Ostatnie miesiące nie były łatwe dla Bartosza Bednorza. Mimo ataku zbrojnego Władimira Putina na Ukrainę, reprezentant Polski pozostawał zawodnikiem Zenita Kazań. Rozwiązanie kontraktu nastąpiło dopiero przed kilkoma dniami. Zachowanie 27-latka było szeroko komentowane w mediach oraz w środowisku kibiców.
Na przyjmującego biało-czerwonych spadła ogromna krytyka, szczególnie ze strony polskich fanów. Takiej postawy sympatyków siatkówki nie mógł zrozumieć menedżer 27-latka. W rozmowie ze Sport.pl,. Jakub Michalak prosił o wstrzymanie się z ocenami i negatywnymi komentarzami.
- Christenson zadeklarował jawnie, otwarcie, że nigdzie się z Kazania nie ruszy i nie szuka żadnego nowego angażu. Mamy Amerykanów, Serbów, Brazylijczyków, Marokańczyków, którzy w chwili obecnej podpisują kontrakty w Rosji. A my dla naszych reprezentantów i reprezentantek budujemy szubienice. Nie mogę ujawniać konkretnych zapisów kontraktowych, nie mogę powiedzieć, co ciążyłoby na Bartku, gdyby zerwał umowę. Ale naprawdę ważne jest wstrzymanie lejców - powiedział na początku maja Michalak.
Teraz do całej sytuacji odniósł się również Bartosz Bednorz. W rozmowie z "Przeglądem Sportowym" wyjawił, jak hejt diametralnie zmienił jego życie.
- Od razu wiedziałem, że chcę odejść i przystąpiliśmy do rozmów z klubem, ale niestety to nie było takie proste, jak się wszystkim wydaje. W międzyczasie byłem zasypywany pogróżkami, spotkałem się z ogromnym hejtem. Od strony mentalnej było mi bardzo trudno sobie poradzić, gdy trzeba było wciąż grać i trenować - powiedział reprezentant Polski.
27-latek przeżywał najtrudniejsze chwile w swoim życiu. Szczególny brak zrozumienia wobec jego postawy wykazywali rodacy, co dodatkowo raniło siatkarza.
- Chodziło o przeróżne komentarze i wiadomości prywatne głównie od Polaków. Wiem, że wielu ludzi nie zdawało sobie sprawy z tego, co ja przeżywałem i cały czas pracowaliśmy nad zakończeniem współpracy z Zenitem. Hejt i negatywne komentarze przeplatały się ze wsparciem od kibiców, którzy są na dobre i na złe - wyznał Bednorz. Co więcej, 27-latek zdradził, że nie tylko on padł ofiarą negatywnych komentarzy. Hejt dotknął również członków jego rodziny.
Więcej informacji na stronie głównej Gazeta.pl.
- Dla mnie to była jedna z najtrudniejszych sytuacji w moim życiu, ale znacznie mocniej bolało mnie to, co przeżywali moi bliscy. Oni też musieli odcinać się od mediów. Momentami dzwonili do mnie z płaczem, martwiąc się, czy poradzę sobie z tym mentalnie i czy uda mi się wrócić bezpiecznie do domu - przyznał Bednorz, po czym dodał: - Najtrudniejsze były telefony od moich babć i dziadków, dla których stresem są już same mecze z moim udziałem, a co dopiero wojna i zewsząd płynąca krytyka ludzi nie do końca zdających sobie sprawę z tego, w jakiej sytuacji się znalazłem. Wiem, że każdy ma prawo do wyrażenia swojej opinii, ale są granice, jakich się nie przekracza - podkreślił.
Po powrocie z Rosji, 27-latek nie znalazł zatrudnienia. Aktualnie Polak skupia się na sezonie reprezentacyjnym.
- Mam kilka ofert na stole, ale nie podpisałem jeszcze żadnego kontraktu. Po zakończonym sezonie z Zenitem, potrzebowałem się odciąć. Mogę potwierdzić tylko, że mam propozycję z Chin - zakończył Bednorz.