczną się siatkarskie MŚ 2022. Ich gospodarzem miała być Rosja, ale straciła turniej i nawet prawo gry w nim, dlatego że zbrojnie zaatakowała Ukrainę.

Zobacz wideo Wilfredo Leon pokazał, jakie ćwiczenia wykonuje podczas rehabilitacji po operacji kolana

Mistrzostwa odbędą się w Polsce i w Słowenii. Na początek zobaczymy rywalizację w sześciu grupach - w każdej z nich zagrają po cztery drużyny. Z każdej grupy awans do fazy pucharowej uzyskają po dwa najlepsze zespoły a z sześciu ekip, które zajmą trzecie miejsca, do 1/8 finału zakwalifikują się cztery mające w tym gronie najlepszy bilans.

"Być albo nie być". Będzie zdrowiej i bardziej emocjonująco

Tylko jedna faza grupowa i zaraz po niej mecze po których wygrywający idzie dalej a przegrywający odpada z turnieju - to najbardziej czytelna formuła rozgrywania mistrzostw. Przedziwnym i niesprawiedliwym bonusem dla Polski i Słowenii będzie co prawda rozstawienie w 1/8 finału (stworzony zostanie ranking wszystkich 16 drużyn, które uzyskają awans, ale Polska i Słowenia dostaną numery 1 i 2 bez względu na to, jak poradzą sobie w grupowych meczach - ważne tylko, żeby ze swoich grup wyszły i wtedy numerem 1 będzie ten z dwóch gospodarzy, który będzie miał lepszy bilans). Ale to i tak niewielki problem w porównaniu do tych, jakie siatkówka miała z zasadami rozgrywania mistrzostw w poprzednich latach. Wtedy mnożono grupy i obciążano drużyny mnóstwem meczów. W drodze po złoto MŚ 2014 Polska rozegrała 13 meczów, a w drodze po drugi tytuł z rzędu, na MŚ 2018, tych meczów nasz zespół zagrał 12. Teraz chcąc zdobyć medal, trzeba będzie rozegrać siedem meczów.

- Myślę, że zostawimy troszeczkę mniej zdrowia na boiskach. Teoretycznie powinno być łatwiej. Ale szybciej wejdziemy w mecze z serii być albo nie być. Dobrze, sprawdzimy się - mówi Karol Kłos. - Ważne, że będziemy mieli przerwy między meczami, że już nie będzie grania przez cztery dni z rzędu. Łatwiej będzie się poskładać, pozbierać siły. Na pewno ten turniej będzie zdrowszy dla naszych ciał - dodaje.

Turniej powinien być też zdrowszy, jeśli chodzi o przestrzeganie fair play. Tu trudniej będzie kombinować, wybierać sobie teoretycznie łatwiejszego rywala w kolejnej fazie. Choć - niestety - Polsce i Słowenii może się opłacać przegrać w grupie z trudnym rywalem, żeby ten rywal dostał później wysokie rozstawienie, bo dzięki temu na pewno nie trafi się na niego w ćwierćfinale.

Ale generalnie to powinien być turniej bardziej czytelny. I chyba też bardziej elektryzujący, bo mecze o wszystko, czyli te, po których ktoś się z mistrzostwami żegna, a ktoś idzie grać dalej - zawsze wzbudzają więcej emocji.

Polska druga, Iran siódmy. A był ćwierćfinałowy horror. Powtórka na MŚ?

Tylko pytanie czy zdrowszy system rozgrywek nie okaże się dla Polski system trudniejszym? Nasza reprezentacja jest drużyną bardzo solidną. Gdyby mistrzostwa rozegrać systemem ligowym (to oczywiście niemożliwe), to bylibyśmy raczej spokojni o miejsce na podium. Świadczy o tym choćby tegoroczny bilans kadry - z 20 meczów za kadencji Nikoli Grbicia wygraliśmy 17. Nie ma ani jednego rywala, z którymi mielibyśmy ujemny bilans. W fazie zasadniczej Ligi Narodów zajęliśmy drugie miejsce. Ale bardzo niewiele brakowało, a w turnieju finałowym, z udziałem ośmiu najlepszych ekip, odpadlibyśmy już w ćwierćfinale z Iranem. Rywal rozstawiony z numerem 7 postawił się nam bardzo mocno, wygraliśmy dopiero po tie-breaku.

Na MŚ Polska zapewne nie będzie miała problemu z wyjściem z grupy, w której zmierzy się z Bułgarią, Meksykiem i USA. Niemal na pewno większych trudności nie sprawi nam też najsłabsza albo prawie najsłabsza z 16. drużyn, które awansują do fazy pucharowej. Z ekipą numer 15 lub 16 zagramy w 1/8 finału. Ale w następnej fazie możemy spotkać się już z kimś bardzo niewygodnym. W ćwierćfinale znów możemy się poczuć jak na igrzyskach olimpijskich, gdzie po kilku spotkaniach z kategorii średnio trudnych nagle gramy z rywalem wymagającym i najpewniej już bardziej zahartowanym w boju, bo mającym za sobą po prostu trudniejsze mecze niż my.

Warto zdać sobie sprawę z tego, że mocna Polska grając wiele spotkań na MŚ 2014 i MŚ 2018 mogła swoją siłę pokazać. W 2014 roku nie zaszkodziła nam porażka z USA w drugiej z trzech faz grupowych. A w 2018 roku bez konsekwencji pozostała zaskakująca porażka z Argentyną też w drugiej z trzech faz grupowych. Mimo tych przegranych meczów nasza kadra w obu turniejach potrafiła nazbierać tyle punktów, by dotrzeć do gry o medale. Tym razem cały wcześniejszy dorobek może przekreślić jeden nieudany mecz.

Klątwa ćwierćfinału jak na igrzyskach? Nie przesadzajmy

Dziś trudno przewidywać, kto będzie rywalem Polski w ćwierćfinale. I oczywiście trudno też przesadzać i zapowiadać, że nasza ćwierćfinałowa "klątwa" z igrzysk przeniesie się na mistrzostwa świata. W turniejach olimpijskich Polska odpada w meczu o wejście do strefy medalowej nieprzerwanie od 2004 roku. Ale tam za rywala za każdym razem miała jedną z potęg:

  • w 2004 roku Brazylię
  • w 2008 roku Włochy
  • w 2012 roku Rosję
  • w 2016 roku USA
  • w 2021 roku Francję

Na aż tak wielkiego przeciwnika w ćwierćfinale MŚ raczej nie wpadniemy. Ale warto jak najszybciej zdać sobie sprawę z tego, że w nowym systemie rozgrywek czeka nas raczej pułapka (dopiero za jakiś czas okaże się jak duża) niż spacerek do strefy medalowej.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.