- Czy po tym, co zobaczyłem w Gdańsku wybór czternastu zawodników na turniej finałowy Ligi Narodów będzie trudniejszy? Oczywiście - powiedział dziennikarzom po ostatnim meczu ze Słowenią Nikola Grbić. I się szeroko uśmiechnął.
Serb od dawna wie, jak trudne zadanie go teraz czeka. - Mówię zawodnikom: "To będzie parę bolesnych wyborów" - opisywał w rozmowie ze Sport.pl sprzed kilkunastu dni, jeszcze podczas drugiego turnieju Ligi Narodów. Na razie wybrał grupę, która zakończy sezon, pracując z kadrą. - To tych siedemnastu zawodników, z którymi trenowaliśmy w Gdańsku i zobaczymy, jak będzie z Karolem Urbanowiczem po mistrzostwach Europy do lat 22. Leon? Biorę go pod uwagę, byłoby dobrze mieć go w tym zespole - zapewniał Grbić w weekend kończący rywalizację w fazie zasadniczej Ligi Narodów.
To zatem dziewiętnastu zawodników z szansami na grę w domowych mistrzostwach świata, z których trzeba wybrać czternastu zgłoszonych na turniej na przełomie sierpnia i września. Teraz Grbić dokonuje podobnego wyboru, ale prosi, żeby czternastu zawodników, którzy polecą do Bolonii na Final 8 Ligi Narodów, nie traktować już jako tych, którzy zagrają na MŚ.
- Skład ogłoszę w ostatnim możliwym momencie - przekazywał Grbić przez cały turniej w Gdańsku. Na początku żartował, że powie o wszystkim zawodnikom, dopiero gdy będą szli na samolot do Bolonii, na lotnisku. - Żarty żartami, ale chciałbym być wobec nich fair. Poświęcić kilka dni na dokładną analizę ich gry ze wszystkich trzech turniejów i rozwiać swoje wątpliwości. Wspólnie ze sztabem już zauważyliśmy kilka spraw, które wymagają sprawdzenia w statystykach i na wideo. Biorę pod uwagę pełny obraz: mecze, treningi, zmiany zadaniowe, grę na dłuższym dystansie. Mam już jednak pomysł na to, w jakim kierunku powinniśmy pójść, jak to ma wyglądać, żebyśmy mogli stawać się lepsi - dodał Serb.
Wcześniej Grbić zapowiadał, że przez całą Ligę Narodów sprawdza zawodników w wariantach, które przydadzą się w dalszej części sezonu. Już w Gdańsku sugerował, w jakiej roli widzi pole do poprawy u kilku zawodników. A meczem ze Słowenią szkoleniowiec dał pewne wskazówki, co do tego, jak może wyglądać część powołań na Final 8. I wyjściowym składem i zmianami, zwłaszcza tymi na czwartego seta. - Zbliżamy się do turnieju finałowego, to był nasz ostatni mecz przed wylotem do Bolonii. Chciałem użyć zawodników tak, jak będę ich używał właśnie tam. Postawić ich w sytuacjach, gdy być może coś nie będzie szło najlepiej i będę musiał reagować. Stąd te podwójne zmiany, wprowadzanie zawodników na zagrywkę, czy tych, którzy wchodzili na boisko i potrafili "podać nam rękę", gdy nie mieliśmy odpowiedzi na dobrą grę rywali - tłumaczył.
Gdzie zatem szukać wątpliwości, znaków zapytania w głowie Grbicia? Trener wskazał, że na turniej w Bolonii Polacy pojadą z dwoma atakującymi. To sprawia, że pole manewru w wyborze "czternastki" się zmniejsza: decyzja Grbicia polega na wskazaniu, czy sięgnie po pięciu przyjmujących i trzech środkowych, czy po czterech zawodników na obu pozycjach, a także kto obok Bartosza Kurka i Marcina Janusza, poleci do Włoch w roli drugiego atakującego i rozgrywającego.
W Gdańsku najbardziej dało się odczuć, że szkoleniowiec wybiera przede wszystkim pomiędzy Janem Firlejem i Grzegorzem Łomaczem, a także Karolem Butrynem i Łukaszem Kaczmarkiem. W przypadku rozgrywających to wybór pomiędzy doświadczonym, zgranym Łomaczem, a wnoszącym świeżość, choć wciąż dość niepewnym podczas gry w kadrze Firlejem. W przypadku atakujących zawodników różni przede wszystkim to, w jaki sposób Grbić chce ich wykorzystywać w kadrze. I jak mu do tego pasują.
Rozegranie i atak trenerzy traktują w wielu przypadkach jako kluczową parę zawodników. Często to po analizie regularnej gry zawodników w poszczególnych spotkaniach można wyczytać, kto jest bliżej miejsca w kadrze. To po fazie zasadniczej daje prostą wskazówkę w kontekście wyborów Grbicia: jeśli do Bolonii poleci Karol Butryn, to razem z nim pojawi się tam raczej Jan Firlej, z którym znają się także z gry w klubie. Jeśli natomiast Serb sięgnie po Łukasza Kaczmarka, to prawdopodobnie z Grzegorzem Łomaczem, z którym grał już wcześniej w kadrze i nie musiał się całkiem na nowo zgrywać.
W dodatku Nikola Grbić wskazał w Gdańsku, że elementem, który musi poprawić Butryn, jest gra na podwójnych zmianach, kiedy musi wejść na boisko z ławki. W tym elemencie w statystykach faktycznie lepiej wypada Kaczmarek. Butryn gra lepiej na długim dystansie i grał dobrze przeciwko groźniejszym rywalom, niż atakujący ZAKSY, ale wciąż to Kaczmarek wydaje się mieć lepszą pozycję, biorąc pod uwagę pomysł Grbicia na grę reprezentacji Polski.
Serb dodał, że w większości przypadków do czternastoosobowej kadry zabiera po czterech zawodników na środek i przyjęcie, ale nie wyklucza innego wariantu. I wydaje się, że tym razem może być bliski postawienia na pięciu przyjmujących. To na tej pozycji ma więcej wątpliwości, które Bolonia i walka na najwyższym poziomie w pewnym stopniu mogłyby mu pomóc rozwiać.
Swoją decyzję Grbić najprawdopodobniej przedstawi w sobotę. Niektórzy zawodnicy - Aleksander Śliwka, Jan Firlej czy Łukasz Kaczmarek - w niedzielę mają pojawić się na turnieju siatkówki plażowej w Przysusze, a dzień później kadra powołana na Final 8 Ligi Narodów wyleci do Włoch. Tam w czwartek, 21 lipca o 21:00 zagra w ćwierćfinale rozgrywek z Iranem.
Warto pamiętać słowa Grbicia: "Nikogo nie wykreślam". Oczywiście, paru siatkarzy, których Grbić powołał do szerokiej kadry już nie myśli o mistrzostwach świata. Niektórzy nawet z tej wąskiej już za kilkanaście dni też nie będą brani pod uwagę w związku z tym turniejem. Ale liczą się w grze o igrzyska olimpijskie w Paryżu i pozostają pod okiem Serba. - Nikomu nie mówię, że to jego koniec w tej kadrze i że już nigdy nie zagra w reprezentacji. Rozważam każdego z nich, mam w głowie różne warianty i jestem pewny, że w którymś momencie tu wrócą - mówił nam o odrzucanych zawodnikach.
Ale nie może też zaprzeczać, że wybór zawodników na Bolonię nie ma znaczenia. On pokaże, kto jest w najlepszej formie na ten moment i uformuje grupę, do której występu we Włoszech będzie można się później odnosić. Grbić może unikać skreślania zawodników, ale sam dobrze wie, że przed nim już tylko same trudne wybory.