Choć polskie siatkarki grały jeden z najlepszych meczów w tym sezonie, to nie wykorzystały szansy i przegrały z mistrzyniami Europy 1:3 (27:25, 20:25, 26:28, 18:25). To ich piąta porażka w tegorocznej Lidze Narodów, która sprawia, że szanse na awans do turnieju Final Eight w Ankarze są coraz mniejsze.
Polki okazje były w stanie znaleźć i wykorzystać tylko w pierwszym secie. Wyrównana walka toczyła się także w trzecim, ale ostatecznie wygrały go Włoszki, i to był moment, który przesądził o ich wygranej. - Ta porażka boli. Zwłaszcza trzeci set, który grałyśmy na przewagi. Mogłyśmy co najmniej doprowadzić do tie-breaka. Szkoda, bo pomimo porażki to był dobry mecz w naszym wykonaniu, jeden z najlepszych w tym sezonie. Choćby pod względem zagrywek, których nie psułyśmy, i naszego podejścia - ocenia w rozmowie ze Sport.pl przyjmująca polskiej kadry Weronika Szlagowska.
- Ten mecz pozostaje sporym i ważnym źródłem do analiz, ale musimy już przejść do kolejnych wyzwań. Skupiamy się już na tym z Chinkami, bo są one bardzo trudnym przeciwnikiem. Potrzebujemy też trochę regeneracji - dodaje.
Profil na Instagramie Szlagowskiej po meczach pełen jest powtórek radości Polek tuż po skończonych przez nią akcjach, gdy bardzo emocjonalnie reaguje na zdobyte punkty i stara się pobudzić koleżanki. Tak samo było z Włoszkami i wyglądało na to, że atmosfera w zespole i nastawienie do spotkania było bardzo pozytywne.
- Trener Stefano Lavarini powiedział nam od razu po meczu, że taki zespół chciałby widzieć cały czas i podobało mu się, jak podeszłyśmy do tego spotkania. A ja zawsze staram się wspierać dziewczyny swoimi reakcjami, czasem trochę "elektrycznymi". To wszystko jest w dobrej wierze. Taki po prostu mam styl - tłumaczy nam Szlagowska.
Co Polki mogą zmienić po meczu z Włoszkami? Szlagowska zauważa jeden problem. - Gra ze środkowymi przeciwko Włoszkom nie wyglądała tak, jak sobie zakładaliśmy. Brakowało odciążenia skrzydeł, momentami trudno było nam przebić się przez wysoki blok rywalek, zwłaszcza na prawej stronie - wskazuje.
Zatem sprawdzamy: na 27 piłek, które otrzymały polskie środkowe, skuteczne okazało się tylko dziesięć ataków, co daje skuteczność na poziomie 37 procent. Dla porównania skrzydłowe dostały aż 110 piłek i atakowały ze 34-procentową skutecznością. Sama Szlagowska dostała 26 piłek i skończyła pięć (19 procent skuteczności).
- To w meczu z Chinkami też może być bardzo ważny element, więc dobrze byłoby go usprawnić. Chinki też są wysokie, grają dobrze blokiem, przede wszystkim systemem blok-obrona - zauważa Szlagowska.
Polki regularnie śledzą swoją sytuację w Lidze Narodów i wiedzą, że sprawa awansu do ćwierćfinału zrobiła się bardzo trudna. Aby załapać się na turniej Final Eight do Ankary, potrzeba im najlepiej zwycięstw we wszystkich trzech ostatnich meczach.
A ten nadchodzący, w czwartek z Chinkami, będzie najtrudniejszym zadaniem. - Chcemy podejść do tego meczu jak najbardziej skupione na wygranej. Mamy świadomość, że aby zagrać w ćwierćfinale Ligi Narodów, najlepiej byłoby zwyciężać we wszystkich trzech ostatnich meczach. Śledzimy to, co się dzieje, bo pojawiły się niespodzianki w innych spotkaniach, zrobiło się ciasno i wszystko jest na styku, ale wciąż mamy szanse. Bardzo chcemy być w Final 8, polecieć do Ankary i grać z zespołami, do których poziomu dążymy, z którymi pragniemy się porównywać - podsumowuje Szlagowska.
Początek spotkania z Chinkami o godzinie 15:30. W piątek Polki mają dzień wolny, w sobotę zmierzą się z Dominikankami, a w niedzielę z Bułgarkami. I oby to nie były ich ostatnie mecze Ligi Narodów w tym sezonie.