Vital Heynen wskazał jedenastu siatkarzy, którzy mają już pewny wyjazd na igrzyska w Tokio. Walkę o miejsce toczą jeszcze libero - Paweł Zatorski i Damian Wojtaszek. Decyzję w tej sprawie Heynen przekaże w niedzielę, po Final Four Ligi Narodów.
- Wydawało mi się, że Paweł Zatorski jest pewny wyjazdu. Nie wiem, jakie są kulisy, ale myślałem, że może stracić miejsce tylko w przypadku problemów ze zdrowiem. Paweł miał kłopoty, ale nie w ostatnim czasie. Z pewnością trener ma jakiś plan - mówi Sport.pl Ryszard Bosek, mistrz świata i mistrz olimpijski.
Kto zdaniem Boska powinien lecieć do Japonii? - Paweł Zatorski. Był faworytem, jest uważany za jednego z najlepszych libero na świecie. Miał lepszy sezon, tutaj też dobrze się prezentował i jest bardziej doświadczony. Jednak akurat na tej pozycji Vital Heynen nie ma największego problemu z kadrą, Damian Wojtaszek też by sobie poradził. To nie tu szukałbym wątpliwości, obaj są na wysokim poziomie - uważa.
Nieco inne zdanie w tej kwestii ma były kapitan kadry Marcin Możdżonek. - Widzę tu miejsce do dyskusji także dotyczących formy sportowej obu zawodników. Paweł Zatorski to dla mnie absolutny numer jeden, ale Damian Wojtaszek też ma swoją wartość. Przede wszystkim świetnie gra w obronie. I tutaj trzeba by zapytać Vitala Heynena, na czym dokładnie mu zależy, bo Paweł Zatorski jest jednak bardzo mocnym punktem w przyjęciu. Chociaż ostatnio w Lidze Narodów można powiedzieć, że grał nieco poniżej możliwości - wskazuje mistrz Europy z 2009 i mistrz świata z 2014 roku.
Czy decyzja o powołaniu Wojtaszka w miejsce mającego do tej pory status lidera kadry Zatorskiego może sporo zmienić w polskim zespole? - Gdyby Pawła Zatorskiego zabrakło na igrzyskach to oczywiście może przełożyć się na jej grę drużyny i jej funkcjonowanie, ale według mnie nie na tyle, żeby zaważyć na końcowym wyniku. Paweł jest bardzo mocnym punktem tej kadry, jej liderem, ma duże doświadczenie. Gdybym ja był trenerem, to wziąłbym Pawła. Ale Vital Heynen może mieć jakiś plan i na razie nie wiemy, co mu w głowie siedzi. Może chodzi o grę w obronie i kontratakowanie kosztem przyjęcia, może nie będzie mu zależało na grze środkiem. I takich czynników, o których my nie wiemy może być wiele - dodaje Możdżonek. Istnieje także możliwość, że Heynen pozostawiając Damiana Wojtaszka przy możliwości wyjazdu do Tokio do niedzieli, "oddaje" mu w ten sposób czas, którego siatkarz nie mógł wykorzystać w trakcie Ligi Narodów, gdy wrócił do Polski, by towarzyszyć żonie przy narodzinach dziecka.
W ataku Vital Heynen odrzucił Macieja Muzaja, za którego w roli wspomagającego Bartosza Kurka zostawił Łukasza Kaczmarka. - Maćkowi często faluje forma. To jest taki gracz, że kiedy wejdzie na dobry poziom i zacznie skutecznie atakować, to staje się nie do zatrzymania. Jednak zawsze jest wielką niewiadomą, bo gra albo na 100 procent, albo na 50. To mogło zaważyć na jego ocenie. Kaczmarek, który na pewno ma inną siłę ataku, jest dużo bardziej wszechstronny. Teraz mógłby jeszcze udowodnić jakość w reprezentacji, bo w klubie grał cudownie, a tu wydaje się, że jednak nieco gorzej. To świetnie wyszkolony technicznie zawodnik i nie ukrywam, że ja właśnie takich lubię i od samego początku mi się podobał. Potrafi brać na siebie odpowiedzialność, a to bardzo ważna cecha przed takim turniejem, jak ten w Tokio - ocenia Bosek.
- Cieszy mnie ten wybór - mówi o zabraniu Łukasza Kaczmarka do Tokio Marcin Możdżonek. - Myślałem, że na igrzyska może pojechać Muzaj, skoro był w klubie Heynena i to pewnie po części na jego życzenie. A dużo lepszy sezon miał Kaczmarek i to był naturalny wybór. Widać, jak żyje reprezentacją, jak mu zależy, choćby patrząc na jego radość po punktach. Ta decyzja Heynena to świetna wiadomość - ocenia.
Wśród środkowych poza młodym Norbertem Huberem zabraknie doświadczonego Karola Kłosa. - Karol ma za sobą wiele meczów w kadrze, grał w niej momentami pierwsze skrzypce i jego doświadczenie zapewne byłoby cenne. Vital Heynen musiał zdecydować, choć różnice pomiędzy całą czwórką pewnie były niewielkie. Trener postawił na sprawdzoną trójkę zawodników, która grała u niego na mistrzostwach świata i która wiele z nim wytrzymywała - twierdzi Marcin Możdżonek.
Innym głośnym nazwiskiem, którego zabraknie na turnieju, będzie Bartosz Bednorz, choć przyjmujący już dłuższy czas grał słabiej. - Po sezonie w Zenicie był wyraźnie krytykowany, teraz nie wyglądał lepiej. Nic dziwnego, że trener więcej widzi w Śliwce i Semeniuku - twierdzi Ryszard Bosek.
- Bartek przegrał to powołanie już wcześniej, sezonem w Rosji - zgadza się z Boskiem Możdżonek. - Zenit Kazań grał dużo poniżej oczekiwań, jakie przed nimi stawiano. A Bednorz miał trudną rywalizację w kadrze: Leon i Kubiak byli pewniakami, z drugiej strony świetny Semeniuk ze Śliwką, którzy zagrali kapitalny sezon. Semeniuk to gość, który nikomu się nie kłania. Jeśli trzeba to wyjdzie i będzie lał z wysokich piłek, nie zastanawiając się przeciwko komu gra. Bednorz grał zachowawczo i nie był pewny siebie. A od Semeniuka bije pewność siebie. Może być jednym z najlepszych przyjmujących, ale to są trudne wybory. Wystarczy gorsze siatkarskie samopoczucie i nie ma go w kadrze - dodał.
Co z terminem wskazania składu na Tokio? Czy był właściwy, skoro najpierw Heynen wskazywał, że ujawni kadrę dopiero po Lidze Narodów? - Tak, będzie z tego korzyść. Podczas finałów prawie wszystko jest jasne, więc w półfinale ze Słowenią i przy ewentualnej walce o wygraną można użyć już tych konkretnie wybranych siatkarzy - twierdzi Ryszard Bosek.
Marcina Możdżonka zapytaliśmy, czy mieszanie terminami to nie problem dla zawodników? - Z mojego doświadczenia nie. Odbiór kibiców, którzy dowiadują się o tym ostatni, nie jest kluczowy, choć wątpię, żeby był bardzo negatywny. A zawodnicy rozmawiają między sobą i z trenerem. Więc i tak na zgrupowaniach przeczuwają, jakie decyzje zostaną podjęte - wskazuje.
Vital Heynen jeszcze przed ujawnieniem powołań poinformował nas, że priorytetem było dla niego dochowanie tego, jak porozumiał się z zawodnikami i żeby każdego dnia wiedzieli, jak wygląda sytuacja.
- Może to głupie gdybanie, ale z grona tych odrzuconych można by złożyć zapewne walczącą o medal Polskę B, prawda? - zapytaliśmy Marcina Możdżonka. - Gdybanie, ale być może i prawda. Nigdy tego nie sprawdzimy, ale według mnie z grupy wyszłaby stuprocentowo - odpowiada. - Gorzej, jeśli to z nią pierwszy zespół Heynena odpadłby w ćwierćfinale. Może nie dla nas, ale już dla trenera trochę nieciekawie - dodaliśmy. - To prawda, ale jeśli te rezerwy mierzyłyby się z kimś innym, to kto wie, może mielibyśmy faktycznie aż dwa zespoły w czwórce - kończy Możdżonek.
Ryszarda Boska zapytaliśmy za to o największe zagrożenie dla kadry Vitala Heynena. - Jej przeciwnikiem i problemem może być presja, spora odpowiedzialność. Muszą się przyzwyczaić do tego, że wielkie imprezy zawsze pewnie już zawsze będą dla nich nieść ze sobą obowiązek walki o medal. W tym przypadku presja zdobycia złota będzie ogromna. Ale jeśli to udźwigną, to nic nie będzie w stanie im przeszkodzić - ocenia.
Przed polskimi siatkarzami teraz mecze Final Four Ligi Narodów. W sobotę 26 czerwca zagrają o godzinie 15:00 ze Słowenią w półfinale rozgrywek. Dzień później zagrają w finale o tej samej porze, lub w spotkaniu o trzecie miejsce 3,5 godziny wcześniej. Relacje na żywo na Sport.pl i w aplikacji Sport.pl LIVE.