Polscy siatkarze na początek wtorkowego dnia wykorzystali szansę na dogonienie w tabeli Brazylijczyków. Wygrali pewnie 3:0 z Kanadą i umocnili się na pozycji wicelidera tabeli Ligi Narodów. By zmniejszyć przewagę do lidera, musieli liczyć, że bardzo dobrze spiszą się Słoweńcy i zdobędą punkty w meczu z Brazylijczykami.
Pierwszy set tego spotkania miał sensacyjny przebieg. Słoweńcy wygrali aż 25:15! W kolejnej partii Brazylijczycy wygrali po emocjonującej końcówce 25:22. Fatalnie jednak zaczęli trzeciego seta, w którym przegrywali już 1:5 i aż 5:14. Riposta trzykrotnych mistrzów świata (z lat 2002, 2006 i 2010) była jednak znakomita, bo do tie-breaku doprowadzili w mocnym stylu, wygrywając czwartego seta 25:13.
W decydującej partii przy stanie 12:12 na parkiecie pojawił się Ricardo Lucarelli, który wcześniej długo siedział na ławce rezerwowych. Od razu zaliczył asa serwisowego. Chwilę później ten 29-letni przyjmujący posłał kolejną "bombę", a jego koledzy popisali się skutecznym blokiem. Mecz zakończył nieudanym atakiem ze środka, wprost w siatkę, środkowy Słoweńców - Jan Kozamernik.
Najwięcej punktów dla zwycięzców zdobyli: Wallace de Souza (18) i Joandry Leal (17), a dla Słoweńców Klemen Cebulj (16), który gra w Asecco Resovii Rzeszów.
Po tym zwycięstwie Brazylijczycy wciąż mają przewagę nad Polakami, ale nie trzech, a dwóch punktów. Co jednak ważne, mają też jedno zwycięstwo więcej.
W środę drużyna Vitala Heynena zagra z Japonią. Początek meczu o godz. 15. Brazylijczycy zmierzą się z Iranem (godz. 21).