Dla Jacka Kasprzyka ostatnie osiem miesięcy było pierwszym okresem bez odpowiedzialności roli prezesa Polskiego Związku Piłki Siatkowej. Jego następcą po pięciu latach na tym stanowisku został Sebastian Świderski, a Kasprzyk, choć pozostał w zarządzie związku, to nieco spokojniej odbiera teraz siatkówkę i jej środowisko.
Kasprzyk pojawił się na gali 20-lecia Polskiej Ligi Siatkówki, ale wyglądał na dużo spokojniejszego, niż gdy bywał na tego typu wydarzeniach jeszcze kilkanaście miesięcy temu. Gdy zrobił serię zdjęć znajomym, przechodzący obok były znakomity piłkarz ręczny Artur Siódmiak nazwał go paparazzim. - Chyba mi lepiej w takiej luźniejszej roli - śmiał się były prezes, a obecnie członek zarządu PZPS-u.
- Nigdy nie lubiłem być tym najważniejszym, ale tu jestem wśród przyjaciół, więc tu się czuję bezpiecznie. Czuję wielki spokój i luz. Mniej się stresuję, moja praca jest na zdecydowanie mniejszej intensywności. Odpowiedzialność oczywiście się pojawia, bo jednak jestem członkiem zarządu, więc mój głos w wielu sprawach ma spore znaczenie, ale oczy skierowane są na innych. Ja im mogę tylko pomagać - stwierdził Kasprzyk.
Na poniedziałkowej gali nie brakowało wyróżnień. Głównie w postaci nagród, czy odznaczeń, ale zdarzyło się też wyróżnienie negatywne. W jednym ze skeczów Kabaretu Moralnego Niepokoju, mających uatrakcyjnić wieczór, skompromitowana została postać związana z polską siatkówką - jak wspominały postacie stworzone przez Roberta Górskiego i Mikołaja Cieślaka - jeżdżąca kabrioletem i pobierająca "kilometrówki".
Na sali podczas scenki pojawiły się porozumiewawcze uśmiechy działaczy i salwy śmiechu. Chodziło oczywiście o Ryszarda Czarneckiego, który zeszłej jesieni był kontrkandydatem Sebastiana Świderskiego i Jacka Kasprzyka w rywalizacji o fotel prezesa PZPS-u. Finalnie wycofał się jednak w dniu głosowania. - Rok temu chyba nie wszyscy śmialiby się z tego skeczu, a pan? - zapytaliśmy Jacka Kasprzyka. - W zeszłym roku się śmiałem, w tym roku się śmieję i zawsze się będę śmiał z tego pana - zapewnił działacz.
- Wierność to nie jest cecha Ryszarda. Przeskakuje z partii do partii. W sporcie też. Żużel, koszykówka. Kandydował już do PZPN-u, PKOl-u. A już obiecywanie kasy ze spółek skarbu państwa to naprawdę duży tupet - mówił Kasprzyk o Czarneckim we wrześniu zeszłego roku, kiedy w wywiadzie dla Sport.pl nazywał go "przedziwną figurą".
Jego opinia o Czarneckim się zatem nie zmieniła, podobnie jak w przypadku nowego prezesa - Sebastiana Świderskiego. To z nim miał najlepsze relacje podczas końcówki kampanii wyborczej, a po wyborach wszedł w skład stworzonego przez niego zarządu związku. - W przypadku Sebastiana wspieram go i będę wspierał, bo to odpowiednia osoba na odpowiednim miejscu - wskazał Kasprzyk.
- Ten pierwszy, najtrudniejszy, okres ma już za sobą. Musiał poznać ludzi, zacząć funkcjonować w zupełnie innych układach niż klubowe. Miałem podobny przypadek, gdy przestawiałem się po okresie spędzonym z AZS-em Politechniką Warszawską. Wiem, jak to jest, kiedy jest się odpowiedzialnym nie za jedną sekcję, a za kilkanaście segmentów sporej organizacji. Do tego żyje się przecież w mieście bez rodziny, bo Sebastian musiał dużo jeździć do Kędzierzyna. Ja miałem to wsparcie i kiedy wracałem do domu, to mogłem trochę odetchnąć. Ale o jego pracy myślę bardzo pozytywnie i czekam na kolejne efekty działań - ocenił.
Dla prezesa Świderskiego tegoroczny sezon reprezentacyjny będzie pierwszym w nowej roli. Dla Kasprzyka pierwszym w roli byłego prezesa. - Skończyłem pracę i skończyła się pewna era zawodników. Zawsze tak jest, że po igrzyskach pojawia się pewna wymiana pokoleniowa i u nas było tak samo. Trzeba mieć sporo szacunku do tych, którzy kończą kariery reprezentacyjne. Michała Kubiaka, Piotra Nowakowskiego, Damiana Wojtaszka: to wszystko zawodnicy, którzy wnosili wiele do tej kadry. Piotrka znam od juniora, jak grał w Metrze Warszawa, jest fantastycznym zawodnikiem i człowiekiem. Każdy z nich zasługuje na to, żeby się przed nim pokłonić i podziękować za to, co zrobił dla polskiej siatkówki. I godnie ich pożegnać - zauważył działacz.
Ale czas pożegnań, to także czas zastępstw. - Potencjał na to, żeby nie stracić na tej wymianie, mamy ogromny. Na pozycji Michała, czy Piotrka jest urodzaj zawodników. Poza świetnym Kamilem Semeniukiem jest Tomek Fornal po naprawdę dobrym sezonie. Na środku też czeka grono młodszych siatkarzy. Naprawdę nie powinno być z tym problemów w grze. Może mentalnie. Michał Kubiak był bardzo silną osobowością i potrafił ten zespół scalić. Teraz chciałbym, żeby nowy kapitan, czyli Bartek Kurek, też potrafił to zrobić. Bo wiemy, że nie zawsze wygrywa się mecze na samym boisku. Często robi się to w szatni - tłumaczył Kasprzyk.
Sezon jako pierwsze rozpoczęły już jednak polskie siatkarki, z nowym trenerem Stefano Lavarinim. Dla wielu z nich zagraniczny szkoleniowiec, w dodatku z taką renomą i doświadczeniem jak Włoch, to długo oczekiwany ruch PZPS-u. Kasprzyk na takiego trenera nie chciał się zdecydować.
- Czy słyszałem, że zawodniczki mówiły o nowym trenerze, że nareszcie ktoś taki, jak Lavarini, do nas przychodzi? Pewnie, że słyszałem. Jakościowo z żeńską siatkówką w Polsce ciągle było jednak nieco gorzej niż z męską. Walczymy o to, żeby to się zmieniło. Przykładem jest Martyna Czyrniańska, która wyróżniła się w lidze, a dopiero zdaje maturę. Takich zawodniczek mamy jeszcze kilka. Dlatego cieszę się, że przyszedł trener Lavarini, który ma trochę inne podejście do siatkówki i pomoże nam wspiąć się wyżej - opisał Jacek Kasprzyk.
Kasprzyk zagwarantował też, że choć w innej roli, to będzie śledził każdy mecz polskich reprezentacji. - Wstawałem na Igę Świątek, trochę spokojniejszy, bo to inny sport, to na siatkówkę tym bardziej będę. Oglądałem w 1974 roku jako młody chłopak, gdy zdobywaliśmy mistrzostwo świata i będę dalej śledził w 2022 - zapewnił. Pierwszą okazję będzie miał już w czwartek, 2 czerwca. I to dwukrotnie: Polki zagrają najpierw z Kanadą o północy, a potem o 21:00 z Brazylią podczas pierwszego turnieju Ligi Narodów w Bossier City w USA. Relacje na żywo na Sport.pl i w aplikacji mobilnej Sport.pl LIVE.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!