"Samolot się skrzywił". Polscy siatkarze przeżyli chwile grozy na pokładzie

- Przed lądowaniem założyłem czapkę na twarz, by nie patrzeć za okno. Wiało bardzo mocno - mówił dla sport.tvp.pl Norbert Huber o powrocie do Polski jego ZAKSY Kędzierzyn-Koźle po ostatnim meczu fazy grupowej. W fatalnych warunkach atmosferycznych udało się dopiero drugie podejście do lądowania samolotu, którym leciała polska drużyna.

Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle w środę znów zatrzymała wielkie Cucine Lube Civitanova. Tym razem Polacy okazali się lepsi od włoskiego giganta siatkówki w ostatnim meczu fazy grupowej Ligi Mistrzów, wygrywając 3:2 (25:22, 21:25, 26:24, 21:25, 15:10).

Zobacz wideo "Mam nadzieję, że Grbić porwie chłopaków do walki o najwyższe cele"

Potężne kłopoty podczas powrotu ZAKSY Kędzierzyn-Koźle do Polski. "Zaczęliśmy zadawać pytania, czy jest na pokładzie notariusz"

Nietypowym i trudnym doświadczeniem dla siatkarzy okazał się powrót do Polski samolotem w czasie złych warunków atmosferycznych. - Była to bardzo wesoła podróż - mówił dla sport.tvp.pl Norbert Huber. - Kiedy pilot powiedział na 30 minut przed lądowaniem, że zbliżamy się do miejsca docelowego, nie mogliśmy się doczekać, czy sprawdzą się informacje o wietrze. Pilot dodał, że na wysokości 11 tysięcy metrów wieje boczny wiatr o prędkości 100 km na godzinę. Popatrzyłem na Wojtka Żalińskiego i zaczęliśmy zadawać pytania, czy jest na pokładzie notariusz - opisał środkowy. 

- Przed lądowaniem założyłem czapkę na twarz, by nie patrzeć za okno. Wiało bardzo mocno. Za pierwszym podejściem samolot skrzywił się, lewe skrzydło było bardzo blisko ziemi. Było zbyt duże ryzyko, by sprowadzić maszynę w dół. Za kolejne 10 minut było następne podejście i znów bardzo mocno wiało. Byliśmy już blisko trawy, samolotem kołysało na prawo i lewo. Pilot stwierdził, że wykona manewr jeszcze raz. Udało się. Będę się bał latać po tej wycieczce, to pewne - wskazał Huber.

Semeniuk: Cieszę się, że trafiliśmy na dobrych pilotów

Zakończenie podróży skomentował także Kamil Semeniuk. - Wiało strasznie i w samolocie to czuliśmy. Były turbulencje i trochę strachu. Kiedy lądowaliśmy w Katowicach, za pierwszym podejściem pilotom się nie udało. Musieliśmy podchodzić drugi raz. Na całe szczęście wtedy już się udało, bo ponoć nie mieliśmy dość paliwa, żeby dolecieć do jakiegokolwiek innego lotniska. Cieszę się, że trafiliśmy na dobrych pilotów, którzy mimo trudnych warunków byli w stanie bezpiecznie posadzić maszynę - mówił w rozmowie z portalem WP Sportowe Fakty przyjmujący. 

Po szczęśliwym lądowaniu zawodnicy wrócili do klubu i oczekiwali na rywala w ćwierćfinale Ligi Mistrzów, do którego awansowali dzień wcześniej. W piątek dowiedzieli się, że ich przeciwnikiem w walce o najlepszą czwórkę rozgrywek będzie mistrz Rosji, Dynamo Moskwa. Pierwsze mecze ćwierćfinałowe zostaną rozegrane w dniach 8-10 marca, a rewanże od 15 do 17 marca.

Więcej o: