Kilka dni temu w ćwierćfinale z Rosją Wilfredo Leon skończył aż 15 z 20 ataków. I nie ukrywał, że liczy na starcie ze Słowenią w półfinale. - Pamiętam. I czekam - mówił.
Dwa lata temu w Lublanie w półfinale ME 2019 nasz przyjmujący też zdobył 15 punktów atakiem. Ale wtedy miał zapis 15/32, czyli grał z tylko 47-procentową skutecznością.
Za półfinał ostatnich mistrzostw krytykowany był Leon, ale nisko oceniany był też Fabian Drzyzga. Rozgrywający nie miał komfortu pracy - nabiegał się po boisku do piłek niedokładnie przyjmowanych przez kolegów. A jego niedokładne i przewidywalne wystawy często kończyły się tym, że Słoweńcy radzili sobie z nieprzygotowanymi atakami Polaków.
Tak zagrać z Polską Słowenia spróbuje i tym razem. Taki jest jej pomysł na włożenia nam kija w szprychy. - Kluczem jest skupienie się na naszej najlepszej grze. Musimy wywrzeć na Polakach presję zagrywką i dobrze bronić. To nasza strategia - mówi trener Alberto Giuliani.
- Zagrywka jest na pewno ich największą bronią. Zawsze starają się zrobić to samo, czyli jak najdalej odrzucić nas od siatki - mówi w rozmowie ze Sport.pl Dawid Konarski. Dwukrotnego mistrza świata nie ma w kadrze na trwające ME. Ale grał na ME 2015, ME 2017 i ME 2019, a w każdym z tych turniejów Słowenia zamykała nam drogę do triumfu.
Na ME 2015 do sensacji doszło w ćwierćfinale. Wtedy Słoweńcy wygrali 3:2. W 2017 roku w Krakowie rozbili nas 3:0 w barażu o ćwierćfinał. A przed dwoma laty w Lublanie pokonali zespół Vitala Heynena 3:1.
- Wtedy przegrywaliśmy na przewagi, nie zagraliśmy dobrego meczu. To na pewno będzie dziś dodatkowa motywacja. Myślę, że chłopaki chcą wygrać przekonująco - mówi Konarski.
Jemu w Lublanie też grało się bardzo trudno. Leon miał wtedy zapis ataku 15/32, a Konarski 8/19 (42 proc. skuteczności).
Naszego atakującego pytamy, jak bardzo brakowało mu swobody w meczach ze skrajnie ofensywnymi Słoweńcami. Jak mocno okazje do skończenia ataków kreowane przez Drzyzgę w tych meczach różnią się od okazji, jakie rozgrywający daje, gdy rywale nie naciskają aż tak na Polskę? - Nie ma zespołu, który na samym high ballu, na wystawach z ósmego metra, kręci po 70 proc. skuteczności w ataku - odpowiada Konarski.
High ball to wysoko wystawiona, wolno lecąca piłka. Rozgrywający dając taką wystawę nie gubi bloku rywala. Stawia więc atakującego w bardzo trudnej sytuacji. Oczywiście zazwyczaj takie granie wynika z bardzo dobrego serwisu rywala i z kłopotów z przyjęciem.
- Słoweńcy na pewno znów będą ryzykować. Znów, jak w każdym starciu z nami, są w wygodnej pozycji, bo nie są faworytem i nie mają nic do stracenia. A mają w szóstce aż pięciu zawodników z ofensywną, bardzo mocną zagrywką. Jeśli będą mieli dobry dzień na zagrywce, to może być nam trudno utrzymać serwis - analizuje Konarski.
Ale my też mamy swoje atuty. A nawet inaczej - my mamy tak duże atuty, że z pewnością nie musimy się Słoweńców bać.
Konarski potwierdza nam, że polska kadra nie ma żadnego kompleksu Słoweńców. - Nie ma żadnej klątwy ani kompleksu. To zespół do pokonania, co już pokazywaliśmy - mówi.
Za kadencji Vitala Heynena przegraliśmy z tym rywalem 1:3 półfinał ME 2019, ale wygraliśmy 3:1 w eliminacjach do igrzysk w Tokio (swoją drogą w tamtym meczu też nie było łatwo - przegrywaliśmy 0:1 i dopiero w końcówce drugiego seta serwisowymi bombami sytuację odmienił Leon). Przegraliśmy 1:3 w fazie zasadniczej Ligi Narodów 2021, ale wygraliśmy 3:0 w półfinale Ligi Narodów 2021. I to w tym ostatnim meczu zagraliśmy m.in. z Leonem i Bartoszem Kurkiem w składzie. A w fazie zasadniczej obaj przeciw Słoweńcom nie wystąpili.
- Teraz gramy u siebie i jestem przekonany, że zagramy na swoich warunkach. Nawet jeśli Słoweńcy będą kopać z zagrywki, to mamy czym odpowiedzieć. Leon jest w gazie, Kuraś [Kurek] też dobrze zagrywa. I Kubi [Michał Kubiak]. A przede wszystkim widać radość u chłopaków, są zbudowani, czują się mocni - przekonuje Konarski. - Natomiast ja mocno będę za nich trzymał kciuki na trybunach - dodaje.
Na trybunach katowickiego Spodka pojawi się 11 tysięcy widzów. Trener Heynen apeluje do kibiców o tak samo gorący doping, jaki niósł drużynę w Krakowie i Gdańsku. Twierdzi, że z nim Polska nie powinna z nikim przegrać.
Podejście Heynena nie podoba się Słoweńcom. Tamtejsze media mocno analizowały już wypowiedź Belga po ćwierćfinale Polska - Rosja. Heynen stwierdził wówczas, że nie wie, z kim zagramy w półfinale. Słoweńcy uznali, że to prowokacja. Stwierdził tak m.in. ich rozgrywający Dejan Vincić.
- Nie rozumiem, skąd to oburzenie. Przecież trudno, żeby Vital wiedział, z kim zagramy, skoro ćwierćfinał Czechy - Słowenia był dopiero następnego dnia. Niby powinien założyć, że Słowenia wygra i będzie naszym rywalem? Niby Czesi nie mogli sprawić niespodzianki? Przecież w 1/8 finału wygrali z Francuzami [3:0], a Słoweńców pokonali wcześniej w grupie [3:1]. Moim zdaniem Słoweńcy chcą się dodatkowo zmobilizować na mecz z nami i dlatego tak analizują wypowiedź Vitala - podsumowuje Konarski.