Poznaliśmy zwyciężczynie siatkarskiej Ligi Narodów! Kapitalny finał

Reprezentacja siatkarek USA po raz trzeci z rzędu wygrała Ligę Narodów. W finale, tak jak dwa lata temu, pokonała Brazylię. Tym razem 3:1.

Dla Amerykanek był to trzeci finał Ligi Narodów z rzędu. Oba dotychczasowe wygrywały. W 2018 roku pokonały w Nankin po pasjonującym pojedynku Turczynki 3:2, a rok później właśnie Brazylijki również po ekscytującym starciu 3:2.

Zobacz wideo Jak to było z rekordem asów Wilfredo Leona? "Po powtórce stwierdziłem, że as jest zasłużony"

Pasjonujący finał

Pierwszy set finału tegorocznego finału Ligi Narodów, rozegranego we włoskim Rimini był znów pasjonujący. Brazylijki prowadziły w nim już 19:15 i 21:19. Przy stanie 24:24 dwie kolejne akcje z rzędu musiał rozstrzygać challenge. Najpierw dopiero wideoweryfikacja pokazała, że Brazylijka Fernanda Rodrigues trafiła w taśmę, a nie w blok. Amerykanki miały piłkę setową, po której po chwili cieszyły się z wygrania partii. Tylko jednak chwilę, bo Jose Roberto Guimaraes, trener Brazylijek poprosił o challenge. Po nim okazało się, że Amerykanki popełniły błąd dotknięcia siatki i prowadząca mecz, Koreanka Kang Joo-Hee musiała zmienić swoją decyzję. Przy trzeciej piłce setowej ryzykowny atak wykonała z drugiej linii Michelle Bartsch-Hackley, ale trafiła poza linię końcową. 

O zaciętości drugiego seta najlepiej świadczą statystyki. Żadnej z drużyn nie udało się w nim prowadzić wyżej niż... dwoma punktami! Przy remisie 22:22 końcówkę lepiej rozegrały Amerykanki i doprowadziły do remisu. - Ten mecz jest kosmiczny. Jeden, dwa błędy w końcówkę sprawiają, że ktoś wygrywa seta. Czym dłużej ten pojedynek będzie trwał, okaże się jak drużyny są przygotowane fizyczne, jak odczują trudy takiej walki - mówili komentatorzy Polsatu Sport.

Trzecia partia znów rozegrała się w końcówce. Od stanu 22:22 dwa razy zablokowana została jedna z dotychczas najlepiej punktujących Brazylijek, przyjmująca Gabriela Braga Guimaraes, m.in. w kontrze przy piłce setowej dla rywalek.

Gdyby Amerykanki wygrały czwartego seta, to po dwóch latach z rzędu walki w tie-breakach w finałach, wreszcie zwyciężyłyby 3:1. Fatalnie jednak zaczęły, bo przegrywały już 0:4 i trener Karch Kiraly poprosił o czas. Przyniosło to efekt, ale pomogły też Brazylijki, które zaczęły grać słabiej, zwłaszcza w ofensywie. Dwa razy z rzędu przestrzeliła w aut słabiej dysponowana atakująca Tandara Caixeta i było tylko 9:10.

Brazylijki ostatni raz prowadziły 17:14. Od tego momentu nie skończyły  kilku ataków z rzędu i zrobiło się 17:19! W końcówce bardzo dobrze radziła sobie rezerwowa, leworęczna atakująca Amerykanek - Andrea Drews, która kończyła trudne piłki i po jej serwisach, koleżanki skutecznie blokowały. Drugą piłkę meczową, skutecznym atakiem skończyła Michelle Bartsch-Hackley. Była ona najskuteczniejszą zawodniczką finału. Zdobyła 22 punkty.

Właśnie też ta zawodniczka została wybrana najlepszą zawodniczką Ligi Narodów.To dla niej drugie takie wyróżnienie, bo MVP wybrano ją również w inauguracyjnej edycji.

W najlepszej siódemce turnieju znalazły się oprócz niej: rozgrywająca Jordyn Poulter (USA), przyjmująca Gabi Guimaraes, atakująca: Tandara Caixeta, środkowe: Carol Gattaz (wszystkie Brazylia), Eda Dündar (Turcja) i libero Justien Wong-Orantes (USA).

W starciu o trzecie miejsce Ligi Narodów Turcja pewnie pokonała Japonię 3:0 (25:19, 25:17, 25:16). Reprezentacja Polski zajęła jedenaste miejsce w rozgrywkach. Biało-czerwone wygrały pięć z piętnastu spotkań.

Finał Ligi Narodów:

Brazylia - USA 1:3 (28:26, 23:25, 23:25, 21:25)

Więcej o:
Copyright © Agora SA