Po znakomitym pierwszym secie nie dostaliśmy tak wspaniałego finału, na jaki się zanosiło. - Wyglądało na to, że w pierwszym secie daliśmy wszystko, co mieliśmy, a później zeszło z nas powietrze - komentuje dla Sport.pl Ryszard Bosek.
- Jestem rozczarowany i jednocześnie zachowuję spokój, oceniając nasze szanse na złoty medal igrzysk olimpijskich - mówi były mistrz i były trener reprezentacji Polski.
Bosek przyznaje, że szczególnie rozczarowujący był występ Wilfredo Leona. Nasz przyjmujący skończył tylko 5 z 23 ataków.
- Dziwię się, że Wilfredo Leon się męczył, a ktoś na to patrzył i nie reagował. Przecież Leona można było wcześniej zmienić, dać mu odpocząć - komentuje Bosek.
Gdy zwracamy uwagę, że wprowadzony Leona Kamil Semeniuk skończył tylko 1 z 7 ataków, były siatkarz odpowiada: - Ale Semeniuk wszedł po tym jak Leon męczył się przez półtorej godziny. Trzeba było wprowadzić Semeniuka na kilka akcji, Leonowi wytłumaczyć, że niepotrzebnie tak brutalnie chce kończyć ataki. On stracił zimną krew. Trzeba było go ostudzić. Heynen spróbował to zrobić o wiele za późno.
Słabsza forma Leona nie pomogła nam zostać dłużej w meczu. - Ale największa różnica była w obronie i w pewności tego, co się robi. Jednak to normalne. Brazylia jest teraz o wiele lepiej zgrana. Ona zdecydowanie mniej rotowała składem w trakcie Ligi Narodów. A my dopiero wypracujemy do końca zgranie podstawowej szóstki - tłumaczy Bosek.
Z niej już świetnie wygląda Bartosz Kurek. - Kurek już jest w formie z MŚ 2018. Do tego Michał Kubiak pokazuje się z coraz lepszej strony - zauważa mistrz świata z 1974 roku i mistrz olimpijski z 1976 roku.
- Mamy trochę problemów z przyjęciem. Musimy nad tym mocniej popracować. Bo słabsze przyjęcie stwarza nam problemy w ataku, ogranicza opcje, trudniej jest nam grać środkiem. Minusem jest też to, że straciliśmy pewność w zagrywce. Nad nią też musimy pracować - punktuje Bosek.
Na koniec Bosek odrzuca teorię mówiącą, że po dwóch zwycięstwach nad Polską w Lidze Narodów - 3:0 w fazie zasadniczej i 3:1 w finale - Brazylia będzie miała nad nami psychologiczną przewagę przed ewentualnym starciem w Tokio.
- Uważam, że to nie tak. Przeciwnie, liczę na to, że teraz będziemy jeszcze lepiej skoncentrowani, gotowi, żeby się na nich rzucić - mówi
- Absolutnie nie przestaję typować Polski do olimpijskiego złota. Mamy taki zespół, który na pewno, na 100 procent, stać na wygranie igrzysk w Tokio - kończy Bosek.