"Byłyśmy wręcz zagubione". Polskie siatkarki nie wiedziały, co robić po końcu seta. Wszystko przez zmiany FIVB

Jakub Balcerski
- Garstka ludzi na trybunach, a hala ogromna, więc praktycznie nikogo nie widziałyśmy - mówi o pustkach na pierwszym meczu polskich siatkarek w turnieju Ligi Narodów w USA przyjmująca kadry, Zuzanna Górecka. - Nie zaprezentowałyśmy się z najlepszej strony. Wiem, że potrafimy grać lepiej, ale samo zwycięstwo jest dla nas bardzo ważne - mówi o wygranej w czterech setach nad Kanadą.

Polskie siatkarki w pierwszym meczu tegorocznej Ligi Narodów wygrały 3:1 (20:25, 25:22, 25:23, 25:20) z Kanadą. To pierwsze zwycięstwo Stefano Lavariniego w roli trenera kadry. O spotkaniu mówi nam przyjmująca Polek, Zuzanna Górecka, która zakończyła spotkanie z dziewięcioma zdobytymi punktami.

Zobacz wideo Rewolucja czy ewolucja u polskich siatkarzy? Kurek: Zobaczymy na boisku. Kadra to nie przedszkole

Jakub Balcerski: Coś udowodniłyście sobie tym zwycięstwem? Kanadyjki nie okazały się łatwym przeciwnikiem, choć ich ranga jest chyba najniższa ze wszystkich waszych rywali w USA.

Zuzanna Górecka: To był dla nas bardzo trudny mecz. Jak to pierwsze mecze, są wymagające i trochę rządzą się własnymi prawami. Cieszę się, że po tym pierwszym bardzo słabym secie podniosłyśmy się i wygrałyśmy to spotkanie. Nie zaprezentowałyśmy się z najlepszej strony. Wiem, że potrafimy grać lepiej, ale samo zwycięstwo na otwarcie turnieju jest dla nas bardzo ważne. 

Co zawiodło w pierwszym secie, że był tak nieudany?

Chyba wszystko po kolei. Było dużo stresu i za bardzo chciałyśmy od samego początku zdominować rywalki. Ale trudno, ważne, że potrafiłyśmy się podnieść i potem ta gra wyglądała już znacznie lepiej. 

Czujesz, że udało się wam choć trochę bardziej zgrać, że te cztery sety wniosły coś nowego do waszej gry? Czy to wciąż taki duży wstęp do tego, co przed wami?

Duży wstęp, ale ten mecz był kluczowy pod względem psychicznym. Ciężej byłoby nam, gdybyśmy przegrały i teraz myślały o kolejnym spotkaniu ze świadomością tego, jak zaczęłyśmy rozgrywki. Lepiej zawsze wygrywać na początek, bo to napędza. Do dalszej pracy, do lepszego grania. A i atmosfera też wtedy jest lepsza.

Patrzyliśmy na halę w Bossier City w transmisji i widzieliśmy spore pustki nawet, jak na mecz daleko od Polski i fakt, że Amerykanki, czyli gospodarz, tego dnia pauzował. Zdziwiłyście się na taki widok?

Było pusto i na początku zupełnie nie czułyśmy atmosfery tego turnieju. Garstka ludzi na trybunach, a hala ogromna, więc praktycznie nikogo nie widziałyśmy. Jesteśmy też w takim miejscu, gdzie chyba niewiele osób interesuje się siatkówką. Ale przyjechałyśmy tu przede wszystkim dla siebie, zbieramy kolejne doświadczenie. Nieważne, co dzieje się na trybunach, my musimy pokazywać się z jak najlepszej strony.

Na sparingach z Niemkami w Gliwicach i Nysie pojawiły się pierwsze nowości, jakie FIVB wprowadziło na ten sezon - przerwa techniczna po 12. punkcie, brak zmian stron, tylko jeden czas na żądanie dla trenerów. Ale przylatujecie do USA, a tutaj ławki dla rezerwowych za bandami i wy nad nimi stoicie na czasach jakoś tak bez ładu i składu. Zaskoczyło was to, co zobaczyłyście przed meczem?

Tak, byłyśmy wręcz zagubione. Nie wiedziałyśmy, jak się w tym odnaleźć na czasie na żądanie trenera czy po zakończonym secie. Nie mogłyśmy dojść do tego, co ze sobą zrobić. Potem trener nam trochę pomógł i się wyjaśniło, ale było trochę zamieszania.

Co trener Lavarini wam przekazywał na czasach? Część słyszeliśmy w transmisji i widzieliśmy, że był bardzo energiczny.

Był, bo wie, że na pewno możemy lepiej grać i trener więcej od nas wymaga. W tym meczu ważne było dla nas jednak samo zwycięstwo. W samej grze nie pokazałyśmy się z najlepszej strony na zagrywce. Było dużo błędów, chociaż to się łączy z tym, że mamy ryzykować. Możemy być jednak lepsze w tym elemencie, jesteśmy w tym mocne jako cały zespół i chcemy to pokazać w kolejnych meczach.

Jakie plany właśnie na następne spotkania? Macie dużo możliwości rotacji, trener przedstawił wam już, kto zagra choćby z Brazylią?

Nie, mówi nam o tym tak naprawdę tuż przed spotkaniem. Zobaczymy, bo jest nas dużo, a trener ma w kim wybierać. Na pewno jakieś zmiany się pojawią, ale to on o tym zdecyduje. Ja tutaj tylko gram.

Teraz drugi mecz: w Polsce to i drugi tego samego dnia, dla was drugi w mniej niż 24 godziny, ale jednak z podziałem na środę i czwartek (mecz z Brazylią rozpocznie się w czwartek, 2 czerwca o godzinie 21:00 czasu polskiego). Szalona się zrobiła ta Liga Narodów, czy to dobrze, że wchodzicie w turniej intensywnie?

Odczuwamy zmęczenie, także jeszcze po tej długiej podróży do Stanów i ono zacznie się coraz bardziej pojawiać. Ale jesteśmy młode, szybko się regenerujemy, więc nie ma co narzekać, tylko idziemy szybko do spania, a jutro nowy dzień i wychodzimy wygrywać.

Więcej o: