Dla Polaków ten mecz miał wiele podtekstów. Słoweńcy stali się swego rodzaju "katem" tej kadry - wyrzucali reprezentację Polski z trzech ostatnich turniejów rangi mistrzostw Europy, w półfinale w 2019 roku, 1/8 finału w 2017 i 1/4 finału w 2015 roku. Zespół Vitala Heynena musiał ich pokonać, aby zrealizować swój cel i sięgnąć po tytuł mistrzów Europy, by pokazać się z dobrej strony po przegranym ćwierćfinale podczas igrzysk olimpijskich w Tokio.
Podczas tradycyjnej ceremonii przedmeczowej zamiast hymnu Słowenii organizatorzy puścili hymn innego kraju bałkańskiego - Serbii! Spotkało się to z oburzeniem Słoweńców, którzy pokazali, że coś jest nie tak, a kibice zaczęli gwizdać. - Czesiek, Czesiek, Czesiek, Słowenia - krzyczał spiker Marek Magiera, a po chwili odegrano już właściwy hymn, na co Polacy zareagowali brawami.
I od samego początku seta było widać, że Heynen w nieprawdopodobny sposób nakręcił ten zespół do walki o finał. Znakomicie na zagrywce spisywał się Jakub Kochanowski, Polacy dorzucali świetną grę blokiem i zbudowali bezpieczną przewagę (12:7). Gdy Słoweńcy się nieco zbliżyli (14:11), do gry wszedł Wilfredo Leon. Najpierw pokazał się w ataku, później zaczął koncert na zagrywce. Jego bomby - m.in. 134,5km/h i 136,5km/h - sprawiły, że Słoweńcy nie mieli czego szukać w tym secie, wygranym przez Polaków ostatecznie do 17.
W drugim secie Polacy mieli nieco większe problemy. Po serii nieudanych przyjęć Leona, Słoweńcy zbudowali bezpieczną przewagę (3:6). Zespół Vitala Heynena powoli wracał do gry, głównie blokiem i zagrywką Kochanowskiego, i po chwili znów był remis (10:10). Obydwa zespoły znów grały "punkt za punkt" aż do stanu 15:17, gdy Słoweńcy ustrzelili Leona zagrywką. Po chwili było już 16:19 po błędzie Kubiaka na przyjęciu i wydawało się, że sytuacja Polaków jest bardzo trudna. Ale najpierw Bieniek, a po chwili Kurek sprawili swoją zagrywką, że zespół Heynena znów prowadził (21:20)!
Polacy po kolejnej serii zagrywek Kochanowskiego mieli dwie piłki setowe (24:22), które Słoweńcy obronili. W grze na przewagi Polacy mieli kolejne okazje, ale przy stanie 30:30 na zagrywce pojawił się Cebulj. Choć sędziowie początkowo pokazali, że trafił w aut, challenge pokazał, że trafił w linię końcową.
Słoweńcy mieli swoją trzecią piłkę setową w drugim secie. Polacy przyjęli piłkę, ale atak Kurka został podbity przez rywali. Na kontrze Stern po raz kolejny potwierdził, że jest niemal bezbłędny i Słoweńcy doprowadzili do remisu 1:1 w setach.
Polacy nie rozpoczęli dobrze trzeciego seta, cały czas mając w głowach przegrany drugi set. Słoweńcy szybko zbudowali trzypunktową przewagę po błędzie na przyjęciu Kubiaka (2:5). Zatorski przyjął zagrywką na drugą stronę, Kubiak nieskutecznie przepchnął piłkę po bloku i było już 3:8. Kolejne akcje przebiegały w podobny sposób i Słoweńcy zbudowali aż sześciopunktową przewagę (4:10). Heynen nie reagował, a wynik uciekał. Dopiero przy stanie 5:13 ściągnął z parkietu Kubiaka, wprowadzając na niego Semeniuka.
To tylko nieco odmieniło obraz gry. Polacy dalej mieli problemy z przyjęciem, przez co Słoweńcy utrzymywali ośmiopunktową przewagę (10:18). Podwójna zmiana także nie przyniosła żadnego efektu, bo Kaczmarek nie kończył kolejnych ataków, przez co Słoweńcy zbudowali dziesięć punktów przewagi (12:22). W końcówce z dobrej strony pokazał się znów Kochanowski, który w pojedynczym bloku zatrzymał Urnauta. Na niewiele się to jednak zdało - Słoweńcy wygrali seta do 16.
Wydawało się, że Polacy budzą się do gry w czwartym secie. Pajenk zaserwował asa serwisowego, Kurek został zablokowany i Słoweńcy odskoczyli znów na trzy punkty (3:6). I zaczęło się wtedy dziać! Nowakowski zablokował rywala na środku, Kubiak po jednym ze skończonych ataków doprowadził do awantury pod siatką, po czym zaczął grać jak na kapitana przystało! I Polacy błyskawicznie wyszli na prowadzenie (8:6)! Po ataku w siatkę Urnauta było już nawet 10:7. Polacy starali się trzymać tę przewagę, aby doprowadzić do tie-breaka.
Kolejne świetne zagrywki Kochanowskiego sprawiły, że ta przewaga znów rosła, do czterech punktów (15:11). I gdy po słabym przyjęciu Leona ta przewaga zmalała, Kubiak znów popracował na siatce i ponownie były cztery punkty różnicy (17:13). Ale radość nie trwała długo - proste błędy sprawiły, że Słoweńcy zbliżyli się na jeden punkt (18:17). Po asie serwisowym Sketa był już remis - 19:19. Polacy mieli już piłkę setową, ale Kubiak został zablokowany w bardzo trudnej sytuacji.
I znów decydować musiała gra na przewagi! Było 25:25, gdy Leon kiwnął tuż za blok i został podbity. Słoweniec huknął daleko w aut, a sędzia sam z siebie poprosił o challenge, by sprawdzić, czy piłka dotknęła bloku. I niestety, dotknęła palców Bieńka. Słoweńcy mieli piłkę meczową na wagę awansu do finału. Ale Leon się przełamał w ataku i znów był remis! Po świetnej zagrywce Bieńka Polacy znów mieli piłkę setową, ale Słoweńcy znów się obronili, a po błędzie Kubiaka w przyjęciu znów mieli piłkę meczową.
Tę Polacy obronili, ale przy kolejnej nie dali już rady - Leon huknął prosto w blok. Wydawało się, że jest po meczu, ale... Słoweńcy wpadli w siatkę przy bloku! Cebulj skończył kolejny atak, ale potem zaserwował w siatkę. Stern odpowiedział skutecznym atakiem. Polacy źle przyjęli, Kubiak nie skończył ataku i Urnaut miał piłkę meczową w górze. Huknął w aut, sędzia znów zażądał challenge'u, który znów decydował o losach meczu. I znów był po stronie Polaków, choć zabrakło milimetrów, by piłka dotknęła bloku! I mogli mieć piłkę setową, ale Kurek w znakomitej sytuacji huknął w aut.
Trwała zaciekła walka punkt za punkt, obydwa zespoły przepychały się w ataku, ale to Słoweńcy mieli kolejne piłki meczowe. Było już 35:35, gdy Leon zaserwował w aut. Słoweńcy mieli piłkę meczową, Kubiak nie skończył ataku. Stern na kontrze się nie pomylił, Heynen znów zażądał challenge'u, ale błędu nie było. 35:37 w czwartym secie, 1:3 w całym meczu. I to Słowenia wygrała to spotkanie!
Tym samym Słoweńcy awansowali do finału mistrzostw Europy, po raz czwarty z rzędu wyrzucając z turnieju mistrzostw Europy reprezentację Polski. Zmierzą się w nim ze zwycięzcą drugiego półfinału między Serbią a Włochami, który rozpocznie się o 21:00. Relacja na żywo w Sport.pl i aplikacji mobilnej Sport.pl LIVE.