Polscy siatkarze w półfinałowym pojedynku z Włochami byli blisko sprawienia niespodzianki. Prowadzili bowiem ze współgospodarzami turnieju już 2:0 w setach. Przegrali jednak trzy kolejne partie i cały mecz 2:3.
Drużyna Daniela Plińskiego w niedzielnym pojedynku o brązowy medal nie dała żadnych szans Argentyńczykom i wygrała 3:0, tracąc w sumie zaledwie 49 punktów. Bez straty seta w finale wygrali też Włosi. Pokonali Rosjan pewnie 3:0 (25:19, 25:22, 25:20). Tylko w drugiej partii zespół prowadzony przez Angiolino Frigoniego miał problemy, bo przegrywał 8:12, 13:15 i 20:21. W końcówce zagrał jednak znakomicie. Włosi zdecydowanie lepiej w meczu grali blokiem (7-1) i popełnili mniej błędów (18-24).
Najwięcej punktów dla Włochów zdobyli leworęczny atakujący Alessandro Michieletto (18) oraz Stefani (11). Obaj byli też najskuteczniejsi w meczu półfinałowym z Polakami. Wśród Rosjan najwięcej punktów zdobyli Roman Murashko (15) oraz Omar Kurbanov (11).
- To niesamowite. Świetnie się dzisiaj bawiliśmy. To już drugie mistrzostwa świata, które wygrywamy razem z tym pokoleniem zawodników. Jesteśmy zespołem, o którym należy pamiętać - powiedział po meczu Tommaso Rinaldi, przyjmujący reprezentacji Włoch.
- Drugie miejsce nie jest dla nas wystarczająco dobre. Zawsze dążymy do złota, zwłaszcza jeśli jesteśmy w finale. Emocje mówią teraz i oczywiście jesteśmy rozczarowani. Będziemy musieli usiąść, porozmawiać i przeanalizować nasze błędy. Mamy nadzieję uczyć się od niego i stawać się lepsi w przyszłości - przyznał Anton Anoshko, rozgrywający srebrnych medalistów mistrzostw świata.
Dla reprezentacji Włoch to już trzeci sukces w tym roku. W połowie września pierwszy zespół zdobył sensacyjne mistrzostwo Europy, wygrywając w decydującym meczu ze Słoweńcami 3:2. A na początku września siatkarki wygrały Euro, pokonując w finale Serbię 3:1.
Tylko jeden reprezentant Polski znalazł się w najlepszej siódemce mistrzostw świata. Był to znakomicie grający środkowy Karol Urbanowicz, który na co dzień jest zawodnikiem Trefla Gdańsk. Oprócz niego w składzie największy gwiazd turnieju znalazło się aż czterech Włochów: rozgrywający Paolo Porro, libero Damiano Catania, przyjmujący Tommasco Rinaldi oraz środkowy Nicola Cianciotta. Skład uzupełnili rosyjski atakujący Roman Murashko oraz argentyński przyjmujący Manuel Armoa. MVP turnieju został znakomity włoski atakujący - Alessandro Michieletto. - Włoskie media nie boją się nazywać Alessandro Michieletto nowym Osmanym Juantoreną. Sam został zresztą przez niego namaszczony i udowadnia, że świetnie odnajdzie się w tej roli - pisał o nim Jakub Balcerski, dziennikarz sport.pl.