Prezes Perugii podjął decyzję ws. pracy Grbicia w Polsce. "Jestem pewny"

Jakub Balcerski
- Czy po przemyśleniu całej sprawy zwolniłbym Vitala Heynena jeszcze raz? Tak, jestem pewny, że dziś podjąłbym tę samą decyzję - mówi dla Sport.pl właściciel i prezes Sir Safety Perugia, Gino Sirci. Włoch jasno wypowiada się także o sytuacji Nikoli Grbicia, który wcześniej mówił, że chciałby łączyć pracę w Perugii z prowadzeniem kadry polskich siatkarzy.

Gino Sirci to właściciel firmy Sir Safety System i klubu Sir Safety Perugia. Do siatkówki wszedł w 2001 roku, a jedenaście lat później zadebiutował na najwyższym poziomie rozgrywkowym we Włoszech. Do tej pory jego drużyna zdobyła jedno mistrzostwo kraju - w 2018 roku, a także sześć medali - do złotego dołożyła jeszcze cztery srebrne i dwa brązowe.

Zobacz wideo Kto zostanie trenerem polskich siatkarzy? Świderski tłumaczy sytuację głównego faworyta

Od 2019 roku trenerem w Perugii był szkoleniowiec reprezentacji Polski, Vital Heynen. Sirci zwolnił go jednak w trakcie finałów Serie A w zeszłym sezonie. W jego miejsce po zakończeniu rozgrywek przyszedł Serb Nikola Grbić, który wcześniej doprowadził do zwycięstwa w Lidze Mistrzów Zaksę Kędzierzyn-Koźle. Prezes Sir Safety Perugia mówi nam o sytuacji obu szkoleniowców, a także o przygotowaniach do nowego sezonu, w którym kapitanem zespołu będzie Wilfredo Leon. 

- Jestem po rozmowach z Nikolą Grbiciem, ale były to rozmowy bardziej kurtuazyjne. On cały czas potwierdza, że jest chętny poprowadzić naszą reprezentację - powiedział ostatnio Sebastian Świderski, nowy prezes PZPS, dla którego Serb od początku jest faworytem numerem 1 do przejęcia kadry. Ale Sirci nie ma dla niego dobrych wiadomości.

Jakub Balcerski: Jak czuje się pan przed nowym sezonem? Na klubie ciąży dodatkowa presja związana z zawodem po ostatnim, nieudanym sezonie?

Gino Sirci (prezes Sir Safety Perugia): - Oczekiwaliśmy o wiele więcej, to jasne. W tym roku chcielibyśmy lepszych wyników i oczywiście jest nieco presji, zwłaszcza jeśli pomyślimy o tym, jak trudno jest o mistrzostwo w takiej lidze, jak włoska.

Co w Perugii zmieniło się na lepsze? Czego ten zeszły sezon pana nauczył?

- Mamy nowego trenera, który pracuje z zespołem podczas dłuższych i bardziej intensywnych sesji treningowych. Wyniki z zeszłego sezonu nauczyły nas, że praca wykonywana w trakcie tygodnia to priorytet.

Podczas finału Serie A podjął pan decyzję, że Vital Heynen opuści zespół jeszcze przed drugim spotkaniem. Co myśli pan o niej teraz, po tym, jak miał pan czas na jej przetrawienie? Podjąłby pan ją jeszcze raz?

- Decyzja o zwolnieniu Vitala Heynena była w zasadzie podjęta po to, żeby sprawdzić kilka rzeczy w treningu. Jestem przekonany o tym, jak ważny jest trening i to, żeby wykorzystywać go coraz lepiej. Jestem pewny, że dziś podjąłbym tę samą decyzję.

Jak było z łączeniem pracy Heynena w Perugii z reprezentacją Polski? Jak bardzo wpłynęła na klub i formę drużyny?

- Wydaje mi się, że myśli Heynena i jego energia pod względem psychicznym były bardzo zajęte przez polską drużynę. To mogło mieć wpływ na pracę w Perugii. 

Pytam o to, bo teraz pojawia się sporo dyskusji o jego następcy i jednym z faworytów miałby być Nikola Grbić, czyli aktualny trener pana drużyny. Rozmawiał pan z nim o chęci dołączenia do polskiej drużyny?

- To kwestia, o której dyskutowaliśmy z nim i dyrektorem sportowym. Przedstawiłem mu sprawę jasno: twierdzę, że walka w Serie A i Lidze Mistrzów jest zbyt wymagająca, żeby prowadzić jednocześnie Perugię i reprezentację Polski w tym samym czasie i skutecznie. Jestem tego pewny. 

Czyli jeśli Nikola zgłosiłby się do pana i chciał łączyć obie te prace, to mu pan na to nie pozwoli?

- Odpowiedź zawarłem już w tej na poprzednie pytanie.

A jak ogólnie widzi pan dotychczasową pracę Nikoli? Był pan pod wrażeniem jego sukcesu z Zaksą?

- Poznałem Nikolę w 2014 roku, więc znam jego wartość. Lubię profesjonalizm, z jakim podchodzi do wszystkich spraw, jego umiejętności w komunikacji i wyjaśnianiu pomysłów innym osobom. Głębię jego mentalności. Jego wynik uzyskany z Zaksą to tylko potwierdzenie jakości jego pracy. 

Był w pana klubie już w sezonie 2014/2015. Jak zmienił się od tamtego czasu?

- Jest zdecydowanie bardziej doświadczonym trenerem, bo w 2014 roku dopiero debiutował w tej roli. To wiele znaczy. 

Ma pan jakieś wyjątkowe wspomnienie związane z Grbiciem z tamtego okresu?

- Pamiętam moment, kiedy do niego zadzwoniłem. Wciąż był zawodnikiem i powiedział: Nie mógłbym ci odmówić, otwierasz dla mnie nową ścieżkę kariery. 

Ma pan wrażenie, że Nikola chce coś jeszcze udowodnić - poprowadzić wielki klub po tym, jak osiągnął wielki sukces z drużyną o mniejszym budżecie niż najwięksi rywale?

- Nie, nie myślę, żeby miał coś do udowodnienia. Właściwie wydaje mi się tylko, że ma takie pragnienie: wygrać coś jako trener także we Włoszech. 

Jak w pana oczach wygląda forma Wilfredo Leona po igrzyskach olimpijskich? Rozmawiał pan z nim, a także o jego przyszłości?

- Forma Wilfredo Leona wygląda bardzo dobrze. Wrócił podekscytowany, zdeterminowany i będzie naszym nowym kapitanem. Mogę zdradzić także, że rozmawialiśmy o przyszłości, ale nie powiem, o czym dokładnie. 

W polskim środowisku siatkarskim jest pan często postrzegany jako ktoś w rodzaju szaleńca. To panu przeszkadza, czy właśnie czuje się pan dobrze, bo ktoś widzi pana jako bardzo wyrazistą postać w świecie tego sportu?

- Jestem bardzo spontaniczną osobą, więc moje zachowanie w rezultacie też musi być spontaniczne. Nie boję się noszenia ekscentrycznych strojów, rozmawiania i uśmiechania się do wszystkich, a także świętowania, gdy zwyciężamy. Może niewiele osób potrafi tak robić i dlatego uważają mnie za szaleńca.

Na słowa prezesa Perugii ws. Nikoli Grbicia odpowiedział Sebastian Świderski, co można przeczytać tutaj >> Sytuację Serba szczegółowiej tłumaczy Jakub Balcerski w tym tekście >>

Więcej o: