W swoim ósmym meczu tegorocznej Ligi Narodów polscy siatkarze odnieśli siódme zwycięstwo. Z USA wygrali 3:1 (22:25, 25:23, 26:24, 25:22). Polacy są najlepszą drużyną obok Francji, która również wygrała siedem meczów i jeden przegrała (1:3 z Polską). A najlepszym zawodnikiem Polski w meczu z USA był Bartosz Kurek, który zdobył 23 punkty - dwa blokiem i 21 atakiem (na 28 prób).
Bartosz Kurek: To specjalna celebracja mojej ostatniej obrony. Czasem trzeba wsadzić głowę tam, gdzie inni nie wsadzą nogi, jak to się mówi w tym słynnym powiedzeniu piłkarskim, ha, ha!
Nie wiem, czy to jest gang Łysego, to ma być po prostu dobra reprezentacja Polski, która gra i sprawia przyjemność kibicom i sobie.
Na pewno nie można oczekiwać, że z USA od początku do końca będzie się kontrolowało przebieg spotkania. Myślę, że w tym spotkaniu przeszliśmy drogę od kiepskiego początku przez niezłą grę, ale falującą, żeby na koniec wygrać. To fajna lekcja dla nas, fajne doświadczenie.
Nie wiem. Brazylia to jednak Brazylia. Mam do nich bardzo duży szacunek i każde zwycięstwo nad nimi cieszy, bo naprawdę przychodzi w trudzie. Na pewno oba te zespoły jeszcze nie grają swojej najlepszej siatkówki. Tak samo jak i my. Mam nadzieję, że w tym sezonie będzie nam dane jeszcze kilka razy zmierzyć się z jednymi i drugimi. Z równie dobrym skutkiem dla nas.
Myślę, że jesteśmy na dobrej drodze, ale cały czas na drodze. Na pewno nie jesteśmy tam, gdzie chcemy być. Musimy jeszcze parę tematów przerobić, parę meczów wygrać i parę przegrać, nauczyć się siebie w trudnych momentach i w lepszych. Ale jesteśmy na dobrej ścieżce do tego, żeby naszą grą sprawiać przyjemność.
To jest kwestia Nikoli Grbicia. Z takimi pytaniami trzeba pójść do trenera. Natomiast my wyjdziemy i gwarantuję, że w każdym meczu będziemy walczyć o zwycięstwo. Niezależnie od składu.
Dokładnie tak. Niestety, nowe zasady nie pozwalają wziąć challenge'u przy piłce dotkniętej w obronie, tylko w bloku. Od razu wiedzieliśmy, że sędzia podjął złą decyzję - bo dotknięcie było w obronie, a nie w bloku - i przegramy ten challenge. W tamtym momencie sędzia się pomylił, ale parę razy w też trudnych sytuacjach podejmował dobre decyzje.
Czasem się mówi, że zadziałała sportowa złość, a czasem, że straciliśmy głowę. I tak by się mówiło, gdybyśmy tego seta przegrali. Ocena zawsze zależy od końcowego wyniku. A prawda jest taka, że indywidualnie jako zawodnicy jesteśmy już doświadczeni i wiemy, jak sobie radzić w takich momentach.
Patrzę na to spokojnie. Na razie zagrałem dwa mecze. Ale dobrze nam się współpracuje, dobrze nam się gra. Naprawdę wszystko jest na dobrej drodze. Ale musimy zrobić wszystko, żeby z niej nie zejść. Musimy kontynuować tę pracę, którą zaczęliśmy.