"Zapomnijcie o mięśniach Luigiego Mastrangelo, złotych łańcuchach Osmany'ego Juantoreny i tatuażach Iwana Zajcewa. I przyzwyczajcie się do tej twarzy, bo będziecie ją oglądać przez długi czas. Alessandro Michieletto jest symbolem nowej generacji włoskiej siatkówki" - tak o 19-latku z Desenzano del Garda piszą dziennikarze "Corriere della Sera". We Włoszech już nikt chyba nie ukrywa, że Michieletto to nie tylko nadzieja sportu, ale i jego gwiazda, która tym sezonem zaczęła realizację własnych marzeń.
A miał je skąd czerpać. Jego ojciec Ricardo od trzynastu lat jest dyrektorem drużyny Itas Trentino, a jako siatkarz dwukrotnie zdobywał mistrzostwo Włoch. Natomiast jego matka Eleonora to była koszykarka. Za to starsza o cztery lata siostra Alessandra Francesca wcześniej od niego zaczęła siatkarskie treningi. Druga z sióstr - starsza o rok Annalisa - także została siatkarką i dodatkowo napędziła małą rodzinną rywalizację. Bo Alessandro od razu chciał być od nich lepszy. - Polubiłem siatkówkę po moim tacie, grałem razem z siostrami i wiedziałem już, że to będzie także mój sport - mówił po finale tegorocznych mistrzostw Europy.
Po raz pierwszy objawił się jako spory talent w 2017 roku, gdy we Włoszech zarządzono poszukiwania młodych utalentowanych zawodników i ich zebranie w ośrodku przygotowań olimpijskich imienia Giulio Onestiego w Rzymie. Zgromadzono tam młodych siatkarzy głównie z roczników 2001 i 2002. To oni zdaniem działaczy mieli stać się przyszłością włoskiej siatkówki. Nie pomylili się.
Michieletto znalazł się w kadrze do lat 18, która zdobyła brąz mistrzostw Europy kadetów. To był pierwszy znak, że z tych chłopaków może być coś więcej. Trentino, które do tej pory opiekowało się rozwojem jego juniorskiej kariery zostało postawione przed ważną decyzją - czy Michieletto jest już gotowy, żeby wejść do składu seniorów? Klub postawił na niego i raczej nie żałuje. W 2019 roku zdobył złoto najpierw na Olimpijskim Festiwalu Młodzieży Europy, a później mistrzostwach świata kadetów. Tam błyszczał, wielu zaczęło widzieć w nim siatkarski diament.
Rok później Michieletto dołożył jeszcze srebrny medal na mistrzostwach Europy juniorów. Pandemia być może zabrała mu nieco doświadczenia w grze w klubie, ale pozwoliła Włochom na podjęcie decyzji o rewolucji w reprezentacji. A jej owocem było powołanie Michieletto na igrzyska, których stał się wielkim odkryciem. Tam skład złożony w połowie z doświadczonych i młodych zawodników odpadł jednak w ćwierćfinale. O wiele bardziej odmłodzona kadra na mistrzostwach Europy radziła sobie już lepiej. Doszła do finału, a w katowickim Spodku po thrillerze i tie-breaku pokonała Słoweńców i zdobyła złoto. - Trener Ferdinando De Giorgi dokonał niemożliwego. Przed mistrzostwami byliśmy razem i w tym składzie tylko przez tydzień. A on złożył z nas drużynę, która potrafiła zostać najlepszą w Europie. To coś wielkiego - mówił nam Michieletto. Dodawał, że to najlepszy dzień w jego życiu, bo nigdy nie osiągnął takiego sukcesu. Choć jego uśmiech, jakby zdradzał, że wie, że to dopiero początek.
Jako swoich idoli Michieletto wymienia Mateja Kazijskiego i Osmany'ego Juantorenę, a to ze względu na przywiązanie do Trento. Od urodzenia pojawiał się w hali Itas Trentino, a od 2019 roku gra w pierwszym zespole z tymi samymi zawodnikami, których jeszcze niedawno podziwiał z trybun, czy jako podający piłki podczas meczów. - Pamiętam sytuację, gdy trafiłem na trening Trento w wieku dziesięciu lat. Odbijałem piłkę od siatki, gdy oni kończyli się rozciągać po skończonej sesji. Wtedy podszedł do mnie Juantorena i zaczęliśmy odbijać piłkę jeden na jednego - mówił Michieletto cytowany przez "Corriere della Sera".
Jego relacja z Juantoreną wciąż jest wyjątkowa. Zwłaszcza że po igrzyskach w Tokio, w których zagrali razem dla włoskiej kadry, Juantorena ogłosił, że kończy reprezentacyjną karierę. Zarówno w Trentino, jak i w kadrze Michieletto obwołano następcą przyjmującego kubańskiego pochodzenia. Ba! Sam Juantorena go namaścił. - Jesteś fenomenem! Zostawiam ci swoją "piątkę", teraz należy do ciebie. Walcz z nią tak, jak walczyłeś ze mną podczas igrzysk - mówił, gdy żegnał się z reprezentacją w Tokio. Teraz Michieletto gra z numerem 5 w Trento i włoskiej kadrze seniorów, jak i juniorów.
Młody przyjmujący ma za sobą już 34 mecze w tym sezonie kadrowym. W reprezentacji seniorów zabrakło go tylko w meczu Ligi Narodów przeciwko USA. W tych rozgrywkach zagrał jednak w każdym z czternastu pozostałych spotkań, a do tego dołożył dwa sparingi przed wylotem na igrzyska, sześć meczów turnieju w Tokio i dziewięć na mistrzostwach Europy. Po nich musiał chwilę odpocząć, choć zadeklarował, że chce pomóc kadrze U-21 podczas mistrzostw świata.
I na mundialu juniorów też się pojawił. W pierwszej fazie grupowej wszedł tylko na kilka piłek meczu przeciwko Czechom, ale gdy Włosi trafili na nich ponownie w drugiej, zagrał już dłużej i zdobył dziewięć punktów. Zawodnikiem meczu był później przeciwko Belgii, gdy punktował aż szesnaście razy. - Obiecywałem kolegom, że wrócę po mistrzostwach Europy. Dlatego tu jestem. Wiele razem przeszliśmy, więc musiałem tu być. Wiele nauczyłem się w seniorskiej kadrze i chcę podzielić się tym doświadczeniem, sprawić, że cała drużyna dzięki mnie będzie silniejsza - tłumaczył dla oficjalnej strony MŚ U-21. Wyjątkowe jest dla niego także miejsce rozgrywania imprezy, której organizacją podzielili się Bułgarzy i Włosi. Michieletto wspominał, że podczas meczu w Cagliari po raz pierwszy usłyszał, jak kibice skandują jego nazwisko i to napędziło go do jeszcze lepszej gry.
Teraz Włoch może skończyć swoje "szalone" lato w finale mundialu. W sobotę Włosi przystąpią jako faworyci do półfinału mistrzostw przeciwko Polsce. Nie przegrali jeszcze seta, ale jednocześnie Polacy to najsilniejszy rywal, z jakim do tej pory rywalizowali. Michieletto z pewnością pokazywał już poziom, którym mógłby wręcz w pojedynkę zatrzymać drużynę trenera Daniela Plińskiego. Polacy wiedzą jednak, na kim mają się skupić, a sami i tak rozgrywają już wielki turniej. Awans do finału byłby wielką nagrodą, choć przyjmą zapewne każdy medal.
Zwycięstwo nad tak dysponowanym przeciwnikiem dające walkę o złoto MŚ smakowałoby jednak wyjątkowo. Początek meczu w Cagliari zaplanowano na godzinę 19:00. Relacja na żywo na Sport.pl i w aplikacji Sport.pl LIVE.