Trener Resovii chce pomóc piłkarzowi, który ucieka z Ukrainy do Polski. "Zadzwoń"

Marcelo Mendez zaoferował pomoc w ewakuacji Claudio Spinellemu grającemu w ukraińskim klubie FK Ołeksandrija. - W jakikolwiek sposób będę mógł, to pomogę twojemu synowi - powiedział do ojca argentyńskiego piłkarza, trener Resovii Rzeszów.

Inwazja Rosji na Ukrainę sprawiła, że w zaatakowanym kraju zatrzymał się sport. Wstrzymano choćby rozgrywki ligi siatkarskiej sprawiły, że zagraniczni zawodnicy zaczęli podejmować decyzje o błyskawicznym opuszczeniu kraju. Wśród nich znalazło się dwóch Polaków.

Zobacz wideo Siatkarze mają nowego selekcjonera. "Dokonał największego cudu w Polsce"

Argentyński siatkarz utknął na Ukrainie. Pomoc oferuje trener Resovii 

Polski mistrz świata w siatkówce, Artur Szalpuk wraz z polskim sztabem szkoleniowym jego klubu Epicentru-Podolany Horodkiem z Gródka przedostał się z Ukrainy do Polski. Siatkarz poinformował, że jest bezpieczny, a Polski Związek Piłki Siatkowej potwierdził, że ewakuacja wszystkich polskich członków klubu się udała.

Argentyńskie media donoszą, że wśród przebywających na Ukrainie jest piłkarz Claudio Paul Spinelli, który gra jako napastnik FC Oleksandrii i stara się uciec do Polski. W czwartek Marcelo Mendez, argentyński trener Resovii Rzeszów, zaoferował mu pomoc za pośrednictwem TyC Sports. Mendez przeczytał wywiad z ojcem piłkarza i postanowił skontaktować się z redakcją. 

- Sytuacja w Polsce jest spokojna. Rozmawiałem z władzami miasta i mówią, że Polska jest bezpieczna. Tu wszystko działa normalnie. Mój telefon jest po to, żeby twój syn się ze mną skontaktował, mogę mu pomóc w zakwaterowaniu, załatwić mu hotel - zwrócił się do ojca Claudio Spinelli Mendez. 

- Zadzwoń, bo musimy sobie pomóc. Sytuacja jest bardzo okropna i smutna, że cofamy się tyle lat do takiej odrazy, więc w jakikolwiek sposób będę mógł, to pomogę twojemu synowi - zapewnił szkoleniowiec rzeszowskiego klubu. 

Claudio Paul Spinelli gra w mieście, które jest oddalone o 900 kilometrów od granicy z Polską. Klub wysłał go wraz z trzema innymi kolegami z drużyny autobusem do Lwowa, nieco ponad 70 kilometrów od granicy.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.