W czasie fazy grupowej Polacy mogli być już zmęczeni liczbą pytań o przegrane sety z Portugalią i Grecją. Zawodnicy Vitala Heynena przyzwyczaili, że takich rywali ogrywają gładko, bez większych problemów i "w godzinkę z prysznicem".
Tak było choćby na poprzednich mistrzostwach Europy, gdy przegrali tylko jedną partię w grupie - z Estonią. Siatkówka się jednak zmienia, a okres takiej dominacji Polaków nad słabszymi drużynami może prędko nie wrócić.
- Przyzwyczailiśmy was i kibiców do takich wyników. Sami się rozpieściliśmy, a to nie na tym polega. Z dobrze grającym zespołem może nam się zdarzyć strata seta. Grecja, czy Portugalia takim była - mówił niedawno kapitan kadry Michał Kubiak. Tak samo na tę sprawę patrzyli Fabian Drzyzga, Bartosz Kurek, czy Vital Heynen.
Zapytaliśmy zatem eksperta, żeby dowiedzieć się, czy Polacy mają rację, czy jednak powinni wygrywać mecze czysto, bezproblemowo. - To dobre, ważne pytanie. I zgadzam się, że poziom siatkówki w poszczególnych reprezentacjach w Europie, ale i na całym świecie się spłaszczył - uważa były asystent Heynena, a obecnie trener Vfb Friedrichschafen, profesjonalnie analizujący grę najlepszych na świecie, Mark Lebedew. - To można zauważyć, nawet gdy analizuje się wyniki z wielkich imprez w ostatnich dziesięciu latach. Wiele zespołów zdobywało złoto igrzysk, mistrzostw świata, czy Europy, a w następnych miesiącach zaliczało bardzo słaby wynik. Niemcy, Serbowie, czy Słoweńcy mieli zawieszane na szyjach medale, a potem płakali, bo nie dostali się na kolejne wielkie wydarzenia - wyjaśnia.
- Chyba tylko Brazylijczycy byli zawsze w finałach najważniejszych turniejów, choć przecież zabrakło ich w walce o złoto w Tokio w tym roku. Według mnie taka różnorodność wynika z tego, że jest coraz więcej świetnych zawodników, ale pojawiają się w innych krajach. W przeszłości uważano, że są tylko trzy-cztery silne zespoły, a resztę zaliczano do "słabszych". Teraz jest ich chyba około ośmiu. I każdy z nich ma jednego, albo nawet dwóch zawodników klasy światowej. Z drugiej strony, niewiele drużyn udowadnia, że ma całą szóstkę reprezentantów, którzy mogą wejść na ten poziom - dodaje Lebedew.
Australijczyk uważa, że ocenę siły zespołów w każdym z wielkich turniejów trzeba zacząć właśnie od tych uważanych za "średniaków". I zastanowić się, czy faktycznie nimi są. - To o tyle trudne, że z drugiej strony jeden dobry wynik na MŚ, czy ME sprawia, że kibice i dziennikarze już widzą zespół jako "wielki". Myślą, że nie ma prawa przegrać. A to tak nie działa. W rzeczywistości najlepsi są tak blisko siebie, że nie ma możliwości przewidzenia wyników. Przed igrzyskami myślałem, że o medal powalczy siedem kadr. Nie policzyłem Argentyny, która zdobyła brąz - wskazuje Mark Lebedew.
Czasem takie wpadki, jak straty setów, czy nawet porażki potentatów ze "słabszymi" tłumaczyło się ich powtarzającymi się błędami, a nie tym, jak grają rywale. Według Lebedewa to nie jest kluczowy aspekt tych przegranych. - Dzieje się tak, bo te "inne" drużyny po prostu grają dobrze. Różnica, która decyduje o wyniku to: jak długo to potrwa. Czasem mogą tak wytrzymać przez jeden, czy dwa sety. I wtedy wynik 3:0 przy słabszej grze, albo 3:1 nie powinien mieć znaczenia dla ich rywali. Ale już gra w tie-breaku może kosztować więcej - opisuje szkoleniowiec. I dodaje przykład. - W meczu z Grecją Polacy byli nieco poniżej swojego właściwego poziomu i zrobili sporo zmian w składzie. Widać było, że był też spadek emocji po długim, wyczerpującym meczu dzień wcześniej (wygranej 3:2 z Serbią). A Grecy mieli wtedy krótkie spotkanie, wyszli na boisko bez presji i mogli zagrać swoją najlepszą siatkówkę. Ale ich 100 procent jakości starczyło na 1:3, zamiast 0:3. To dlatego pojedyncze sety nie mają znaczenia - podsumowuje.
- Oczywiście niektóre zespoły przygotowały formę na mistrzostwa Europy, a dla innych te rozgrywki mają mniejsze znaczenie. Ale na pewno zaciera nam się w siatkówce czynnik formy - twierdzi Lebedew. Przeciwko Finlandii Polacy znów będą uważani za faworytów. Nie ma w tym nic złego, ale jak widać, nie będzie także po wygranej w czterech setach. A w pięciu? Pewnie też, chociaż w przedmeczowej wypowiedzi dla "Super Expressu" chęć uniknięcia tie-breaka podkreślał Vital Heynen. Początek spotkania 1/8 finału w sobotę, 11 września o 20:30. Relacja na żywo na Sport.pl i w aplikacji mobilnej Sport.pl LIVE.
Za każdego asa serwisowego polskich siatkarzy w mistrzostwach Europy, redakcja Sport.pl ufunduje stroje meczowe młodym zawodniczkom i zawodnikom. W pierwszych pięciu meczach zdobyli zagrywką 34 punkty, co oznacza ufundowanie 102 strojów!
Kolejne asy będziemy odliczać w internecie oraz na nośnikach reklamy zewnętrznej na budynku Cepelii w Warszawie i Dworca Głównego w Katowicach - polskiej nieoficjalnej stolicy siatkówki, w której odbędzie się faza finałowa całej imprezy. Szczegóły akcji tutaj, a regulamin konkursu tutaj.