W środę w Gliwicach Sebastian Świderski ogłosi nazwiska nowych trenerów reprezentacji Polski siatkarzy oraz siatkarek. Wybory trwały długo. Prezes poznawał pomysły wielu szkoleniowców i prowadził długie, trudne negocjacje.
Ale wreszcie poznamy nazwiska tych, którzy zastąpią Vitala Heynena i Jacka Nawrockiego. Zarząd Polskiego Związku Piłki Siatkowej na wyjazdowym posiedzeniu zorganizowanym przed meczem Zaksa - Cucine Lube Civitanova ma zatwierdzić, że Polki poprowadzi Stefano Lavarini, a Polaków - Nikola Grbić.
Szczególnie często w ostatnich miesiącach wymieniano w Polsce nazwisko Serba. W 2021 roku Grbić poprowadził Zaksę do sensacyjnego triumfu w Lidze Mistrzów. I gdy Vital Heynen nie zdobył z Polakami medalu na igrzyskach w Tokio, Serb od razu zaczął być wymieniany w kontekście naszej kadry.
Świderski twierdził, że to najlepszy kandydat, jeszcze zanim został wybrany nowym prezesem Polskiego Związku Piłki Siatkowej. A już jako szef naszej siatkówki potwierdził, że Grbić jest faworytem.
Tym samym Grbić znalazł się w bardzo dobrej pozycji negocjacyjnej. I jak słyszymy, jego agent długo ustalał z prezesem Świderskim finansowe szczegóły kontraktu, który będzie obowiązywał do igrzysk olimpijskich w Paryżu w 2024 roku.
Z informacji Sport.pl wynika, że Grbić będzie u nas zarabiał 130 tys. euro rocznie. To kwota o dwa razy wyższa od tej, z jaką pracę z Polską zaczynał Vital Heynen. W lutym 2018 roku Belg został wybrany, bo wypadł najlepiej z trójki najpoważniejszych wówczas kandydatów. Heynen nie tylko ciekawie przedstawił swoją filozofię trenerską, ale też był dla PZPS-u tańszy niż Piotr Gruszka i Andrzej Kowal. Jak się wtedy nieoficjalnie dowiedzieliśmy, Belg uznał, że wystarczy mu pensja w wysokości 5 tys. euro miesięcznie. Czyli zadowolił się 60 tysiącami euro rocznie.
Dopiero pod koniec swojej kadencji Heynen zarabiał znacznie więcej. Ile - to oczywiście tajemnica handlowa. Ale nieoficjalnie mówiło się, że na igrzyska do Tokio jechał mając zarobki dwa razy wyższe niż na starcie.
To i tak mniej niż teraz dostanie Grbić. Z drugiej strony Serb podobno nie zarobi u nas tyle, ile płaci mu Perugia. A obejmując reprezentację Polski, Grbić naraża się na zwolnienie z włoskiego klubu. To dlatego, że prezes Gino Sirci jest przeciwny łączeniu funkcji.
Roczna pensja Serba w jednej z potęg Serie A ma wynosić 170 tys. euro. To niedużo przy gigantycznych kontraktach dla najlepszych na świecie siatkarzy. Sławy takie jak choćby as Perugii Wilfredo Leon zarabiają kilka razy więcej. Ale słyszymy, że jeśli chodzi o trenerów, to dwójkę z przodu w kwocie oznaczającej zarobki mają tylko niektórzy uznani szkoleniowcy pracujący w Rosji.
Ze względów finansowych dla PZPS-u najlepiej byłoby, gdyby Grbić łączył pracę z naszą kadrą z tą w Perugii. Wówczas płacilibyśmy mu połowę z kwoty, jaką sobie u nas wynegocjował. Ale tu wszystko zależy od krewkiego prezesa Perugii.