Zdecydowanym faworytem środowego meczu otwierającego mistrzostwa Europy byli wyżej notowani siatkarze Estonii. Tym bardziej, że przecież grali w roli gospodarza, w hali w stolicy Estonii - Tallinnie. W notowaniach bukmacherów na nich był kurs w granicach 1,05, a na rywali ponad dziesięć!
Łotysze przed tym spotkaniem mieli fatalną serię - aż jedenastu porażek z rzędu. W dodatku ostatni raz wygrali z Estonią w... 2013 roku. Od tamtej pory ponieśli aż ponieśli dwanaście porażek z rzędu. W tym roku obie te drużyny grały dotychczas ze sobą cztery razy. Za każdym razem Estończycy wygrali 3:0.
Tymczasem Łotysze zszokowali siatkarski świat. Wygrali dwa pierwsze sety: 25:23, 25:22. Gdy w trzeciej partii gładko zwyciężyli Estończycy 25:16, wydawało się, że jednak zdołają się obronić. W czwartym secie znów jednak lepsi byli Łotysze (25:21). Najwięcej punktów dla zwycięzców zdobył atakujący Egleskalns Hermans - 21.
To pierwsza wygrana reprezentacji Łotwy w historii występów w mistrzostwach Europy. Występują na nich dopiero drugi raz w historii. W 1995 roku zajęli jedenaste miejsce i przegrali wszystkie pięć meczów. W fazie grupowej czekają ich jeszcze mecze ze Słowacją, Francją, Niemcami oraz Chorwatami (do 1/8 finału awansują cztery najlepsze zespoły).
W innym środowym meczu Finlandia wygrała z Macedonią Północną 3:1 (25:20, 25:15, 24:26, 25:22). W czwartek pierwszy mecz zagrają Polacy. O godz. 17.30 zmierzą się z Portugalią. Inne pojedynki tego dnia to: Grecja - Ukraina (godz. 14.30), Rosja - Turcja (godz. 16), Holandia - Hiszpania (godz. 19) i Belgia - Serbia (godz. 20.30).