"Obie drużyny bardzo pragnęły tego złota. Słoweńcy jeszcze nigdy w swojej historii nie sięgnęli po ten medal, a w latach 2015 i 2019 zdobywali przegrywali dopiero w finale. Natomiast Włosi na złoto mistrzostw Europy czekali od szesnastu lat. Potem dwa razy zdobywali srebrne i raz brązowy medal.
Lekką przewagę psychologiczną mogli mieć Włosi, prowadzeni przez byłego trenera kadry Polski - Ferdinando De Giorgi, bo w fazie grupowej bez straty pokonali swoich rywali. Lekko mógł ich jednak zaskoczyć Alberto Giuliani, który postawił na rezerwowego rozgrywającego, Gregora Roprteta, który zastąpił Dejana Vincicia.
Słoweńcy w pierwszym secie byli już niemal w wybornej sytuacji. Prowadzili już bowiem aż 22:15 i zupełnie stanęli. Włosi zaczęli odrabiać straty, mieli serię punktową 7-1 i zrobiło się tylko 23:22. Wtedy Alessandro Michieletto, który chwilę wcześniej posłał asa, trafił z zagrywki tylko w siatkę. Chwilę później rezerwowy atakujący Słoweńców Alen Sket zaserwował asa! Nasi pogromcy z półfinału Euro wygrali tą partię, mimo że mieli słabszą skuteczność w ataku (44-59 proc.). Mieli jednak dużą przewagę na zagrywce (4-1 w asach i 3-7 w błędach).
W drugim secie Słoweńcy stracili skuteczność w ataku (25-43 proc.), a w dodatku Włosi imponowali skutecznym blokiem. Mieli aż pięć bloków. I głównie dzięku temu elementowi cały czas prowadzili. Słoweńcy potrafili się zbliżyć na 20:21, ale wtedy drużyna Ferdinando De Giorgiego fantastycznie zagrała końcówkę i zdobyła pięć punktów z rzędu.
W trzeciej partii długo wysoko prowadzili Słoweńcy. Było nawet 17:12 i 20:17. Wtedy jednak Simone Anzani pojedynczym blokiem zatrzymał Alen Pajenka, a za chwilę Simone Giannelli zaserwował asa i był remis 20:20. Odpowiedź Słoweńców była jednak bardzo skuteczna, bo zdobyli pięć punktów z rzędu ! Toncek Stern popisał się dwoma asami, a Pajenk najpierw skutecznie skończył swój atak, a potem pojedynczym blokiem zrewanżował się Anzaniemu.
Czwartego seta też zaczęli bardzo dobrze. Prowadzili 6:3. Wtedy trener De Giorgi wprowadził rezerwowego atakującego Yuriego Romano. Ten 24-letni zawodnik miał świetną zmianę. - Ten zawodnik zrobił różnicę. Miał niesamowity dzień konia - zachwycali się komentatorzy Polsatu Sport.
Romano szybko skutecznie skończył swoje pierwsze sześć ataków, a Włosi odrobili straty. Przy stanie 13:13 najpierw Stern zepsuł atak, a potem trzy asy z rzędu miał Daniele Lavia. W końcówce Włosi zrewanżowali się Słoweńcom, za trzecią partię. Teraz to oni zdobyli cztery ostatnie punkty.
O losach finału zadecydował tie-break. W nim różnicę zrobił Michieletto, który nie grał w finale dobrego meczu. Przy stanie 8:7 dla Włochów, trzy razy fantastycznie jednak zaserwował, dwa razy posyłając asy. Tej przewagi Słoweńcy nie byli w stanie już odrobić. Przegrali oni trzeci w ostatnich sześciu latach finał mistrzostw Europy. W 2015 pokonali ich Francuzi, a dwa lata temu Serbowie.
Słowenia: Ropret 3, Stern 14, Pajenk 16, Kozamernik 8, Urnaut 10, Cebulj 14, Kovacić (libero) oraz Mozić, Sket 1.
Włochy: Giannelli 3, Pinali 12, Galassi 6, Anzani 9, Michieletto 17, Lavia 21, Balaso (libero) oraz Recine, Ricci 2, Romano 11.
- Miesiąc temu Włosi nie mieli nic, dzisiaj mają złotych chłopców. Chyba najbardziej sensacyjny mistrz Europy siatkarzy w historii po Hiszpanii 2007 - pisze na Twitterze Rafał Stec, dziennikarz "Gazety Wyborczej". Włosi wysłali na mistrzostwa Europy niezwykle młodą kadrę i jak się okazało, przyniosło to triumf!
192 stroje trafią do młodych adeptów siatkówki w ramach akcji Sport.pl, pt. "Stroje za asy", która trwa w trakcie mistrzostw Europy w siatkówce. W meczu o trzecie miejsce z Serbami reprezentacja Polski zaserwowała sześć asów, co łącznie daje 64 asy w całym turnieju.
Kolejne asy odliczaliśmy w internecie oraz na nośnikach reklamy zewnętrznej na budynku Cepelii w Warszawie i Dworca Głównego w Katowicach - polskiej nieoficjalnej stolicy siatkówki, w której odbyła się faza finałowa całej imprezy. Szczegóły akcji tutaj, a regulamin konkursu tutaj.