PZPS odrzucił trenera jednej z najlepszych drużyn świata. Teraz dostał pracę marzeń

Jakub Balcerski
Daniele Santarelli, który starał się o angaż w reprezentacji Polski siatkarek, znalazł nową pracę po tym, jak Polski Związek Piłki Siatkowej sięgnął po Stefano Lavariniego. Teraz Włoch będzie pracował z medalistkami olimpijskimi, a jego ruch tłumaczy częściowo sprawę przyszłości Stephane'a Antigi.

Okazuje się, że ogłoszenie Stefano Lavariniego trenerem polskich siatkarek wywołało poruszenie w kontekście następnych transferów w kobiecych i męskich reprezentacjach. Pojawiły się dodatkowe informacje odnośnie do  szkoleniowców, których nie wybrano na stanowisko trenera Polek

Zobacz wideo "Mam nadzieję, że Grbić porwie chłopaków do walki o najwyższe cele"

Był jednym z faworytów do objęcia polskich siatkarek. Nie wybrano go, więc poprowadzi Serbki

W środę Serbski Związek Piłki Siatkowej poinformował, że nowym trenerem tamtejszej kadry siatkarek został Daniele Santarelli. Włoch był jednym z czterech kandydatów wybranych do ostatecznego rozpatrzenia pod kątem objęcia Polek, ale PZPS sięgnął po kandydaturę Stefano Lavariniego. To prawdziwa siatkarska bomba - Santarelli to trener jednej z najlepszych drużyn na świecie, czyli Imoco Volley Conegliano z Joanną Wołosz w składzie, które niedawno poprawiło najlepszą serię kolejnych wygranych we wszystkich rozgrywkach. Włoski zespół zwyciężał w aż 74 spotkaniach z rzędu. Jednocześnie posada w Serbii jest dla niego niczym praca marzeń - to w końcu kadra brązowych medalistek olimpijskich z igrzysk w Tokio, które powinny przejść rewolucję i wprowadzić do składu więcej młodych zawodniczek. Swój potencjał pokazywały podczas zeszłorocznej Ligi Narodów, gdy były gotowe walczyć z najlepszymi. Ówczesny trener, Zoran Terzić, nie był do nich jednak tak przekonany, jak do bardziej doświadczonych siatkarek, które zabrał do Japonii.

Rola trenera Serbek zwolniła się jeszcze przed wyborem Lavariniego w Polsce, więc istniała teoria, że Santarelli po prostu się wykruszył i wybrał inny kierunek, zanim Sebastian Świderski podpisał kontrakt z jego rodakiem. Według informacji Sport.pl Santarelli do końca był zainteresowany pracą w Polsce. Nawet jeśli zdawał sobie sprawę, że PZPS jest bliżej podpisania kontraktu z Lavarinim i tak ostatecznie wybrał.

To potwierdzają też jego słowa z rozmowy dla naszego portalu w listopadzie. - Obserwowałem Polskę już długo i nie tylko na mistrzostwach Europy czy w Lidze Narodów, a choćby na mistrzostwach świata U-20. Wiem, że macie utalentowane zawodniczki, które można wdrożyć do zespołu i które mogą odgrywać w nim ważną rolę. Czy plan to kwalifikacja olimpijska na igrzyska w Paryżu za trzy lata? Jeśli wejdę do tego zespołu, to tak. Od pierwszej chwili - ocenił Włoch. Mówił jednak także, że "nie czuł, że może coś nowego zbudować" w kadrze Chorwacji, z którą pracował do tej pory i "potrzebował nowej szansy". Taką miała być Polska, a stanie się Serbia. Wkrótce dowiemy się, która federacja wyjdzie lepiej na swoim wyborze. Niewykluczone, że obie na nich zdecydowanie skorzystają.

Antiga nie dla Serbek i czołowej męskiej kadry. Wygryzie go kolejny kandydat do pracy w Polsce?

Sprawa Santarelliego wyjaśnia także nieco sytuację Stephane'a Antigi. Francuz był w kontakcie z serbską federacją w sprawie pracy z kadrą siatkarek, ale ostatecznie nie został wybrany do objęcia tego stanowiska. Dowiedzieliśmy się jednak także, że Antiga zgłosił się i rozmawiał pod kątem zaangażowania się w chyba jeszcze ciekawszy projekt. 

Trener, który zdobył z polskimi siatkarzami złoty medal mistrzostw świata w 2014 roku według naszych informacji chciał wrócić do pracy w męskiej kadrze. I to nie byle jakiej, bo chodzi o wicemistrzów Europy, Słoweńców. Zdążyliśmy jednak potwierdzić, że i tam nie znajdzie zatrudnienia. Faworytem do objęcia tamtejszej reprezentacji wydaje się Włoch Lorenzo Bernardi, który wcześniej miał być też jednym z kandydatów do przejęcia polskich siatkarzy.

Na razie Stephane Antiga prowadzi jednak przede wszystkim lidera Tauron Ligi - Developres BELLA DOLINA Rzeszów, który w piętnastu spotkaniach zebrał 38 punktów. Świetnie radzi sobie także w Lidze Mistrzów, gdzie prowadzi w tabeli grupy A i we wtorek był bliski zapewnienia sobie awansu do dalszej fazy, ale wynik drugiego spotkania czwartej kolejki rozgrywek nie ułożył się do końca po myślach polskiej drużyny.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.