W 2021 roku polscy siatkarze rozczarowali na wielkich imprezach. Na igrzyskach olimpijskich w Tokio odpali w ćwierćfinale po porażce z Francją, zaś na niedawno zakończonych mistrzostwach Europy zdobyli brązowy medal, co zostało przyjęte w kraju z umiarkowanym optymizmem, gdyż zespół Vitala Heynena uchodził za faworyta do wygrania turnieju. Takie wyniki poskutkowały brakiem przedłużenia współpracy z belgijskim szkoleniowcem.
Przyszłoroczne mistrzostwa świata siatkarzy będą znacznie się różniły od pozostałych. Zmiany szczególnie dotknęły pierwszą fazę turnieju. Zespoły zostały podzielone na sześć czterozespołowych grup - dawniej były to cztery grupy po sześć drużyn. Z każdej z nich wyjdą kadry z dwóch czołowych miejsc oraz cztery najlepsze, które zajęły trzecią pozycję. Z kolei w drugiej fazie turnieju powstaną cztery grupy po cztery reprezentacje, z zachowaniem wyników z pierwszej fazy.
W trzeciej fazie sześć pozostałych reprezentacji znów zostanie podzielona na grupy, po dwie trzyzespołowe, ale tym razem będziemy mogli obejrzeć losowanie. W 2018 roku podczas losowania doszło do sporych kontrowersji, ponieważ kulki z nazwami reprezentacji oraz grup zostały umieszczone w przezroczystych i otwartych naczyniach.
Reprezentacja Polski w wyniku losowania trafiła do grupy C, gdzie będzie walczyć o awans ze Stanami Zjednoczonymi, Meksykiem oraz Bułgarią. Wszystkie mecze w ramach tej grupy odbędą się w Nowosybirsku, a mistrzostwa świata będą rozgrywane na przełomie sierpnia oraz września przyszłego roku. W dwóch ostatnich edycjach mundialu górą byli biało-czerwoni - w 2014 i 2018 roku pokonali Brazylię odpowiednio 3:1 i 3:0.