Niezwykłe zdjęcie siatkarzy po meczu z USA. Bartosz Kurek tłumaczy, o co w tym chodziło

Łukasz Jachimiak
- Czasem trzeba wsadzić głowę tam, gdzie inni nie wsadzą nogi - śmieje się Bartosz Kurek w rozmowie ze Sport.pl. Kapitan reprezentacji Polski siatkarzy to bohater wygranego 3:1 meczu z USA w Lidze Narodów. Kurek zdobył 23 punkty i miał fantastyczną skuteczność ataku.

W swoim ósmym meczu tegorocznej Ligi Narodów polscy siatkarze odnieśli siódme zwycięstwo. Z USA wygrali 3:1 (22:25, 25:23, 26:24, 25:22). Polacy są najlepszą drużyną obok Francji, która również wygrała siedem meczów i jeden przegrała (1:3 z Polską). A najlepszym zawodnikiem Polski w meczu z USA był Bartosz Kurek, który zdobył 23 punkty - dwa blokiem i 21 atakiem (na 28 prób).

Zobacz wideo Rewolucja czy ewolucja u polskich siatkarzy? Kurek: Zobaczymy na boisku. Kadra to nie przedszkole

Łukasz Jachimiak: Zacznijmy od końca - jak należy interpretować zdjęcie po meczu z USA, na którym kucasz, a koledzy stoją nad tobą i trzymają wskazujące palce na twojej głowie?

Bartosz Kurek: To specjalna celebracja mojej ostatniej obrony. Czasem trzeba wsadzić głowę tam, gdzie inni nie wsadzą nogi, jak to się mówi w tym słynnym powiedzeniu piłkarskim, ha, ha!

Przy okazji fotka ładnie się wpisuje w "gang Łysego", jak lubią żartobliwie nazywać kadrę kibice.

Nie wiem, czy to jest gang Łysego, to ma być po prostu dobra reprezentacja Polski, która gra i sprawia przyjemność kibicom i sobie.

W meczu z USA było dużo przyjemności, czy raczej to był trudny mecz i przyjemność jest dopiero po nim, bo praca, którą włożyliście, przyniosła efekt i wynik się zgadza?

Na pewno nie można oczekiwać, że z USA od początku do końca będzie się kontrolowało przebieg spotkania. Myślę, że w tym spotkaniu przeszliśmy drogę od kiepskiego początku przez niezłą grę, ale falującą, żeby na koniec wygrać. To fajna lekcja dla nas, fajne doświadczenie.

Mylę się, jeżeli myślę, że to cenniejszy mecz i cenniejsze zwycięstwo niż kilka dni temu z Brazylią? USA zagrały na wyższym poziomie.

Nie wiem. Brazylia to jednak Brazylia. Mam do nich bardzo duży szacunek i każde zwycięstwo nad nimi cieszy, bo naprawdę przychodzi w trudzie. Na pewno oba te zespoły jeszcze nie grają swojej najlepszej siatkówki. Tak samo jak i my. Mam nadzieję, że w tym sezonie będzie nam dane jeszcze kilka razy zmierzyć się z jednymi i drugimi. Z równie dobrym skutkiem dla nas.

Jak patrzysz na kadrę po dwóch turniejach Ligi Narodów? Ja widzę siedem zwycięstw w ośmiu meczach i dużo dobrego grania jak na ten moment sezonu. Ale jestem ciekaw twojej opinii - kapitana i pewnie najbardziej doświadczonego gracza tej reprezentacji.

Myślę, że jesteśmy na dobrej drodze, ale cały czas na drodze. Na pewno nie jesteśmy tam, gdzie chcemy być. Musimy jeszcze parę tematów przerobić, parę meczów wygrać i parę przegrać, nauczyć się siebie w trudnych momentach i w lepszych. Ale jesteśmy na dobrej ścieżce do tego, żeby naszą grą sprawiać przyjemność.

Na pewno zagracie w turnieju finałowym Ligi Narodów w Bolonii, a jak potraktujecie ostatni turniej fazy zasadniczej? Możesz powiedzieć, czy w Gdańsku zobaczymy najmocniejszy skład? Ty zagrasz?

To jest kwestia Nikoli Grbicia. Z takimi pytaniami trzeba pójść do trenera. Natomiast my wyjdziemy i gwarantuję, że w każdym meczu będziemy walczyć o zwycięstwo. Niezależnie od składu.

Grbić w meczu z USA wyjątkowo mocno się zdenerwował - po twojej akcji, po której w trzecim secie zrobiło się 14:17. Jaki błąd popełnił tam sędzia? Sygnalizowaliście, że nie ma sensu sprawdzać, czy zaatakowałeś po bloku, bo wiedzieliście, że nie, natomiast widzieliście, że któryś z Amerykanów dotknął piłki w obronie i dlatego ona nie weszła w boisko?

Dokładnie tak. Niestety, nowe zasady nie pozwalają wziąć challenge'u przy piłce dotkniętej w obronie, tylko w bloku. Od razu wiedzieliśmy, że sędzia podjął złą decyzję - bo dotknięcie było w obronie, a nie w bloku - i przegramy ten challenge. W tamtym momencie sędzia się pomylił, ale parę razy w też trudnych sytuacjach podejmował dobre decyzje.

A czy ta sytuacja nie okazała się dla was koniec końców dobra? Wkurzyliście się, zaczęliście grać lepiej, odrobiliście straty.

Czasem się mówi, że zadziałała sportowa złość, a czasem, że straciliśmy głowę. I tak by się mówiło, gdybyśmy tego seta przegrali. Ocena zawsze zależy od końcowego wyniku. A prawda jest taka, że indywidualnie jako zawodnicy jesteśmy już doświadczeni i wiemy, jak sobie radzić w takich momentach.

Indywidualnie zagrałeś najlepszy mecz od finału MŚ 2018 - skończyłeś aż 21 z 28 ataków. Jak duże ma to dla ciebie znaczenie? Choćby w kontekście współpracy z rozgrywającym Marcinem Januszem?

Patrzę na to spokojnie. Na razie zagrałem dwa mecze. Ale dobrze nam się współpracuje, dobrze nam się gra. Naprawdę wszystko jest na dobrej drodze. Ale musimy zrobić wszystko, żeby z niej nie zejść. Musimy kontynuować tę pracę, którą zaczęliśmy.

Więcej o:
Copyright © Agora SA