Turczynki przystępowały do meczu z Czeszkami ze sporymi problemami. Ze względu na pozytywny test na koronawirusa u przyjmującej Meryem Boz, która opuściła mistrzostwa i wróciła do kraju, były odizolowane od innych zespołów w hotelu. Do tego inna zawodniczka na tej pozycji, Meliha Ismailoglu złapała kontuzję.
Na samym początku spotkania po zespole nie widać było jednak żadnych kłopotów. Turczynki wygrały pierwszą partię z Czeszkami 25:13 i wydawało się, że mają nad rywalkami sporą przewagę. W kolejnej partii można się było bardzo zdziwić - to Czeszki wygrały drugiego seta do 22.
Potem Turczynkom włączył się tryb z pierwszego seta. Zagrały niemal perfekcyjnie i od stanu 6:5 w pierwszym secie oddały prowadzenie przeciwniczkom tylko na chwilę w czwartym secie. Trzecią partię wygrały do 14, a drugą do 13 i zapewniły sobie awans do ćwierćfinału, wygrywając 3:1 w całym meczu. Wcześniej do tej fazy turnieju dotarły już Szwedki i Holenderki.
To oznacza, że w przypadku awansu do ćwierćfinału polskich siatkarek te zagrają właśnie z "Sułtankami Siatki". To dla nich złe informacje i wręcz najgorszy możliwy scenariusz ułożenia się turnieju. Turczynki pokonywały je we wszystkich sześciu bezpośrednich meczach od wygranego 3:2 sparingu z 2015 roku. W tym zawierają się bolesne porażki kadry Jacka Nawrockiego w kwalifikacjach olimpijskich i półfinale poprzednich mistrzostw Europy.
Polki, które pozostały jedyną drużyną ze swojej grupy w turnieju, muszą jednak jeszcze przejść 1/8 finału. Do tego potrzeba wygranej w meczu z Ukrainkami, który rozpocznie się o godzinie 19:30 w niedzielę. Relacja na żywo na Sport.pl i w aplikacji mobilnej Sport.pl LIVE.