Wróciła do kadry po 875 dniach i odmieniła grę Polek. "Pokazywała klasę"

Jakub Balcerski
Kadra polskich siatkarek ma obecnie dwie twarze. Podczas pierwszego turnieju Ligi Narodów dużo było frustracji i grymasów, ale na koniec zastąpiły je radość i pojawiająca się bardzo powoli satysfakcja. Przemianę w dużej mierze zapewnił powrót do gry w reprezentacji Joanny Wołosz. - Potwierdziła, że można nazywać ją jedną z najlepszych rozgrywających na świecie - mówi Sport.pl trener Koreanek, Cesar Hernandez.

Trzy zwycięstwa i jedna porażka - to bilans polskich siatkarek po pierwszym turnieju Ligi Narodów rozegranym w Bossier City w USA. Lepsze od zawodniczek Stefano Lavariniego były tylko Brazylijki. Polki pokonały za to Koreanki, Niemki i Kanadyjki.

Zobacz wideo Grbić nie obiecuje zwycięstwa nawet w meczu towarzyskim. „A co dopiero mówić o Lidze Narodów czy mistrzostwach świata"

Najpierw grymas i frustracja polskich siatkarek, ale potem nawet satysfakcja

Zespół, który ma do dyspozycji włoski szkoleniowiec jest wciąż w budowie: niezgrany, młody i w wielu przypadkach niedoświadczony. A dodając do tego problemy z obsadą pozycji atakującej - kluczowej dla stylu, który preferuje Lavarini - można stwierdzić, że nowy trener Polek ma naprawdę trudne zadanie. Ale w Stanach Zjednoczonych okazało się, że jego siatkarki potrafią rywalizować na równi nawet z najlepszymi.

Nie są w tym jeszcze w pełni skuteczne, mają dwie twarze. Jedna to ta Agnieszki Kąkolewskiej, która po wielu źle trafionych piłkach, obiciach jej dłoni w bloku, czy nieporozumieniach na boisku. Na niej pojawiał się grymas, widać było sporo frustracji. Za to u Weroniki Szlagowskiej, po dobrych atakach zawodniczki, która dopiero odnajduje się w bardziej regularnym graniu w reprezentacji, można było zauważyć nawet sporo satysfakcji.

Kadrę na pewno czekają jeszcze dwa turnieje, czyli osiem spotkań. W tym momencie są na ósmej pozycji w tabeli rozgrywek, więc mogą nieśmiało myśleć o tym, czy nie zagrają także w turnieju Final 8, w ćwierćfinale. Kolejne spotkania to silni rywale i kolejne, spore wyzwania, ale po niezłym otwarciu Ligi Narodów w wykonaniu Polek można na nie patrzeć optymistycznie. 

Oceniamy polskie siatkarki za pierwszy turniej Ligi Narodów Bossier City w szkolnej skali 1-6:

Joanna Wołosz (rozgrywająca) - 5

Grała jedynie w dwóch ostatnich meczach turnieju, ale za to jak. Pewnie poprowadziła Polki do zwycięstwa z Koreą, odmieniła też ich grę przeciwko Niemkom. To głównie dzięki niej zespół miał szansę skończyć spotkanie w czterech setach, ale jej nie wykorzystał. Jeśli wracać do kadry po 875 dniach, to właśnie w taki sposób. To pewne, że będzie jej kluczową postacią w kolejnych tygodniach i miesiącach. Zasługuje na taki status.

- Jej obecność w zespole zmieniła styl gry Polek - mówi nam trener siatkarek z Korei Południowej, Cesar Hernandez, były asystent Stefano Lavariniego. - Zapewniła sporo opcji w ataku, a to kluczowy element. Przeciwko naszej drużynie dopiero wróciła na boisko, a już pokazywała klasę, w meczu z Niemkami grała jeszcze lepiej. Potwierdziła, że można nazywać ją jedną z najlepszych rozgrywających na świecie. Na pewno robi różnicę i podoba mi się, jak cała grupa tych młodszych zawodniczek się z nią dogaduje. Polska kadra będzie się dzięki temu rozwijać - wskazał.

Agnieszka Kąkolewska (środkowa) - 4+

Jedna z najważniejszych postaci zespołu w pierwszych meczach z Kanadą i Brazylią. Zapewniała sporo solidnej gry, czy to w ataku, czy w bloku. Stała się liderką, która miała tylko kilka słabszych momentów - zwłaszcza drugą część meczu z Niemkami. Wielki zarzut kierowany w jej stronę: że w grze Kąkolewskiej brakuje dynamiki, powoli przestaje być aktualny.

Maria Stenzel (libero) - 4

W przyjęciu nie można mieć jej wiele do zarzucenia, zwłaszcza że w wielu sytuacjach kryje dużą część boiska i odciąża inne zawodniczki. W obronie wiele razy była jednak spóźniona do piłek, nie mogła do końca zrozumieć się z resztą zespołu. To wciąż nie poziom, na którym chciałoby się ją widzieć.

Olivia Różański (atakująca/przyjmująca) - 3

Dostała bardzo trudne zadanie: zastąpić nieobecne w kadrze podczas Ligi Narodów Magdalenę Stysiak i Malwinę Smarzek, czyli w ostatnich latach niemalże jedyne zawodniczki grające w ataku u polskich siatkarek. Czy mu podołała? Brakowało jej skuteczności, a gdy ta już się pojawiała, to tylko na chwilę i nie była podtrzymywana. Nie można jej odmówić serca do walki o każdą piłkę, zaangażowania i zaakceptowania zmiany pozycji, co nie zawsze bywa łatwe. Najlepiej zaczęła grać na koniec turnieju, przy wsparciu Joanny Wołosz. Może ta współpraca sprawi, że w kolejnych spotkaniach Ligi Narodów poradzi sobie lepiej.

Zuzanna Górecka (przyjmująca) - 3+

Bardzo falująca forma w przypadku skuteczności w ataku. Czasem zachowywała spokój i zamiast silnego uderzenia o blok, które mogłoby się skończyć punktem dla rywalek, wybierała lekką, ale dokładną i skuteczną kiwkę. Jednocześnie zawodziła w kluczowych momentach, takich jak końcówki dwóch pierwszych setów w meczu z Brazylią, gdzie Polki miały przewagę i mogły je nawet wygrać. Górecka to potencjał na sporą siłę w ataku polskiej drużyny, ale musi jeszcze wiele poprawić.

Alicja Grabka (rozgrywająca) - 4

Świetnie rozumiała się z wieloma zawodniczkami, w tym chyba najlepiej z Aleksandrą Gryką. Za Joanną Wołosz zawsze będzie musiała stać przynajmniej jedna zawodniczka, gotowa na zmianę, która da więcej świeżości w grze, albo pozwoli liderce Polek odpocząć. I Grabka wyraźnie pokazuje, że byłaby do takiej roli gotowa.

Kamila Witkowska (środkowa) - 2

Dłużej (przez dwa sety) grała tylko w meczu z Kanadyjkami, ale zdecydowanie nie zachęciła Stefano Lavariniego do tego, żeby częściej dawał jej szanse w pierwszym turnieju Ligi Narodów. Nie skończyła żadnej piłki w ataku, nie blokowała, nie tworzyła problemów u rywalek zagrywką. Pewnie dostanie jeszcze możliwość pokazania poprawy gry w kolejnych meczach, ale ten w USA to dla niej ostrzegawczy sygnał.

Martyna Łukasik (przyjmująca) - 4+

Druga obok Kąkolewskiej liderka polskiego zespołu na początku turnieju. Brała na siebie ciężar gry, gdy nie szło Olivii Różański. Nawet gdy jej mecz wyglądał na niezbyt udany, potrafiła odmienić swoją grę - jak przeciwko Niemkom, gdzie 

Katarzyna Wenerska (rozgrywająca) - 3

Spory zawód. Momentami bardzo niedokładna gra, o wiele niższy poziom gry w reprezentacji, niż przyzwyczaiła do tego jeszcze w zeszłym sezonie. Trzeba liczyć, że zgranie z resztą zespołu z czasem się poprawi, a sama Wenerska się odbuduje. Bo rozgrywająca miewa przebłyski, ale do optymalnej, dobrej gry brakuje jej sporo.

Weronika Szlagowska (przyjmująca) - 4

Pierwszy raz grała tak często w reprezentacji. Wcześniej była jedynie młodym talentem, teraz eksperymentem Lavariniego, który jej zaufał i powierzył wiele większą rolę niż do tej pory. W dodatku wpuszczał ją i na atak w zastępstwie Olivii Różański i na przyjęcie. Dla 20-latki to nie mogła być komfortowa sytuacja, ale poradziła sobie z nią nieźle. Choć lepiej w przyjęciu, niż w ataku. Szlagowska nie była pierwszoplanową postacią tego zespołu, ale Lavarini na pewno nie skreślił jej z listy wariantów, z których będzie korzystał podczas Ligi Narodów.

Klaudia Alagierska (środkowa) - 3

Jak zawsze przydatna na zagrywce, ale wielu kolejnych pozytywów nie widać. Mało skutecznych ataków, jeszcze mniej bloków. Dostawała jednak bardzo mało szans, więc może tak, jak w przypadku Kamili Witkowskiej, to kwestia poprawy w kolejnych tygodniach. Ale miejsca na tę poprawę jest dość dużo.

Aleksandra Gryka (środkowa) - 4+

Spore zaskoczenie i bardzo pozytywny akcent pierwszego turnieju. Dodatkowa opcja w ataku, świetnie rozumiała się z Alicją Grabką, zwłaszcza przy akcjach z uderzeniem po obiegnięciu rozgrywającej. - Dobrze czuję się, wychodząc w pierwszym składzie, nie powoduje to u mnie nóg z galarety. Ładuje mnie to, motywuje, bo chcę dołożyć cegiełkę do gry zespołu. Staram się wykorzystywać swoje szanse. Do USA przyjechałyśmy z nastawieniem: wygrywamy wszystko. Z Brazylią się nie udało, ale potem była nowa, czysta karta i nie było odpuszczania. Pod względem zgrania już nie jest źle. Biorąc pod uwagę, że mija nam trzeci tydzień wspólnej pracy, to ta gra nie wygląda źle. Robiąc taki progres, mam nadzieję, że wskoczymy na dużo wyższy poziom bardzo szybko - mówiła nam Gryka. Jeśli sama nieco poprawi jeszcze aktywność w bloku, to sytuacja na środku w polskiej kadrze może się szybko wyjaśnić.

Monika Fedusio (przyjmująca) - brak oceny

Grała za krótko.

Aleksandra Szczygłowska (libero) - brak oceny

Grała za krótko.

Kolejny turniej Ligi Narodów siatkarek, w którym zagrają Polska, zaplanowano na dni 14-19 czerwca w Quezon City na Filipinach. Ich przeciwniczkami będą Japonia, Tajlandia, USA i Belgia. Już w środę, 8 czerwca, rywalizację w rozgrywkach rozpoczną za to zawodnicy trenera Nikoli Grbicia. Męska kadra zmierzy się w Ottawie z Argentyną, Włochami, Bułgarią i Francją.

Więcej o: