Czy można było lepiej wskoczyć do historii siatkówki? To wie tylko Imoco Volley Conegliano, ale zaryzykujemy stwierdzenie, że raczej nie.
W końcu wyrównanie dotychczasowego rekordu świata Vakifbanku Stambuł przyszło po odwróceniu losów meczu z Cuneo Granda Volley. Zespół Polki przegrywał w nim już 1:2, by ostatecznie wygrać 3:2. Skoro tam była piękna walka, to przeciwko Trentino już wielkość i deklasacja. Sety wygrane do 13, 11 i 20 zapewniły Conegliano i Wołosz zwycięstwo, które dało im upragnione wielkie osiągnięcie.
- Nie mam swojego sekretu. Nie jestem czarodziejem. Jestem tylko trenerem, który uwielbia pracować z kobietami, lubię ich mentalność - śmiał się Daniele Santarelli, który poprowadził mistrzynie Włoch do rekordu jeszcze przed wygraną z Trentino. - Podchodzę do tego tak: każdego dnia staram się wycisnąć z dziewczyn coś więcej. Mają mnóstwo energii i chcę, żeby użyły jej na boisku. Do tej pory nie wiedziały, ile mogą tam zrobić, a teraz dają z siebie absolutnie wszystko i z tego jestem szczęśliwy - dodał.
- Wyobraża sobie pan, że przegracie ten mecz, który miał być 74. zwycięstwem? Jak zareagowalibyście na porażkę? - pytaliśmy trenera drużyny z Conegliano. - Cóż, ona kiedyś przyjdzie. Przegrywanie jest częścią każdego sportu. Liczę tylko, że nie szybko i nie w ważnym momencie, gdy przyjdzie nam walczyć o jakieś trofeum. Potraktuję ją jako ważną lekcję. Kiedy wygrywasz za każdym razem, przychodzi myśl: jestem najlepszy. Ale nie można się wokół tego zakręcić. Dlatego wyciąganie wniosków jest ważne, zwłaszcza z porażek. Przed nami długi sezon pełen możliwych wielkich zwycięstw. Dlatego liczę, że ten rekord tylko nas napędzi - ocenił Santarelli.
Pytamy też o aspekt mentalny: jak to jest budzić się po każdym kolejnym wygranym meczu i iść na trening z nastawieniem, że chce się wygrać jeszcze jeden? Czy po dwóch-trzech i siedemdziesięciu meczach wygląda to inaczej? - To chyba w tym wszystkim najtrudniejsze. Psychika. Mam w drużynie jedne z najlepszych siatkarek na świecie. Ale utrzymanie w głowie odpowiednich myśli nie jest łatwe. Najłatwiej byłoby skupić się na trofeach. Ale w zeszłym sezonie mieliśmy pięć miesięcy od wygranej w Superpucharze we wrześniu do kolejnego finału w lutym. Nie mogliśmy tak się motywować, to byłoby bardzo trudne - opisał szkoleniowiec.
- Najważniejsza w tym wszystkim jest Liga Mistrzów. Bo najbardziej prestiżowa i tworzącą największą rywalizację dla naszego zespołu. Ale jeśli chcesz zdobyć to trofeum na koniec sezonu, musisz dawać z siebie maksimum przy każdej okazji po drodze do finału. Trzeba cisnąć codziennie i walczyć co mecz. To udaje nam się od końcówki 2019 roku - wskazał Santarelli. Ale zaznacza, że nie myślał wiele o meczu sprzed dwóch lat, gdy 12 grudnia 3:2 pokonała ich Bartoccini Gioiellerie Perugia.
- W sumie gdyby nie ta porażka z Perugią, bylibyśmy niepokonani od blisko stu spotkań. To robi jeszcze większe wrażenie. Nie da się tego kontynuować w nieskończoność. W naszych głowach jest jednak zawsze myśl o możliwości poprawy naszej gry. Następne zwycięstwa byłyby tylko konsekwencją stawiania kolejnych kroków - dodał Daniele Santarelli.
Passa Conegliano trwa już 707 dni. Dotychczasowy rekordzista, Vakifbank Stambuł, swoje 73 zwycięstwa osiągał od 23 października 2012 roku do 22 stycznia 2014 roku, czyli w 456 dni, ale turecka drużyna nie miała do czynienia z pandemią i odwołaniem wielu meczów w sezonie 2019/2020. Gdyby nie to, możliwe, że Włoszki sięgnęłyby po pobicie rekordu świata wcześniej.
Gdy Giovanni Guidetti bił rekord świata razem z Vakifbankiem Stambuł, w jego zespole grała Małgorzata Glinka. Teraz u Santarelliego jako rozgrywająca gra Joanna Wołosz. Z klubem zdobyła już trzy tytuły mistrzowskie w Serie A, wygraną, a także srebrny i brązowy medal Ligi Mistrzów, czy klubowe mistrzostwo świata, cztery superpuchary i dwa Puchary Włoch. Teraz do tego wszystkiego dokłada jeszcze niebotyczny rekord świata.
- Asia jest dla nas bardzo ważna. Jest panią kapitan, świetną osobą, a to dla mnie podstawa. Bez tego nie ma drużyny. Niezwykle mocno pracuje. W tym sezonie bardzo się rozwinęła. Miała już wielki potencjał, gdy grała w Chemiku Police. Jednak gdy sprowadziliśmy ją tutaj, jeszcze odmieniła swoją grę. Teraz jest niewiarygodna. To jedna z najlepszych, jeśli nie najlepsza rozgrywająca na świecie. Chcę dalej z nią pracować - zapewnił Daniele Santarelli.
I kto wie, czy nie będzie jej szkoleniowcem także w reprezentacji Polski. W rozmowie dla sport.tvp.pl potwierdził, że jest tym zainteresowany. - Złożyłem dokumenty, to już nie sekret. Nikt się jeszcze ze mną nie skontaktował. Wiem, że teraz związek zbierze się, żeby omówić wszystkie kandydatury. Jestem przekonany, że mogę pomóc tej kadrze i byłbym odpowiednim trenerem - mówił nam Włoch.
Co sądzi o polskiej kadrze? - Jeśli nie myślałbym, że mogę z nią coś osiągnąć, tobym się nie zgłosił. Obserwowałem ją już długo i nie tylko na mistrzostwach Europy czy w Lidze Narodów, a choćby na mistrzostwach świata U-20. Wiem, że macie utalentowane zawodniczki, które można wdrożyć do zespołu i które mogą odgrywać w nim ważną rolę. Czy plan to kwalifikacja olimpijska na igrzyska w Paryżu za trzy lata? Jeśli wejdę do tego zespołu, to tak. Od pierwszej chwili - zaznaczył Santarelli, który do tej pory prowadził kadrę Chorwatek. - Czas na zmiany. Nie czuję, że mogę tam jeszcze coś więcej osiągnąć, wnieść coś nowego. Chcę spróbować czegoś nowego i czuję, że reprezentacja Polski jest dla mnie wielką szansą - dodał.
Jest zatem jednym z 24 trenerów, którzy chcieliby poprowadzić kadrę siatkarek. Wybór może nastąpić najwcześniej w grudniu - zebranie zarządu PZPS zaplanowano dokładnie na 3 grudnia. Na razie ma jednak na głowie kolejne mecze jego Conegliano. Kolejny już w środę, 24 listopada z ZOK Ub w pierwszym spotkaniu nowego sezonu Ligi Mistrzyń, do którego jego zespół przystąpi jako obrońca trofeum.