3,5 tysiąca kibiców w hali Globus w Lublinie po zakończeniu trzeciego seta mogło rozpocząć własne święto. Niewiele robili sobie z tego, że ich klub - LUK Politechnika debiutancki mecz PlusLigi w historii przegrał 1:3. Najważniejsze było to, że ugrał seta przeciwko mistrzom Polski i zagrał bardzo odważnie. Potrafił zatrzymać zdecydowanego faworyta tego spotkania, który dysponował znacznie lepszym zespołem i udowodnić mu, że nie zawsze grają same nazwiska.
Trzech mistrzów olimpijskich, reprezentant Polski i trzech aktualnych mistrzów kraju - w takim składzie do inauguracji nowego sezonu PlusLigi przystąpił obrońca mistrzostwa Polski, Jastrzębski Węgiel. To jastrzębianie mieli w drużynie Benjamina Toniuttiego, Trevora Clevenota i Stephana Boyera, czyli trzech złotych medalistów olimpijskich z reprezentacji Francji, a dołożyli do tego reprezentanta Polski, Tomasza Fornala, a także Łukasza Wiśniowskiego, Jurija Gładyra i Jakuba Popiwczaka z zeszłorocznego złotego składu. Na boisku trener Andrea Gardini nie zmieścił choćby Jana Hadravy, który miał chwile naprawdę świetnej gry podczas niedawno zakończonych mistrzostw Europy.
I od początku spotkania Jastrzębski Węgiel pokazywał siłę takiego zestawienia. Co prawda, zawodnicy beniaminka z Lublina potrafili ich zaskoczyć - choćby na początku pierwszego seta, kiedy grali na równi do stanu 6:6. Wtedy lublinianie grali ofensywnie, obijali blok i korzystali na tym, że zagrywka Jastrzębskiego Węgla w piątek wyglądała bardzo słabo. Wystarczyło jednak, że na chwilę się zatrzymali, a mistrzowie Polski wyszli najpierw na trzypunktowe, a później już na sześciopunktowe prowadzenie. W końcu powiększyli różnicę do jedenastu punktów na swoją korzyść, a na koniec seta zostało ich dziesięć - wygrali 25:15. W drugiej partii Jastrzębski nawet na chwilę nie stracił prowadzenia i skończył go tym razem do 21. Dobrze funkcjonowało lewe skrzydło, gdzie kolejne piłki kończyli Fornal i Clevenot, ale brakowało dobrej dyspozycji Boyera i wręcz nieobecnego na boisku Gładyra. Chwilę później wręcz stanęli na boisku i braki w ich drużynie zostały wyjątkowo uwidocznione.
Kapitan miał spory udział w dużo słabszej trzeciej partii jastrzębian. Gospodarze objęli prowadzenie przy stanie 3:2 i ich seria dobrych akcji doszła do aż pięciu punktów. Siedem z kolejnych dziewięciu akcji skończyło się punktem dla lublinian prowadzonych przez świetnie dysponowanych w tej partii Jakuba Wachnika i Bartosza Filipiaka, a Jastrzębskiemu wciąż brakowało dobrej zagrywki i wsparcia prawego ataku, żeby wrócić do co najmniej równej gry z beniaminkiem.
Pomimo zmniejszenia przewagi Politechniki do zaledwie dwóch punktów Jastrzębskiemu nie udało się już zatrzymać rywali. Ci wygrali pierwszego seta w PlusLidze przy pierwszej możliwej okazji - pierwszym meczu na tym poziomie rozgrywkowym w historii klubu. Niewielu typowałoby, że jastrzębianom przytrafią się aż tak duże problemy już w inauguracji nowego sezonu. Zawodnicy trenera Dariusza Daszkiewicza sprawili sporą sensację, grając odważnie i zaskakując mistrzów Polski.
Za jednym wygranym setem nie poszło jednak nic więcej. Słabości Jastrzębskiego Węgla się nie zmieniły, ale Tomasz Fornal, Trevor Clevenot, a także świetnie atakujący ze środka Łukasz Wiśniewski zapewnili swojej drużynie wygraną do 16 i w całym meczu 3:1. Fornal zasłużenie został uznany za MVP spotkania - zdobył 18 punktów, miał 64 procent skuteczności w ataku i 56 w przyjęciu. W kadrze Vitala Heynena był tylko rezerwowym, ale dla swojego klubu stał się bohaterem pierwszego ligowego spotkania w sezonie. To było jego show i kibicom kadry mogło się podobać.
Spotkanie w Lublinie pokazało jednak Andrei Gardiniemu, jak wiele brakuje jeszcze jego zespołowi do optymalnej dyspozycji. Widać, że do gry wciąż dostosowuje się rozgrywający Benjamin Toniutti i jak bardzo od niego będzie zależała forma całej drużyny. Nie można jednak powiedzieć, że Politechnika "dostała" wygrany trzeci set w prezencie. Wyrwała go sobie, zwłaszcza w końcówce partii. I pewnie, że tym nie zyskała sobie miana drużyny grającej o wysokie cele w tym sezonie, ale pokazała, że będzie umiała ugryźć nawet najlepszych. Kolejny mecz rozegra na wyjeździe przeciwko Ślepskowi Suwałki w sobotę, 9 października. Dzień wcześniej swój pierwszy domowy mecz nowego sezonu PlusLigi zagrają jastrzębianie, którzy zmierzą się ze Stalą Nysa.