O tym, że Włosi mają zostać trzecim organizatorem MŚ, informowaliśmy, gdy oficjalnie ogłaszano, że głównym gospodarzem imprezy w miejsce Rosji, zostanie Polska, a pomoże jej Słowenia. Rola Włochów miała być nawet nieco większą od zakresu Słoweńców. Mieli zorganizować osiemnaście, a nie dwanaście meczów, ale przez ostatnie tygodnie nie mogli dojść do porozumienia z FIVB.
Włosi nigdy nie będą w pełni zadowoleni z organizacji imprezy, jeśli zabraknie u nich najważniejszych etapów: w tym przypadku półfinałów i finałów, które zagwarantowała sobie Polska. Działacze tamtejszej federacji mieli zatem prosty plan: zorganizować mecze grupy z udziałem włoskich siatkarzy, a potem kilka spotkań fazy play-off najniższym możliwym kosztem. Dlatego tak długo dyskutowali z FIVB, a jednocześnie nie czuli presji, że muszą wziąć udział w tworzeniu tej imprezy. To miał być przywilej, w dodatku zyskany bardzo małym nakładem sił.
Tymczasem z nieoficjalnych informacji, które udało nam się pozyskać, wynika, że FIVB nie zgodziła się na propozycje Włochów, a ci nie zamierzają dłużej rozmawiać z działaczami i są bardzo blisko podjęcia decyzji o wycofaniu się ze starań o organizację imprezy. Wiemy też, że FIVB nie ma alternatywy do roli trzeciego gospodarza w miejsce Włochów, bo żadna inna federacja nie jest gotowa podjąć się organizacji MŚ.
Co to zmienia? W tym momencie brakuje organizatora dwóch grup, czterech meczów 1/8 finału i dwóch ćwierćfinałów. Dowiedzieliśmy się, że FIVB ma plan, jak tę dziurę załatać. Sprytny, ale chyba nie do końca przemyślany. W teorii pozostałe mecze miałyby pomiędzy siebie podzielić Polska i Słowenia. Dostałyby po jednej grupie, a Słowenia dodatkowo mecze fazy play-off. Można się spodziewać, że halą, która mogłaby przejąć mecze fazy grupowej, stałaby się Arena Gliwice.
Jest jednak jedno "ale". Przecież już teraz w obu krajach nie było łatwo ze znalezieniem finansów, a w przypadku Polski przede wszystkim hal na organizację spotkań MŚ. Według naszych informacji w Słowenii nieoficjalnie padła już jedna propozycja rozwiązania takiej sytuacji. Tamtejszych działaczy nie interesuje wielki zysk na organizacji imprezy pod kątem choćby sprzedaży biletów, a przede wszystkim promocja kraju i przywilej rozgrywania tak kluczowych meczów reprezentacji przed własną publicznością. Dlatego w zamian za organizację meczów 1/8 finału i ćwierćfinału, w których mogłaby zagrać Słowenia, mogą oddać FIVB całkowity zysk ze sprzedaży biletów. To byłoby około miliona euro, więc nieco mniej niż FIVB oczekuje za organizację spotkań. Działacze mają przemyśleć propozycję Słoweńców.
Co z Polską? - To problem FIVB. Rozmawiamy o tych meczach, ale nie wszystko jest takie różowe, jak wydaje się działaczom. My mamy dość przepychanek z operatorami hal, nie mamy przecież więcej dostępnych obiektów, co wielokrotnie powtarzaliśmy. Z pieniędzmi też w takiej sytuacji nie byłoby ciekawie. W dodatku u nas słoweński manewr nie przejdzie. Obawiam się, że za dodatkowe mecze FIVB będzie zmuszona dopłacić. Działacze muszą zdać sobie sprawę z tego, że tego nie unikną. I tu jest parę procent szans, że skoro i tak potrzebują finansowego wkładu, to będą chcieli wciągnąć w to Włochów, a nie dokładać do organizacji kolejnych spotkań w Polsce. Ale to wciąż mało prawdopodobna opcja - słyszymy od jednej z osób ze środowiska Polskiego Związku Piłki Siatkowej. Przypomnijmy, że na początku czerwca PZPS ogłosił, że w Polsce dotychczas zaplanowane mecze turnieju odbędą się w Katowicach i Gliwicach. W Spodku zostaną rozegrane spotkania dwóch grup, a także półfinały, mecz o trzecie miejsce i finał MŚ, a w Arenie Gliwice cztery mecze 1/8 finału i dwa ćwierćfinałowe.
Dla FIVB sytuacja staje się już kompromitująca. Do rozpoczęcia mistrzostw świata pozostały nieco ponad dwa miesiące, a na stronie spółki Volleyball World, która informuje o rozgrywkach FIVB, nie ma ani słowa o imprezie. Samo FIVB ograniczyło się do poinformowania jedynie o tym, że Polska i Słowenia w kwietniu ogłosiły, że zorganizują mecze rozgrywek. Czyli milczy, niczego nie wie, niczego nie potwierdza, a do pierwszych spotkań coraz bliżej.
Oczywiście: szczegółów nie ma głównie dlatego, że nie wszystko zostało ustalone. FIVB chciałoby ruszyć z promocją, gdy wszystko już będzie dopięte. Ale to ich obowiązkiem jest promować mistrzostwa i dopilnować, żeby wszystko udało się ustalić odpowiednio wcześnie. Tak, żeby promocja miała jakiś sens, bo na razie kibicom trudno nawet pytać o bilety. Większość nie wie jeszcze, gdzie pojechać na mecze. Działacze w tej sprawie podobno tylko wzruszają ramionami. Nie podają nawet konkretnej daty, do której wszystko musi zostać wyjaśnione. Zrobił się z tego spory chaos i wielka wizerunkowa plama dla międzynarodowej federacji.