- Wybory trenerów reprezentacji to nie mogą być konkursy miss piękności - powiedział Sebastian Świderski tuż po tym jak został prezesem Polskiego Związku Piłki Siatkowej. Konkursów na trenerów kadr siatkarek i siatkarzy rzeczywiście nie ma. Dobrze, że wreszcie zrywamy z tym, czego najlepsi nie lubią.
Trzy i pół roku temu Vital Heynen wygrał konkurs na trenera reprezentacji Polski siatkarzy. W ostatniej fazie Belg pokonał Piotra Gruszkę i Andrzeja Kowala. - Ja jestem trochę nienormalny. Dlatego rok 2018 był dla mnie idealny na przejęcie polskiej kadry. Bo reprezentacja była w kryzysie. A ja jestem odmieńcem i żeby mnie słuchali, potrzebuję kryzysu - mówił później.
Nie bez znaczenia było też to, że Heynen miał niewygórowane oczekiwania finansowe - podobno początkowo zażyczył sobie tylko (jak na to stanowisko) 5 tys. euro miesięcznie.
Krótko mówiąc: dzięki formule konkursu Vital się zgłosił i dostał szansę. Jego angaż był pewnym ryzykiem, którego podjęcie się opłaciło. Ale teraz podobnie zaskakujących rozwiązań raczej nie będzie.
Idąc do wyborów Sebastian Świderski nie krył, że jeśli wygra, będzie chciał zatrudnić Nikolę Grbicia. Teraz też konsekwentnie powtarza, że Serb to jego faworyt. Może byłoby korzystniej mieć kilka równorzędnych opcji, może bardziej politycznie postępowałby prezes, gdyby wypowiadał się mniej konkretnie. Ale czy wtedy byłby wiarygodny? I czy poważnie wyglądałaby nasza federacja, gdyby do drużyny mistrzów świata próbowała zatrudnić nie tego, kogo po prostu najbardziej chce, kogo najmocniej ceni, kogo wizję uważa za najlepszą dla kadry, tylko tego, kto się zgłosi?
W przeszłości bywało już tak, że ogłaszaliśmy konkursy i próbowaliśmy nimi zainteresować kandydatów, którzy uznawali, że są na to zbyt poważni. Teraz podobnie uważa Vital Heynen, który podkreśla, że praca z reprezentacją Polski siatkarek byłaby dla niego wielkim i ciekawym wyzwaniem, ale do konkursu by się nie zgłosił.
Nie zgłosiłoby się zapewne też paru innych trenerów. Załóżmy, że zamarzyłby się nam wielki Władimir Alekno. Na pewno trzeba byłoby go przekonywać, sam by do nas nie przyszedł. Warto też przypomnieć sobie, jak do kadry Francuzów trafił wielki Bernardo Rezende.
"Selekcjonerzy innych francuskich drużyn narodowych są wybierani po dyskretnych, nawet tajnych, negocjacjach, a siatkarska federacja działa poprzez media społecznościowe" - dziwił się w lutym "Le Parisien". Dokładnie 2 lutego FFvolley ogłosiła na Facebooku, że do 28 lutego czeka na zgłoszenia trenerów, którzy po igrzyskach w Tokio chcieliby przejąć kadrę. Gdy zanosiło się, że Laurent Tillie zostanie zastąpiony przez innego Francuza, działacze uznali, że w kontekście igrzysk olimpijskich Paryż 2024 mają większe oczekiwania. Zrezygnowali z improwizowanego konkursu i już ze wsparciem pieniędzy z Narodowej Agencji Sportu - którą rząd powołał w 2019 roku i dał jej 350 mln euro rocznego budżetu, by wypracowała dla Francji jak najwięcej medali w Paryżu - skusili ich zdaniem najlepszego z najlepszych.
"Bardzo się cieszymy, że Bernardinho zaakceptował naszą propozycję" - mówił prezydent francuskiej federacji Eric Tanguy, gdy w kwietniu ogłoszono, że to Rezende będzie nowym trenerem. "Zatrudnienie najlepszego trenera świata było oczywiste, skoro naszym celem będzie złoty medal olimpijski w Paryżu" - dodawała dyrektor Axelle Guiguet.
Czy gdybyśmy ogłaszali klasyczny konkurs, zgłosiłby się do niego Nikola Grbić? Mogłoby mu być bardzo niezręcznie, skoro ma już dobrą pracę w Perugii. A kiedy to my się do niego zgłaszamy i składamy mu propozycję, to jego pozycja w oczach prezesa włoskiego giganta jest zupełnie inna. W takim przypadku Gino Sirciemu na pewno łatwiej (choć słyszymy, że wcale nie łatwo) będzie zgodzić się, by Serb łączył pracę u niego z pracą u nas.
A propos samych konkursów na trenerów reprezentacji, to przez lata polskie związki sportowe rozpisywały je, bo tego wymagało ministerstwo sportu. Konkursy były konieczne, żeby związek mógł dostać dodatkowe pieniądze na wynagrodzenie dla trenerów. Teraz już tak nie jest.
- Ustawa o sporcie nie nakłada obowiązku przeprowadzania procedury konkursowej na stanowisko trenera kadry narodowej, zarazem zgodnie z ustawą o sporcie polskie związki sportowe mają wyłączne prawo do powoływania kadry narodowej i przygotowywania jej do igrzysk olimpijskich, mistrzostw świata i Europy. W związku z tym Ministerstwo Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu nie stawia przed związkami wymogów co do sposobu wyłaniania trenerów kadr narodowych - mówi nam Anna Bocian, rzecznik prasowa tego resortu.
- Niezależnie od formy ich wyłonienia, wynagrodzenia trenerów kadr narodowych mogą być dofinansowywane z przyznanej dotacji, w maksymalnych kwotach określonych zapisami poszczególnych programów - dodaje pani rzecznik.
Inaczej niż dla kadry mężczyzn szukamy trenera dla reprezentacji siatkarek. O tym opowiedziała w rozmowie ze Sport.pl Aleksandra Jagieło, która stoi na czele zespołu specjalnie powołanego przez prezesa Świderskiego.
- Nie, nie, żadnego konkursu nie ma. Zgłaszają się menedżerowie, zgłaszają się bezpośrednio sami trenerzy, a my mamy swoje pomysły i orientujemy się czy jest szansa, żeby taki a taki trener chciał pracować z reprezentacją Polski - mówiła mistrzyni Europy z 2003 i 2005 roku, a dziś prezes klubu BKS Bielsko-Biała.
Poważna sportowa federacja właśnie tak powinna wybierać pracowników na kluczowe stanowiska. Ewentualny konkurs to dobry pomysł, ale dopiero na sam koniec, gdy wyłoni się dwóch-trzech równie mocnych kandydatów. Wtedy warto dać im szansę przedstawienia wszystkich pomysłów. A sobie szansę na wybranie najlepszej opcji.