Grbić nie obawia się o posadę po wielkiej porażce. Ale słowa Leona mogą niepokoić

Jakub Balcerski
To miał być sezon, w którym Sir Safety Perugii uda się wrócić na szczyt w Europie i we Włoszech. Tymczasem drużyna Wilfredo Leona i Nikoli Grbicia zawiodła. Porażka w półfinale Ligi Mistrzów i finale Serie A nie mają prawa zadowolić właściciela klubu Gino Sirciego. Słyszymy jednak, że otoczenie serbskiego trenera reprezentacji Polski nie spodziewa się decyzji o zwolnieniu z funkcji szkoleniowca włoskiej drużyny.

Sir Safety Perugia już od czterech lat nie potrafi zdobyć mistrzostwa Włoch. We wszystkich trzech dokończonych w tym czasie sezonach Serie A przypadły jej tylko srebrne medale, a w dodatku w Lidze Mistrzów nie mogła awansować dalej niż do półfinału. W środę prezes i właściciel klubu Gino Sirci zapewne znów tylko zacisnął pięści ze złości. 

Zobacz wideo BBTS Bielsko-Biała awansowało do PlusLigi

Perugia zawiodła. Grbić i Leon nie podbili ani Europy, ani Włoch

Perugia przegrała finałową rywalizację z Cucine Lube Civitanova w czterech spotkaniach. Dwa pierwsze należały do Lube, potem drużyna Nikoli Grbicia i Wilfredo Leona nawiązała kontakt z rywalami, ale w środę przegrała po raz trzeci i nie zdobyła mistrzostwa Włoch.

Wcześniej klub odpadł w półfinale Ligi Mistrzów, której wygranie od lat jest największym marzeniem kibiców i wspomnianego Gino Sirciego. Teraz drużyna miała mieć do tego najlepsze warunki w historii: świetnego trenera świeżo po największym sukcesie w karierze, jedną z najlepszych obsad skrzydeł i rozegrania na świecie, a także chemię, której w poprzednich sezonach brakowało w zespole. I nawet w takich okolicznościach Perugia zawiodła oczekiwania i samą siebie. 

Pierwsza część sezonu była dla drużyny Grbicia bardzo dobra: przegrali tylko dwa spotkania i ukończyli ją z przewagą dziesięciu punktów nad Lube. W play-offach i fazie pucharowej Ligi Mistrzów to nie był już jednak ten sam zespół. Spadła przede wszystkim dyspozycja kluczowych zawodników. Nie udało się podbić nie tylko Europy, ale i krajowego podwórka. We Włoszech Perugii musi starczyć pocieszenie w postaci zdobycia Coppa Italia.

Grbić może obawiać się o posadę? "Nic na to nie wskazuje"

- Musimy to wszystko przemyśleć, zrobić dobrą analizę tego finału. Ale też oddzielić to grubą kreską. Potrzebujemy zrozumieć, co i dlaczego poszło nie tak, żeby się poprawić. To bardzo gorzkie chwile. Porażka z Lube, Modeną, czy Trentino, to nie wstyd, bo też mają wielkich mistrzów w drużynie. Ale przykro mi, bo nie byliśmy nawet blisko gry na najwyższym poziomie swoich umiejętności. I nie wiem, dlaczego - podsumował porażkę w finale ligi włoskiej Nikola Grbić dla oficjalnej strony klubu z Perugii. 

Po tak kluczowych przegranych, jak ta w Lidze Mistrzów i teraz w Serie A, we włoskim siatkarskim środowisku, znanym z impulsywnych ruchów, zawsze pojawia się pytanie: a może trzeba coś zmienić? Nawet Grbić, dla którego to pierwszy sezon w Perugii, nie może czuć się pewnie, mając za szefa Gino Sirciego, który słynie z kontrowersyjnych decyzji. Niewielu z tych, którzy dobrze znają włoskiego działacza, zdziwiłoby się, gdyby ten w ciągu kolejnych dni poinformował Serba, że musi szukać nowego miejsca pracy. 

- Na ten moment nic na to nie wskazuje. W klubie oczywiście jest zawód i sam Nikola nie czuje się dobrze z tym, że nie zrealizował postawionych przed nim celów. Po to tu przecież przychodził. Ale szatnia mocno go wspiera, ma dobry kontakt z zawodnikami i czuje się gotowy dalej pracować. Na ten moment sytuacja wygląda tak, że ma jeszcze rok kontraktu i w kolejnym sezonie powinien kolejny raz zmierzyć się z tymi wyzwaniami - słyszymy ze środowiska szkoleniowca. Trzeba jednak pamiętać, że u Gino Sirciego należy się spodziewać niespodziewanego.

Leon tłumaczy słabszą formę. "W ostatnich miesiącach miałem kłopoty i cierpiałem"

Spory zawód to także dyspozycja Wilfredo Leona. W trakcie kluczowych meczów w tym sezonie reprezentant Polski nie potrafił zrobić różnicy na boisku. Przyjmujący walczył jednak z urazem, o którym sam wypowiedział się w poście na Instagramie opublikowanym po środowym meczu.

 

"W ostatnich miesiącach miałem kłopoty i cierpiałem. Mówię o tym teraz, ale nie chcę używać tego jako wymówki. Wiem, że grałem poniżej mojego normalnego poziomu. Chciałbym jednak, żebyście wstrzymali się przed wydaniem poważnych osądów, jeśli nie znacie sytuacji. Zostawiłem serce na boisku w każdym meczu, ale mój stan nie pozwalał mi zapewnić klubowi lepszych występów. Teraz przyszedł czas na rehabilitację i przygotowanie do kolejnych wyzwań" - przekazał przyjmujący.

O urazie siatkarza chcieliśmy się dowiedzieć więcej już wcześniej, podczas meczów półfinałowych, gdy widać było, jak zmaga się ze swoim zdrowiem, a nie tylko rywalem po drugiej stronie siatki. Ze środowiska zawodnika nie pojawiały się jednak sygnały, że kontuzja, z którą Leon grał już dłużej w tym sezonie, ma na niego aż tak duży wpływ. Także teraz słyszymy, że "to był tylko ból kolana, nie wydawał się niczym groźnym". Najwyraźniej przeszkadzał jednak Leonowi tak wyraźnie, że nie potrafił wejść na swój najwyższy poziom.

Problem dla kadry? Leon może potrzebować czasu na leczenie urazu

I to obawa przed nadchodzącym sezonem reprezentacyjnym: na odpoczynek i ewentualne leczenie Leon nie będzie miał dużo czasu. Nawet jeśli nie zagrałby w pierwszym turnieju Ligi Narodów, na który może pojechać skład bez kluczowych zawodników kadry, w tym siatkarzy ZAKSY Kędzierzyn-Koźle, którzy mają dostać nieco odpoczynku po finale Ligi Mistrzów.

Leon jest wśród powołanych na Ligę Narodów, więc wydaje się, że odpuszczenie całego cyklu turniejów nie wchodzi w grę. A jeśli w Perugii nie był w stanie swobodnie grać z urazem, to czy maksymalnie miesiąc czasu, który mógłby teraz otrzymać od Nikoli Grbicia, wystarczyłby, żeby doszedł do siebie i w kadrze wchodził na znacznie wyższy poziom?

Przekleństwo Sirciego. Czy to dobrze, że Grbić prowadzi Perugię i Polskę?

Dla Grbicia i Leona czas na wyzwania w Polsce, dla Gino Sirciego na wymyślenie nowego planu. Bo skoro ten na zakończony właśnie sezon nie wypalił, to wiadomo, że działacz musi mieć już nowy. Kto wie, czy znów nie z polskim wątkiem przewodnim.

W plotkach dużo przez ostatnie tygodnie mówiło się przecież o transferze do Perugii przyjmującego polskiej kadry i ZAKSY, Kamila Semeniuka. Byłaby to wielka szansa dla zawodnika, ale także wzmocnienie klubu, który odebrałby jedną z największych gwiazd polskiemu rywalowi. Nie wątpimy, że na jednym transferze zmiany w Perugii by się zresztą nie skończyły.

Sirci musi jednak zastanowić się, co tak naprawdę jest problemem jego klubu. Część kibiców już wytyka mu, że zgodził się, żeby drugi trener z rzędu w czasie prowadzenia drużyny, był także trenerem reprezentacji Polski. U Vitala Heynena uważał to za jeden z powodów jego niepowodzenia w Perugii. Nie mógł tego zabronić Nikoli Grbiciowi, ale wyrażał spore zaniepokojenie jego wyborem. W umowie z klubem nie zamknął mu jednak drogi, bo zapisu o zakazie pracy w kadrze w kontrakcie Serba brak. Kto wie, czy w ten sposób Sirci się nie doigrał. Bo to, że Grbić wiele czasu poświęcał ostatnio na myślenie o reprezentacji to nie tajemnica. I choć szkoleniowiec nie uczy się łączenia obu ról, bo robił to już w przeszłości, to wciąż można mieć wątpliwości, czy to dobra droga walki o mistrzostwo w tak trudnej i wymagającej lidze jak włoska.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.